Liga polska
30. kolejka
Tychy
23.04.2005
00:00
Big Star Tychy
Legia Warszawa
Big Star Tychy
119-90
Legia Warszawa
Olczak 45
Broda 32
Markowicz 11
Podulka 11
Jaremko 9
Kaczmarski 7
Rojek 4
Dębski 22
Malewski 17
Kozłowski 16
Stasiak 12
Otto 9
Jaremkiewicz 6
Karbowski 6
Marchelewicz 2
Pajdosz 0
Sędzia główny
Relacja

W ostatnim meczu sezonu zasadniczego przeciwnikiem Legii była drużyna Big-Staru Tychy. Już wcześniej przesądzone było, że niezależnie od wyniku tego meczu, zagramy w barażach. Natomiast tyska drużyna, w tabeli znajdująca się bezpośrednio nad legionistami miała szanse przeskoczenia Bobrów Zabrze.
Koszykarze obu drużyn, rozgrzani przed meczem występem cheerleadrek:) mogli przystąpić do gry. W wyjściowym składzie Legii znaleźli się Kozłowski, Dębski, Otto, Stasiak i Malewski. Lepiej dzisiejsze spotkanie rozpoczęli zawodnicy ze stolicy. Pierwsza część pierwszej kwarty to utrzymujące się siedmiopunktowe prowadzenie gości. Dobrze prezentował się Malewski (zaliczył celną trojkę). Po dobrym początku słabszy okres przytrafił się Kamilowi Kozłowskiemu, który w tej części meczu zanotował dwie straty. Przewaga zaczęła topnieć i już w drugiej połowie kwarty, tyszanie obejmują prowadzenie 18-14, którego nie oddali, jak się później okazało, już do końca meczu.
Trener Chabelski poprosił o czas. Podczas, gdy trenerzy obu ekip tłumaczyli swoim zawodnikom czego oczekują od ich dalszej gry, drugi raz na parkiecie mogliśmy oglądać występ czirls:) Kibice zespołu Big Star Tychy nie prowadzili dopingu. Na małej, szkolnej sali gimnastycznej zasiadło około 200 osób, które ograniczyły się do nagradzania brawami udanych akcji swoich ulubieńców. Rozruszać trybuny próbował spiker, nawołując do dopingu. Pomagały mu w tym czirls skandując nazwę zespołu. Na niewiele się to jednak zdało. Po przerwie legioniści wzięli sie do gry. Udało im się zmniejszyć przewagę. Szansę na wyrównanie strat miał Piotrek Otto, jednak jego bezmyślny faul w ataku zaprzepaścił szansę.
Podobnie jak pierwszą, również drugą część tej kwarty legioniści rozpoczynają mocnym akcentem. Za trzy trafiają kolejno - rozgrywający Kamil Kozłowski i drugi raz w tym meczu Malewski. Przechwyt zakończony indywidualną akcją zaliczył Kozłowski i ponownie w meczu wychodzimy na prowadzenie. Kwarta kończy się zwycięstwem Big Staru Tychy w stosunku 31-29. Do czego mogliśmy się już przywyczaić, przerwę między kwartami umilają dziewczęta z pomponikami - dają czadu;)
Druga kwarta to festiwal rzutów za trzy punkty. Co chwila któryś z zawodników trafiał z dystansu. Częściej robili to miejscowi, jednak dopiero się rozkrecali i nie byli aż tak skuteczni. Na trzy minuty przed długą przerwą, odzysukjemy prowadzenie. Gra mogła się podobać. Dużo celnych rzutów z dystansu, szybkie akcje. Na wyróżnienie w naszych szeregach zasługuje Kozłowski. Trochę pogubił się Grzegorz Malewski. Ostatecznie na przerwę legioniści schodzili prowadząc 56-54 (jedyna
wygrana przez nich dzisiaj kwarta).
W drugiej połowie spotkania na parkiecie widzieliśmy już inny zespół. Nieporadny w obronie, grający bez konsekwencji w ataku. Zawodnicy Legii zarówno w trzeciej, jak i czwartej kwarcie zanotowali koszmarnie dużo strat i niewymuszonych błędów.
Faul techniczny otrzymał Stasiak, w ostatniej kwarcie Otto. Festiwal rzutów za trzy punkty nadal trwał. Niestety legioniści nie grzeszyli celnością. Większość piłek po niecelnych rzutach pod własną tablicą zbierali tyszanie. Szybki kontratak, rzut z dystansu i przewaga stale rośła. Trzecia odsłona zakończyła się wyraźnym prowadzeniem miejscowego zespołu 88-72. Wśród legionistów wyróżnić można Kamila Kozłowskiego, który starał się poderwać kolegów do walki. Rozkręcał się również Karol Dębski.
Ostatnia kwarta to systematyczne zwiększanie przewagi przez tyski zespół. Od początku tej części gry utrzymywała się co najmniej dwudziestopunktowa przewaga zespołu gospodarzy (sam początek to szybkie cztery punkty miejscowych i wynik 93-73). Częsciowo udaje nam sie odrobić straty, ale ta sytuacja nie trwa długo. W czwartej minucie czwartej kwarty koszykarze Big Staru Tychy przekraczają granicę stu punktów. W połowie kwarty przewaga wzrasta do 23 "oczek" i wynik wynosi 103-80.
Na ostatnie kilka minut na boisko wchodzi Marcin Pajdosz, który zmienił Kozłowskiego (w ten sposób wszyscy koszykarze dostali możliwość zaprezentowania swoich umiejętności). W tym momencie za moimi plecami dwóch tyszan zastanawiało się...skąd jest Legia (czy z Warszawy) - "bo krzyczy się zawsze Legia
Legia, a nie wiadomo skąd. To jest ta sama Legia co piłkarze?" :). Spotkanie kończy się zasłużonym zwycięstwem tyszan 119-90.
Zawodnicy Legii popełnili zbyt dużo prostych strat przy podaniach, wyprowadzaniu piłek z własnej połowy. Jeśli dodać do tego słabą skuteczność rzutową i dobrą dyspozycję tyszan, nie może dziwić wysoka porażka. Miejmy nadzieję, że w spotkaniach barażowych koszykarze Legii zaprezentują całkiem inną dyspozycję, szczególnie w obronie.


Autor: Adrian

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.