Ach ci sędziowie...
Koszykarze Legii przegrali w meczu XXI kolejki PLK z Anwilem Włocławek. Warszawscy koszykarze grali bardzo ambitnie, ale nie wystarczyło to na pokonanie wicemistrza Polski. Legii nie pomagali także sędziowie...
Legia jako pierwsza objęła dziś prowadzenie. Po rzucie Marcusa Williamsa legioniści prowadzili 2-0. Jednak później goście doszli do głosu i szybko powiększali swoją przewagę. Po 3,5 minuty było 2-11. Bardzo słabe krycie pozwoliło gościom na zdobywanie łatwych punktów. Na szczęście Legia przypomniała sobie jak się gra i jeszcze w I kwarcie wyszła na ponowne prowadzenie. Wszystko zaczęło się od "trójki" Kazlauskasa. Bardzo dobrze grał Majchrzak. Dzięki tym dwóm zawodnikom Legia prowadziła po pierwszej kwarcie 22-20. Słabiej niż zwykle spisywał się Williams, który nie radził sobie z kryciem Nordgarda. Dopiero, gdy zawodnikiem "zajął się" Majchrzak, "wojskowi" zaczęli tracić mniej punktów.
Widoczny był dziś brak Wojciecha Żurawskiego, który po kontuzji sprzed tygodnia nie był zdolny do gry. Od początku II kwarty do zdecydowanych ataków ruszyli włocławianie. Przez cały czas mieli niewielką przewagę, ale Legia za nic nie mogła wyjść na prowadzenie. Zresztą dziś przez cały mecz legioniści musieli "gonić" rywala. Lee Wilson poprawnie grał tylko w obronie, gdzie zanotował 5 zbiórek. Do akcji ofensywnych prawie się nie włączał. W 18 minucie meczu Igor Griszczuk zdobył punkty dla Anwilu i było 36-41. Na przerwę Legia schodziła zachowując jeszcze szanse na zwycięstwo w meczu, przegrywając 38-43.
Trzecia kwarta była bardzo wyrównana. Na parkiet nie wyszedł już Wilson, a pod koszem grał Tomasz Cielebąk. Ciężko dziś jednak było zatrzymać Nordgaarda. Zbyt często Anwil zdobywał punkty z łatwych pozycji, w czym brylował O'Bannon, który zaliczył dziś kilka efektownych wsadów. Tylko 6 minut na parkiecie przebywał Aleksiej Karwanien, ale jak dalej będzie grał tak bezbarwnie, na dłuższe występy nie ma co liczyć. Bardzo waleczny był Arnas Kazlauskas. Jednak w pewnym momencie puściły mu nerwy. Po faulu rywala, którego sędziowie nie zobaczyli, uderzył przeciwnika, za co został odgwizdany faul techniczny. Sędziowie w dzisiejszym meczu spisywali się jednak fatalnie. Popełniali masę błędów, które wywoływały niezdrowe emocje na trybunach. W pewnym momencie jeden z kibiców chciał wyjaśnić sędziemu, że popełnił błąd i ...przewrócił jedną z band. Po rzucie Sinielnikowa, w ostatnich sekundach III kwarty, Legia przegrywała 59-64.
Niestety Anwil nie pozwolił sobie wydrzeć zwycięstwa. Włocławianie kilka razy "odjeżdżali" na 10 punktów, by warszawianie ponownie redukowali straty do 5. Po zejściu Kazlauskasa i lekkiej kontuzji Królika nadzieje na zwycięstwo stracili także kibice, którzy jak zwykle zdzierali gardła do samego końca. Nasi koszykarze postawili wszystko na jedną kartę i krótko trzymali włocławian, grali bardzo agresywnie. Jednak kilka prostych błędów kosztowało ich stratę łatwych punktów. Nikt z legionistów nie potrafił też celnie trafić za 3 w końcówce, a jedna udana próba Williamsa to trochę za mało... Spotkanie zakończyło się porażką Legii 79-88, ale za walkę do końca, kibice nagrodzili zawodników oklaskami. Jeszcze po meczu było słychać pieśni "Czy wygrywasz, czy nie....".
Teraz Legię czekają jeszcze 2 mecze w I części sezonu. Jeśli oba wygrają, to przy sprzyjających wynikach rywali, Legia ma szanse na 6 miejsce.
Autor: Marcin Bodziachowski