Kluczowe momenty
W rozegranym dziś spotkaniu w hali przy Obrońców Tobruku koszykarze Legii przegrali 66-69 z Mostostalem Białystok. Niestety, mimo tego że obie drużyny nie grały najlepiej, w dobrych humorach po meczu mogli być przyjezdni. To oni zachowali więcej zimnej krwi i popełnili mniej błędów od legionistów. Teraz tylko możemy gdybać. Kto wie jak zakończyłby się ten mecz, gdyby nie głupie - ewidentne błędy kroków Aziewicza? Kto wie jak potoczyłoby się to spotkanie, gdyby w końcówce Wojtyński po raz drugi z rzędu trafił za 3 punkty? Kto wie w końcu, czy nie doczekalibyśmy dogrywki, gdyby ostatnia akcja i rzut równo z syreną byłby oddany zza linii 6,25 metra (rzut za dwa punkty nic nam przecież nie dawał!). Szkoda, bo naprawdę była okazja zwyciężyć przeciwnika. Fakt, białostoczanie dominowali wzrostem, przez co mieli ułatwioną walkę na tablicach. Mimo to po słabej trzeciej kwarcie, w ostatniej części gry ponownie zaczęliśmy dominować na parkiecie. Gdyby do odrobienia pozostał 1 punkt, a czas pozostały do końca spotkania wynosił półtorej minuty, świetną kontrę wykonał Krystian Świech, który znalazł się sam na sam z koszem. Niestety, najskuteczniejszy legionista zawahał się i nie zapakował piłki z góry do kosza... i to się zemściło. Piłka odbiła się bowiem od obręczy i wyszła w pole. Po chwili akcję punktową przeprowadzili gracze Mostostalu. Czy wówczas było już po meczu? Nie. Jeszcze były szanse na wygraną i właściwie do ostatniej sekundy legijni fanatycy, prowadzący doping nawet w przerwach meczowych, wierzyli w pozytywne zakończenie. Ostatnią akcję Legia musiała zakończyć rzutem za 3 punkty. Tyle bowiem brakowało nam do doprowadzenie do dogrywki. Michał Wojtyński wszedł jednak pod kosz i próbował stąd rzucać. Nietrafił, ale nawet gdyby mu się udało, to szansę na powodzenie mielibyśmy tylko w przypadku odgwizdania przewinienia Mostostalu przy rzucie.
W porównaniu z ostatnim spotkaniem, nasi zawodnicy zagrali o niebo lepiej. Z drugiej strony liczne błędy z naszej strony były bardzo widoczne. Brak zrozumienia Aziewicza z resztą drużyny i strach przed rzucaniem... to wszystko trzeba wyeliminować, jeśli nie chcemy przegrać po raz trzeci z rzędu w środę. A wtedy na Bemowo przyjedzie OSSM Warszawa, który już raz pokazał Legii, że potrafi sprawić niespodziankę. Początek meczu o godzinie 17:00.
Autor: Bodziach