Bolesna porażka
Mecz w Siedlcach rozpoczął się dla Legii bardzo dobrze. Nasi gracze z animuszem zaatakowali i szybko objęli prowadzenie. Niestety 8-3 na naszą korzyść to był najlepszy wynik tego dnia. Później do głosu doszli gospodarze. Do przerwy mecz był jednak w miarę wyrównany. Błędy popełniały obie strony. Gospodarze dość często nie trafiali spod samego kosza. W odpowiedzi dokładnie tak samo zagrał Balicki. W końcówce pierwszej połowy legioniści byli bliscy doprowadzenia do wyrównania. Niestety rzut za 3 Podobasa był niecelny, a i kolejna akcja nie zakończyła się dla nas punktami. Mimo to po 20 minutach gry traciliśmy do SKK tylko 5 punktów.
Po przerwie Legia zagrała fatalnie. Wówczas na parkiecie więcej czasu przebywał Artur Kijanowski i jak widać jego obecność... nie pomogła drużynie. Legioniści notowali sporo strat i fatalnie spisywali się na deskach. Dochodziło do tego, że siedlczanie nawet po niecelnych rzutach, kończyli akcję punktami. Przewinienie techniczne odgwizdano najpierw Piotrowi Nawrotowi, a później Arturowi Kijanowskiemu. Ten drugi domagał się odgwizdania faulu na nim, jednak sędziowie uznali, że to "Kijek" faulował w ataku. Ostatecznie rozgrywający Legii rzucił piłką sędziego i... musiał opuścić parkiet.
W ostatniej partii gospodarze zagrali rezerwowym składem, a i tak nadal uzyskiwali przewagę. Właściwie gdyby grał pierwszy garnitur SKK, Legia zostałaby zmieciona z parkietu. Gospodarze tymczasem trafiali z dystansu, a czasami kończyli akcje w efektowny sposób (np. Sulima), co podobało się publiczności. Fani Legii, których na trybunach było 30 (4 z Warszawy), przez cały mecz głośno dopingowali swój zespół, nie zważając na wynik.
Po meczu koszykarze podeszli pod nasz sektor podziękować za wsparcie i... przeprosić za fatalny występ. Oby w kolejnych meczach było lepiej. Warto dodać jeszcze, że parokrotnie w czasie meczu legioniści pozdrawiali Kamila Sulimę, który obecnie występuje w SKK. Walkę na tablicach Legia przegrała 52-26. To chyba wszystko tłumaczy...
Autor: Bodziach