Liga polska
18. kolejka
10 000
Warszawa
8.04.2004
19:00
Legia Warszawa
Górnik Polkowice
Legia Warszawa
3-0
Górnik Polkowice
11 min. Saganowski
82 min. Włodarczyk
89 min. Surma
Choto 14'
Boruc
Choto (68' Magiera)
Zieliński
Jóźwiak
Sokołowski II (85' Dudek)
Jarzębowski
Surma
Vuković
Sokołowski I (87' Wróblewski)
Saganowski
Włodarczyk
Banaszyński
Nawotczyński
Adamski
Szymański
(66' Malawski) Pater
Krzyżanowski
Pilch
Wojtarowicz
Gorząd
Moskal
(88' Urbaniak) Dubicki
Sędzia główny Tomasz Pacuda (Częstochowa)
Relacja

Cel osiągnięty

Piłkarze ślizgali się na mokrej murawie... - fot. Mishka Górnik Polkowice przyjechał na Łazienkowską z myślą o remisie. Nie ma zresztą się co dziwić, bowiem Legia wygrała już 5 spotkań pod rząd i prezentowała bardzo dobrą, wyrównaną grę. W zespole Górnika pewne miejsce w składzie mają byli wiślacy i to oni mieli prowadzić grę drużyny z Dolnego Śląska. W Legii nastroje były bardzo dobre, ponieważ akcje klubu oficjalnie przejęła grupa ITI.

Mecz poprzedzony był minutą ciszy dla Wojciecha Szczerby, byłego piłkarza Legii II. Legia bez specjalnych kłopotów przedostawała się pod pole karne gości, choć to właśnie oni przeprowadzili pierwszą groźną akcję tego spotkania, gdy Choto faulował napastnika Górnika tuż przy linii pola karnego. Na szczęście polkowiczanie nie potrafili wykorzystać tak dogodnej okazji. Później atakowała już tylko Legia, choć trzeba przyznać, że Górnik grał bardzo ambitnie i bronił się bardzo mądrze. W 11. minucie było już jednak 1:0! Świetną akcją (zresztą już drugą w tym meczu) popisał się Tomasz Sokołowski ogrywając w polu karnym rywala, a następnie zagrał mocną piłkę do Sagana, któremu nie pozostało nic innego jak zdobyć gola. Górnik chciał się odgryźć Legii, ale strzał Moskala z ostrego kąta pięknie obronił Boruc. Artur prezentował się bardzo pewnie, choć w drugiej połowie przytrafiło mu się kilka drobnych błędów. Dziesięć minut później Jarzębowski ładnie dośrodkowywał z lewej strony, ale Włodarczyk uderzył głową zbyt lekko i bramkarz gości nie miał problemów z wyłapaniem tej piłki. Do końca pierwszej części gry Legia starała się jak najmniejszym nakładem sił utrzymać wynik i bezpiecznie dotrwać do przerwy. Jednak mimo lekko lekceważącego podejścia, w grze legionistów widać było spokój i pełen profesjonalizm.

Druga połowa to już inna gra Legii. Znacznie większe zaangażowanie i więcej prób strzałów z dystansu, których niezwykle brakowało w pierwszej części gry. Takiego strzału próbował Tomek Jarzębowski po akcji z Łukaszem Surmą, ale bramkarz gości odbił przed siebie bardzo mocne uderzenie. Do piłki próbował jeszcze dojść Saganowski, jednak zabrakło mu kilku centymetrów i w efekcie ubiegł go obrońca Polkowic. Z rzutu wolnego Grzegorz Pilch uderzył bardzo mocno i sprytnie, tyle że Artur Boruc dokładnie przewidział w jaki sposób wykona ten fragment gry pomocnik gości. Górnik nieco się otworzył i przyczaił na swojej połowie czekając na dogodną okazję do kontrataku. Po ciekawej solowej akcji, strzału z rogu pola karnego spróbował Tomek Sokołowski, ale zawodnicy gości zdążyli w ostatniej chwili przeciąć lot piłki. Skończyło się tylko na rzucie rożnym. W kolejnej akcji w głównej roli wystąpił znów Sokół, ale tym razem jego płaskie podanie wzdłuż bramki... o mało nie wpadło do bramki! Tomek grał dziś naprawdę wyśmienicie i był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na boisku. Identycznego strzału jak na początku tej części gry spróbował „Jarza”. Tym razem bramkarz gości obronił na tyle niefortunnie, że piłka trafiła wprost pod nogi Włodarczyka. Jednak podanie do Saganowskiego wylądowało już w rękach bramkarza. W 82. minucie fatalny błąd obrońców wykorzystał wprowadzony wcześniej Jacek Magiera i bardzo ładnie zagrał do „Włodara”, który spokojnie skierował piłkę do siatki. W 88. minucie było już 3:0! Saganowski oddał strzał z pola karnego, który odbił bramkarz Górnika, ale do piłki doszedł jeszcze Surma i z bardzo ostrego kąta zdobył ostatniego tego dnia gola. Chwilę potem sędzia zakończył mecz, a kibice Legii mieli okazję po raz kolejny cieszyć się ze swoimi graczami z 3 punktów.


Autor: Szmiciu

Pomeczowe wypowiedzi

Mirosław Dragan (trener Górnika): Nie ukrywam, że wygrała drużyna lepsza. Legia odniosła zasłużone zwycięstwo, choć może nie musiało być ono w takich rozmariach. Uważam, że nie powinniśmy się niczego wstydzić mimo porażki. Jak było widać, nie murowaliśmy bramki. Staraliśmy się grać ofensywnie i chcieliśmy strzelić bramkę, co nie jest łatwą sprawą na stadionie Legii. Uważam również, że momentami graliśmy dobrą piłkę. Z naszej strony pokazaliśmy niezłą grę, do czasu kiedy to błąd popełnił Adamski i Legia zdobyła drugą bramkę.
Dariusz Kubicki (trener Legii): Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Cieszę się, że moi zawodnicy poraz kolejny stanęli na wysokości zadania i ponownie zdobyli 3 punkty. Jednak pochwały należą się również drużynie gości, która momentami sprawiała nam wiele kłopotów. Indywidualnie nie chciałbym nikogo wyróżniać, ale cieszę się, że napastnicy strzelają bramki. To ich może tylko utwierdzić o ich klasie.
Grzegorz Pater (Górnik): Ciężko było dziś konstruować akcje na takim grząskim boisku. Skończyło się 3-0, a dwie bramki straciliśmy w końcówce. W sumie mogliśmy przegrać niżej. Poza tym przyjechaliśmy tu powalczyć choć o jeden punkt, ale po prostych błędach straciliśmy bramki i przegraliśmy. Kto wie, czy gdybyśmy nie popełnili ich, to nie wywieźlibyśmy stąd remisu.
Piotr Włodarczyk: Cieszę się z wygranej i ze strzelonej bramki. Teraz czas na Święta, które spędzę w Warszawie z rodziną. Natomiast później jedziemy do Białegostoku na mecz z Jagiellonią. Nastroje są jak zawsze bojowe. Tym bardziej, że zaszliśmy już tak daleko. Zapewniam jednocześnie, że Jagiellonii na pewno nie zlekceważymy.
Radosław Wróblewski: Odcierpiałem już za czerwoną kartkę. Dziś już się tak nie paliłem do gry. Bez żadnej "grzałki". Wszedłem dziś na boisko, przeprowadziłem dwie akcje. Cieszę się, że wygrywamy. Teraz jedziemy dalej.
Tomasz Sokołowski I: Przy pierwszym golu udało się oszukać Patera i Nawotczyńskiego. Marek był tam gdzie powinien. Zagrałem do niego i on zakończył akcję. To pozwoliło nam łatwiej grać. Jednak z minuty na minutę boisko było coraz gorsze, przez co później brakowało precyzji i skuteczności, ale końcówkę mieliśmy taką jaką potrzeba i udokumentowaliśmy ją dwoma bramkami. Pomogłem zespołowi w wywiązaniu się z zadań i odnieśliśmy zwycięstwo 3-0. To cieszy.
Artur Boruc: Strasznie ciężko grało się na takim boisku, było mnóstwo błota, ale jestem zadowolony z siebie, bo nie było dziś najgorzej. Ważne, że mogliśmy dopisać 3 punkty do swojego konta. Trochę sił ten mecz kosztował, przede wszystkim ze względu na ciężkie boisko. Nie zwracam uwagi na to, że jest to drugi mecz bez puszczonego gola, ważne żebyśmy wygrywali, a czy się puszcza bramki, czy nie, to jest najmniej ważne. Troszeczkę warunki zepsuły to spotkanie, ale większych problemów w meczu nie było, może poza dwoma jakimiś przypadkami.
Dariusz Dudek: Grałem dziś pierwszy raz po długiej przerwie i to w moje urodziny. Dziękuję wszystkim kibicom za tak sympatyczne przyjęcie mnie i jeszcze raz z całego serca dziękuję, bo było to bardzo miłe. Czuję duże zadowolenie i muszę stwierdzić, że jestem zaskoczony tak owacyjnym przyjęciem, chociaż nasi kibice już od początku wszystkich meczy, jakie tu graliśmy, zawsze ciepło nas przyjmują i nie tylko w moje urodziny, ale zawsze starają się bardzo mocno dopingować i zawsze są z nami i to taki dwunasty zawodnik. Myślę, że z czasem będzie coraz więcej mojej gry w pierwszym składzie. W każdym meczu będę się starał grać jak najlepiej. Święta spędzę w gronie najlepszej rodziny.
Łukasz Surma: Sytuacja, po której zdobyłem gola, nie była łatwa. Graliśmy dziś bez finezji i polotu, ale to niemożliwe na takim boisku. Mimo kiepskiej pogody było kilka akcji, które mogły się podobać.
Daniel Dubicki (Górnik): Szkoda, że w drugiej połowie graliśmy słabiej niż w pierwszej. Warunki były anormalne, ciężko było utrzymać się na śliskiej murawie. Przegraliśmy za wysoko, mogliśmy i powinniśmy zdobyć gola. Legia chyba trochę się denerwowała w drugiej połowie, kiedy długo nie mogła strzelić gola. Pokazaliśmy, że umiemy grać w piłkę. Atakowaliśmy, bo co mieliśmy do stracenia?
Jacek Zieliński: Polkowice zagrały swobodnie, ale nie wierzę, by już przed meczem z nami myśleli o następnym spotkaniu. Mieliśmy sporo pracy w obronie, tego się nie spodziewałem. Myślałem, że interwencji będzie mniej, że akcje rywali będą przerywane dalej od bramki. Tymczasem piłka przedostawała się pod naszą bramkę. Kiedy długi czas było 1:0, pojawiły się obawy, czy utrzymamy wynik. Rywale mieli za dużo swobody, ale gola nie strzelili.
Marek Saganowski: To już moja kolejna bramka z podania starszego "Sokoła". Dobrze, że dogrywa tam, gdzie akurat jestem. Polkowice przegrywają, ale grają dobrze. Czegoś im brakuje chyba w ofensywie. Nam ciężko było konstruować akcje, utrzymywać się przy piłce. Dobrze, że ITI odkupiło udziały od Pol-Motu. To na pewno będzie stabilniejszy właściciel. Jak widać to, co dzieje się i działo ostatnio wokół drużyny, miało na nas pozytywny wpływ. Cieszymy się, że ostatecznie wszystko dobrze się skończyło.


Autor: Fumen

Relacja z trybun

To jest Legii święty znak...

Deszcz i przenikliwy chłód - tak w skrócie można opisać pogodę w Warszawie, w Wielki Czwartek. Fatalna pogoda i mało atrakcyjny przeciwnik, odstraszyły część kibiców od przyjścia na stadion. Ponad 9 tysięcom legionistów nie straszna była paskudna pogoda. Przed meczem zapowiadało się, że tego dnia doping może nie stać na najwyższym poziomie. Na szczęście było zupełnie odwrotnie - tak fantastycznie w tej rundzie jeszcze nie dopingowaliśmy.
Tradycyjnie przed meczem, przywitał kibiców Wojtek Hadaj. Następnie z głośników popłynął utwór "Sen o Warszawie", odśpiewany przez wszystkich kibiców. Gdy piłkarze wychodzili na murawę - na trzech środkowych sektorach trybuny odkrytej powiewały małe, jednobarwne flagi. Te utworzyły barwy Legii, a w centralnym miejscu - eLkę w kółeczku. Dodajmy, że nowy właściciel Legii, koncern ITI, nie dogadał się w sprawie herbu (w tym litery "L" w kółeczku) naszego klubu. Legijna brać nie wyobraża sobie jednak, by nasz herb miał zostać zmieniony. Ale nasze stanowisko pokazaliśmy w drugiej połowie. Zanim sędzia rozpoczął zawody - minutą ciszy uczciliśmy pamięć tragicznie zmarłego byłego zawodnika rezerw Legii, Wojciecha Szczerby. Na "Żylecie" zawisł transparent: "Wojtek Sz. na zawsze w naszej pamięci". Sektor gości prawie przez całe spotkanie świecił pustkami. Prawie - bowiem przez około 3 minuty znajdowało się na nim 10 kibiców. Czy byli to fani Górnika, czy może spóźniony żart prymaaprylisowy - tego nie wiemy. Pewne jest natomiast, że po 3 minutach, ochrona wyprosiła kibiców z sektora. Powodów niestety nie znamy.
W przerwie cheerleaderki zaprezentowały nowy układ taneczny. Widać, że i one robią postępy :-) Była też "kapsloniada", czyli prezentacja Królewskiego - przedstawiająca MP zdobywane przez Legię, a następnie napis "Ja kocham Legię". Gdy na murawę ponownie wybiegli piłkarze, na Krytej i łuku pojawiły się wulkany. Na odkrytej natomiast zapłonęło 15 rac w asyście kilkunastu dużych flag na kijach. Lało cały czas, ale nie przeszkadzało to warszawskim fanatykom w prowadzeniu wspaniałego dopingu. Naprawdę stał on na wysokim poziomie. Legioniści strzelili jeszcze 3 bramki, ale tylko dwie z nich zostały uznane przez arbitra. Po tej nieuznanej, na łuku odpalone zostają wulkany i raca. Na 10 minut przed końcem spotkania, na środkowym sektorze pojawiła się sektorówka Wielki Herb. Poniżej - transparent "To jest Legii święty znak". Żyleta zaintonowała pieśń "Czarna eLka w kółeczku się mieni..." Z pewnością przesłanie prawidłowo odczytał Mariusz Walter i pozostali szefowie ITI. Wierzymy, że nie przejdą oni wobec tego problemu obojętnie i herb Legii pozostanie ten sam. Wygrana 3-0 naszych zawodników może napawać optymizmem. Nie ma już mowy o odpuszczaniu spotkań ze słabszymi przeciwnikami. "Trójka do zera - trafiła Legia frajera" śpiewał cały stadion. Piłkarze po meczu wykonali efektowny ślizg w kierunku "Żylety". Przemoczeni, ale szczęśliwi, mogliśmy wracać do domów. W tym roku Wielka Sobota jest dla nas wolna. Spotkamy się dopiero we wtorek, w drodze do Białegostoku!


Autor: Bodziach

Dodatki
Zapowiedź

Marsz po kolejne 3 punkty

Po meczu w Polkowicach legioniści schodzili ze spuszczonymi głowami - fot. Bodziach Dwa kolejne mecze Legii odbędą się w nietypowe dni. Już w ten czwartek tuż przed Świętami o godzinie 19. na Estadio WP zmierzymy się z Górnikiem Polkowice. We wtorek po świętach czeka nas wyjazd do Białegostoku. Faworyt czwartkowego meczu jest oczywiście jeden - Legia. Po znakomitym początku wiosny (cztery zwycięstwa z rzędu) nikt nie dopuszcza do siebie myśli, że tego wieczoru na Łazienkowskiej "Wojskowi" nie wywalczą trzech punktów. Gdy do tego dodamy informację, że w drużynie gości nie wystąpi pięciu podstawowych zawodników: Moskal, Żelasko, Jamróz i Bosanac pauzują za kartki, Jeziorny ma kontuzję - to wynik zdaje się być oczywisty.

Jednak nie możemy niczego przesądzać dopóki sędzia nie gwizdnie po raz ostatni. Przekonaliśmy się o tym w rundzie jesiennej, kiedy skazywany na pożarcie Górnik zremisował na własnym boisku z Legią 0-0. Trener Legii Dariusz Kubicki najprawdopodobniej będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników. W składzie nie powinno dojść do żadnych roszad, do składu wraca Tomasz Kiełbowicz.

To jest dopiero pierwszy sezon polkowiczan w ekstraklasie i będzie to dopiero drugi w historii mecz z Legią. Stadion przy Łazienkowskiej prawdopodobnie znów będzie pękał w szwach. Sprzedaż biletów rozpoczęła się dzisiaj i od razu ustawiła się duża kolejka po wejściówki. My również zapraszamy wszystkich w czwartkowy wieczór o godzinie 19 na mecz! Nie zapomnijcie także zaprosić koleżanek i kolegów. Bezpośrednią transmisję z meczu przeprowadzi telewizja Canal+.


Autor: Woytek

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.