Ekstraklasa
16. kolejka

7500
Lubin
2.04.2005
18:15
Zagłębie Lubin
Legia Warszawa
Zagłębie Lubin
0-0
Legia Warszawa
1 Danijel Madarić
15 Paweł Strąk
14 Mateusz Żytko
26 Robert Kłos
4 Petr Pokorny
4 Wojciech Łobodziński
6 Andrzej Szczypkowski
15 David Kaolusek
7 Maciej Iwański 77'
14 Dariusz Jackiewicz
16 Grzegorz Niciński
1 Jakub Szmatuła
11 Zbigniew Murdza 77'
8 Artur Januszewski
4 Rafał Piętka
13 Tomasz Salomoński
30 Marcin Pietroń
27 Vidas Alunderis
Artur Boruc 1
Tomasz Sokołowski II 7
Wojciech Szala 3
Jakub Rzeźniczak 25
Tomasz Kiełbowicz 11
66' Marcin Smoliński 13
Łukasz Surma 8
86' Aleksandar Vuković 21
65' Bartosz Karwan 14
Piotr Włodarczyk 9
Marek Saganowski 10
Andrzej Krzyształowicz 12
65' Paweł Kaczorowski 26
Marcin Rosłoń 19
86' Tomasz Sokołowski I 22
66' Ireneusz Kowalski 24
Jacek Magiera 18
Dariusz Zjawiński 17
Trener: Drazen Besek
Trener: Jacek Zieliński
Asystent trenera: Lucjan Brychczy
Kierownik drużyny: Ireneusz Zawadzki
Lekarz: Stanisław Machowski
Masażyści: Jerzy Somow, Zbigniew Sęktas
Sędziowie
Główny: Piotr Siedlecki
Asystent: Krzysztof Myrmus
Asystent: Robert Lis
Relacja

Bezbramkowo w Lubinie

Spotkanie Zagłębia Lubin z warszawską Legią było jednym z czterech spotkań, jakie miały odbyć się w sobotę. Z wiadomych powodów, decyzją piłkarzy i szkoleniowców piłkarze nie wybiegli na boiska w Zabrzu i Wodzisławiu Śląskim. W Lubinie, mimo ogólnego przygnębienia z powodu pogorszenia się stanu zdrowia Jana Pawła II, mecz został rozegrany.

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego cały stadion pogrążył się w modlitwie, poprowadzonej przez prałata Wiesława Migdała. Apelował on również, nie bezskutecznie, o „godne i kulturalne przeżycie dzisiejszego widowiska sportowego”. Fani stołecznego zespołu zaznaczyli swoją solidarność z papieżem flagą z hasłem „You’ll never walk alone – Zawsze jesteś w naszych sercach”, skierowanym do ciężko chorego Ojca Kościoła Katolickiego.

Początek meczu to wyrównana gra obydwu zespołów. W pierwszych dziesięciu minutach spotkania zawodnicy Zagłębia zobaczyli aż dwie żółte kartki (Paweł Strąk i Robert Kłos). Pierwszą groźną sytuację stworzyli warszawianie, którzy w okolicach kwadransa po inauguracyjnym gwizdku sędziego zaczęli uzyskiwać lekką przewagę. W 13. minucie gry, po dalekim podaniu Vukovicia w pole karne źle przyjął piłkę Paweł Włodarczyk, w efekcie czego oddał na bramkę rywali, niegroźny, lekki strzał. Dwie minuty później sędzia nie zauważył. iż Włodarczyk przy kolejnym bardzo ładnym dograniu piłki przez „Vuko” znajdował się na spalonym. Legionista wykonał doskonały obrót z piłką i znajdując się w sytuacji sam na sam z Madariciem minimalnie chybił. Wraz z upływem czasu spotkanie ponownie wyrównało się i do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. W dwudziestej trzeciej minucie spotkania rzut rożny dla Zagłębia wykonywał Iwański, po dośrodkowaniu którego silny strzał Kłosa obronił Artur Boruc. Trzy minuty później przy kolejnym rzucie rożnym w polu karnym Legii pociągany za koszulkę był Pokorny, arbiter nie zdecydował się jednak na podyktowanie jedenastki. Kolejne minuty gry to ataki obydwu zespołów z niewielką przewagą Lubinian. W 37. minucie spotkania rewelacyjną interwencją popisał się Boruc, broniąc silny strzał Nicińskiego.

Po przerwie Zagłębie zaczęło uzyskiwać coraz większą przewagę. Mimo starań, ataki Legionistów najczęściej rozbijane były przez lubińską defensywę. W pięćdziesiątej minucie kolejnym bardzo ładnym zagraniem popisał się Iwański, jednak po minięciu dwóch obrońców oddał niecelny strzał z linii pola karnego. Na ładną, podbramkową akcję stołecznych musieliśmy czekać aż do 63. minuty meczu. Wtedy to Sokołowski II podał w pole karne do Rzeźniczaka, ten odegrał do Saganowskiego. który niecelnie główkował. Ataki gospodarzy z każdą chwilą wydawały się być groźniejsze. W 68. minucie po faulu Kowalskiego Iwański dośrodkował w pole karne Legii. Vuković wybił piłkę na róg. Na szczęście jednak lubinianie mimo posiadania pod rząd aż trzech rzutów rożnych nie potrafili wykorzystać żadnego z nich. W końcówce spotkania ożywili się warszawiacy. W 79. minucie spotkania dobrą sytuację stworzył sobie Saganowski, a trzy minuty później ciekawą akcję przeprowadzili Kowalski z Kaczorowskim. Po dośrodkowaniu tego ostatniego nikt nie sięgnął jednak piłki. Do końca meczu już nic się nie zmieniło i Legia zremisowała bezbramkowo w Lubinie.

To rozegrane w trudnych chwilach dla wszystkich Polaków spotkanie w wykonaniu naszych zawodników nie mogło zachwycić. Usprawiedliwieniem mogą być okoliczności, w jakich przyszło występować obydwu drużynom, jednak warunki były jednakowe dla wszystkich. Cieszyć może jedynie fakt awansu Legii na pozycję wicelidera ekstraklasy.

Autor: Konrad Czopek

Minuta po minucie










Relacja z trybun

Nietakt

To był najsmutniejszy wyjazd, w jakim kiedykolwiek brałem udział... Stan zdrowia Papieża nie był obojętny nikomu z nas. Chyba każdy, na swój sposób modlił się o zdrowie dla Ojca Świętego. W sobotni ranek spotkaliśmy się jednak pod stadionem Legii, skąd wyruszyć mieliśmy do odległego Lubina. Wiele osób uważało, że najlepszym rozwiązaniem byłoby odwołanie przez PZPN wszystkich meczów, a co za tym idzie, nasza podróż nie byłaby konieczna. Decyzja miała zapaść o godzinie 13. Ruszyliśmy więc, cały czas nasłuchując informacji o stanie zdrowia Papieża.
O 13 dowiedzieliśmy się, że mecz w Lubinie się odbędzie. Na Dolny Śląsk jechaliśmy z obstawą policji. Ta nie opuszczała nas ani na krok. Kilkugodzinna podróż mijała nam głównie na dyskusjach o największym Polaku.
Pół godziny przed rozpoczęciem meczu nasze autokary podjechały w okolice sektora dla kibiców gości. Część osób dostała się na sektor bez kłopotów - bez zbędnego obszukiwania, jak i sprawdzania chipów. Druga połowa nie została potraktowana równie ulgowo. Wobec braku bramek chipowych, sprawdzane było samo posiadanie karty. Później czekała nas droga stromymi schodami na trybunę za jedną z bramek. Sam obiekt Zagłębia prezentuje się lepiej niż jeszcze parę lat temu, a to za sprawą oświetlenia, które pozwala rozgrywać mecze o bardziej sensownych godzinach. Z drugiej strony, tego dnia nie było pory odpowiedniej. Każda była nietaktem...
Gdy piłkarze wyszli na boisko, stadionowy spiker przekazał mikrofon księdzu Wiesławowi Migdałowi. Cały stadion w skupieniu, na stojąco, wysłuchał modlitwy o zdrowie Jana Pawła II. Po słowach kończących modlitwę - "Niech wygra lepiej dysponowana drużyna" - kibice oklaskami przyjęli słowa duchownego. Na naszym sektorze zawisł transparent "Ojcze Święty zawsze będziesz w naszych sercach". Kibice Zagłębia rozpoczęli mecz od odśpiewania hymnu narodowego. Do inicjatywy lubinian przyłączyli się fani Legii. Warto zaznaczyć, że obie strony darowały sobie wzajemne wulgaryzmy i skupiły się na dopingowaniu swoich drużyn. Przynajmniej do 65 minuty.
Zagłębie prezentowało się całkiem nieźle. Ich doping był słyszalny, a na trybunach cały czas coś się działo. Zapamiętaliśmy m.in. sektorówkę "MKS" w asyście papierowych flag, napis z rac przedstawiający nazwę ich klubu oraz kartoniadę - której przesłania jednak nie udało nam się rozszyfrować. W przerwie natomiast mieliśmy okazję poznać nowatorskie "menu" serwowane przez miejscowych. Zamiast kiełbasek, kaszanek, czy hot-dogów, mogliśmy skonsumować...kukurydzę.
Sektor przyjezdnych, na którym zasiadło tego dnia ponad 250 kibiców Legii, został przyozdobiony 17 flagami. Jedno z nich ustąpiło później miejsca transparentowi skierowanemu do Pawła Kaczorowskiego. "Chórzysto - nigdy nie będziesz legionistą" - te słowa widniały na płótnie, a kibice skandowali wulgarne okrzyki w kierunku obrońcy Legii. Niestety, nie udało się kulturalnie dotrwać do końca meczu.
Sam doping początkowo był kiepski. Legijne pieśni dopiero w drugiej połowie były bardziej donośne. 10 minut przed końcem meczu, odpaliliśmy kilkanaście rac. W miarę upływu czasu, coraz mniej wierzyliśmy w wygraną naszego klubu. Piłkarze, podobnie jak my, wydawali się być myślami wiele kilometrów stąd. Niewykorzystane sytuacje Włodarczyka i Saganowskiego, ostatecznie zadecydowały, że mecz zakończył się remisem. Piłkarze podeszli do naszego sektora, aby podziękować nam za wsparcie. "Bez Kaczora" - skandowane z ust części kibiców, faktycznie odwiodło tego piłkarza od "wycieczki" pod nasz sektor.
Bardzo sprawnie przebiegało opuszczanie stadionu Zagłębia. Wszyscy szybko zajęli miejsca w autokarach. Na wyjazd pod eskortą czekaliśmy kilkanaście minut. W drodze powrotnej cały czas nasłuchiwaliśmy wieści dotyczących zdrowia Ojca Świętego. Niestety, półtorej godziny po zakończeniu spotkania w Lubinie, dotarła do nas tragiczna wiadomość. Autokary niemal w tej samej chwili zamilkły zupełnie. Dało się jedynie słyszeć płacz i szlochanie. Niemal od razu zapadła decyzja, że zatrzymamy się w najbliższym kościele. Na Rynku w Oleśnicy zostawiliśmy pojazdy i w milczeniu udaliśmy się do świątyni, gdzie odbywała się msza upamiętniająca osobę Papieża. Początkowo wszyscy zdziwieni byli wizytą kibiców w kościele, ale po mszy dało się słyszeć głosy chwalące legionistów. Nawet gdy msza dobiegła końca, wierni nie wychodzili z kościoła. Dalszy powrót do Warszawy odbywał się w grobowej atmosferze. Do domów wróciliśmy po godzinie 6...
Jedno jest pewne - ten wyjazd na zawsze zapadnie w naszej pamięci. Jak będziemy go wspominać zależy już od każdego z nas.

Autor: Bodziach

Komentarze (0)

© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.