Trzy gole za trzy serca!
Na początku spotkania fani ułożyli z kartonów trzy wielkie serca w brawach klubowych, piłkarze odwdzięczyli się im strzelając trzy gole!
GKS Katowice to drużyna, która lubi sprawiać różne niespodzianki... Tak miało być też dzisiaj. Goście z Katowic postanowili doszczętnie zniszczyć Legię i pozbawić ją złudzeń na grę w europejskich pucharach. Zadanie to miało być o tyle trudne, że katowiczanie przyjechali do Warszawy bez swojego najlepszego obrońcy, Mirosława Sznaucnera. Legia za to w najsilniejszym zestawieniu i z jedną niespodzianką – do bramki powrócił Artur Boruc.
Pierwsze minuty pokazały wyraźną przewagę Legii. Już w pierwszej minucie legioniści zagrozili bramce Tkocza, ale skończyło się tylko na strachu dla GKS-u. Celny strzał na bramkę gości padł dopiero w 15. minucie, gdy Łukasz Surma uderzał z dystansu. Chwilę później Cezary Kucharski spudłował w kapitalnej sytuacji, posyłając piłkę nad poprzeczką. W 29. minucie pierwszą świetną interwencją popisał się Boruc. Artur obronił wyśmienity strzał byłego legionisty Marcina Bojarskiego. Dwie minuty później było już 1:0 dla Legii! Po ładnej oskrzydlającej akcji piłkę w polu karnym uderzył Kucharski, a gdy ta odbiła się od Tkocza. dobiegł do niej Saganowski. Marek pewnie dobił piłkę do bramki i Legia wyszła na prowadzenie. Od tej chwili niewiele działo się na boisku. Ataki Legii nieco osłabły, dało się odczuć wśród gospodarzy chęć jak najszybszego zejścia do szatni. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy groźnie wyglądający strzał oddał Saganowski, ale futbolówka minęła bramkę o dobre kilkanaście metrów. Sędzia przedłużył jeszcze tę część meczu o minutę i pozwolił zawodnikom zejść do szatni. Niepokojące było to, że przez ostatnie 5 minut poza murawą leżał Zieliński, który został bardzo brzydko sfaulowany przez Yahayę.
Po zmianie stron na boisku niepodzielnie rządzili już legioniści. W 48. minucie Nuhi popisał się świetnym dryblingiem, zakończonym jednak nieudanym strzałem. Nie minęło kilka chwil, a groźnie z rzutu wolnego strzelał Svitlica (piłka odbiła się od jednego z obrońców i wypadła na rzut rożny). W 54. minucie po raz kolejny świetnym refleksem wykazał się Boruc, stopując bardzo silny strzał z dystansu. Odpowiedź Legii była bardzo szybka, ale strzelającego z piątego metra Svitlicę w ostatniej chwili zablokował obrońca. Chwilę potem boisko opuścił Jacek Zieliński, którego kontuzja z pierwszej połowy okazała się dość poważna. "To prawdopodobnie nie złamanie, ale na pewno poważny uraz" – powiedział po meczu Dragomir Okuka. W 59. minucie Saganowski znalazł się w wyśmienitej sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale fatalnie zagrał w pole karne do Kucharskiego.
Piłkę oczywiście przechwycili katowiczanie. Już dwie minuty później Saganowski zrehabilitował się po poprzedniej nieudanej akcji. Prawą stroną popędził Nuhi i kapitalnie dośrodkował prosto na głowę Sagana, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. W 80. minucie Saganowski miał okazję na hat-trick, ale zagrał w polu karnym jak junior mijając się z łatwą piłką. W 85. minucie było już jednak 3:0 dla Legii! Akcję spod własnego pola karnego rozpoczał świetnie grający całe spotkanie Jarzębowski, następnie podał do „Sokoła”, ten mu odegrał, a „Jarza” zdecydował się na strzał z 20. metrów. Uderzenie nie było ani najmocniejsze, ani najlepsze technicznie. Ot, zwyczajny strzał po ziemi w środek bramki, który... Tkocz przepuścił pod brzuchem! Na trybunach śmiech przeplatał się z radością (kopia słynnej bramki puszczonej przez Kokoszanka)... Jeszcze w przedostatniej minucie meczu głową próbował zaskoczyć Tkocza Dudek, ale piłka przeleciała nad bramką.
To pierwsze w tej rundzie zwycięstwo Legii z drużyną zajmującą wyższe miejsce w tabeli. Miejmy nadzieję, że zapoczątkuje ono dobrą passę drużyny z Warszawy, bo walka o puchary jeszcze trwa...
Autor: Michał Szmitkowski