REKLAMA

Wszystkim jest po drodze

Dariusz Wdowczyk, źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Jest Pan zadowolony z postawy zawodników podczas zgrupowania w Mrągowie?

Dariusz Wdowczyk: Wszyscy bardzo dobrze pracują mimo sporego mrozu. Pogoda jednak nie krzyżuje naszych planów. Wszystko to, co założyliśmy sobie przed zgrupowaniem, realizujemy. Obóz w Mrągowie poświęciłem na przygotowanie motoryczne piłkarzy.



Ma Pan ogromny posłuch wśród piłkarzy. Chyba się Pana boją?

Nie wywieram na nich presji. Po prostu mają ogromną samodyscyplinę. Nawet podczas rannych ćwiczeń, które polegają głównie na bieganiu, nie skarżą się.



Coś Pan jednak zrobił, że piłkarze zaczęli się sami pilnować.

Bo jest spora rywalizacja w zespole. Mam przynajmniej po dwóch piłkarzy na jedną pozycję, każdemu zależy na tym, żeby być lepszym od konkurenta. Do niczego nikogo nie zmuszam. Komu z nami nie po drodze, ma drogę wolną. Reguły są proste. Jestem gotowy na dialog, chętnie rozmawiam z piłkarzami. Każdy wie jednak, że pewnych granic nie należy przekraczać.



Wybrał Pan katorżniczy system przygotowań do sezonu. Gdy główny konkurent do mistrzostwa, krakowska Wisła, ćwiczy w cieple tureckiego słońca, Pan zdecydował się na mróz w Mrągowie.

To nie są dwie różne szkoły treningu. Po prostu jedni, jak Pogoń, wybierają Brazylię, inni, jak my, Mrągowo, a później Cypr i Hiszpanię. Niech sobie jeżdżą i opalają się, być może to się im sprawdzi. Ja mam przygotować zespół, by zdobył mistrzostwo Polski, dlatego wybrałem taki, a nie inny model przygotowań. Uznałem, że najlepiej ładować akumulatory w polskim surowym klimacie, a zajęcia na zielonych boiskach będziemy mieli już za tydzień. I tak wszystko zweryfikuje liga. Poza tym nie zgodziłbym się ze stwierdzeniem, że mamy katorżnicze treningi. One są normalne. Żaden z piłkarzy nie lubi zimowych przygotowań, ale każdy wie, że przez nie trzeba przejść. Wiem, że treningi są monotonne, że swoje kilometry trzeba wybiegać, że trzeba wyjść na mróz. Ale nawet po treningach biegowych wszyscy chętnie idą na siłownię. To dla mnie dobry sygnał.



Bardzo rozrosła się w Legii ekipa opiekująca się piłkarzami. W Mercure Accor Hotels Mrongovia & Spa jest aż 14 osób.

Wszyscy są potrzebni, bo tak powinno wyglądać profesjonalne przygotowanie drużyny.



Po wyjeździe Mariusza Piekarskiego kontakt z Brazylijczykami jest chyba utrudniony.

Nie. Roger Guereiro szybko wszystko chłonie i chce uczyć się języka polskiego. Koledzy z drużyny korzystają z tego, podpuszczając go. Któregoś dnia bardzo nieładnie nawet odezwał się do kierownika drużyny. Marek Jóźwiak porozumiewa się z Edsonem po francusku, a Czarek Kucharski z Rogerem po hiszpańsku.



Czy kadra jest już zamknięta?

Tak. Chcieliśmy, aby do zespołu dołączył jeszcze jeden napastnik. W Mrągowie jest z nami Czarek Kucharski. On jest tą brakującą jednostką.



Powiedział Pan, że decyzję o pozyskaniu Czarka podejmie w ciągu dwóch tygodni. Jaskółki mówią, że Czarek zostanie. Czy będzie on grał w ataku z Piotrkiem Włodarczykiem, czy będzie Pana jokerem?

Nie zapominajmy, że mamy Janczyka, Gottwalda, a po rehabilitacji wróci Klatt. Nie wiem więc, jaka rola przypadnie Czarkowi. Przyjdzie czas meczów sparingowych, które dadzą mi odpowiedź, kto wystąpi w pierwszym meczu sezonu. Kucharski prezentuje się bardzo dobrze.



Czy będąc zawodnikiem Legii, marzył Pan o tym, żeby kiedyś trenować ten zespół i walczył o mistrzostwo?

Nie wybiegałem tak daleko w przyszłość. Dopiero po powrocie z Anglii skierowałem swe kroki na Łazienkowską z myślą o pracy w tym klubie. Przecież urodziłem się i wychowałem w Warszawie, a najlepsze lata spędziłem w Legii. Gdzieś w podświadomości dążyłem do tego, by zostać trenerem Legii.



Aby być dobrym trenerem, trzeba wcześniej grać w piłkę?

Trzeba poznać zapach szatni, żeby zrozumieć ludzi, którzy wyczynowo uprawiają sport. Jest jednak też wielu trenerów, którzy byli miernymi piłkarzami, a mają dobre wyniki w roli szkoleniowca. Na to nie ma reguły.



Jest Pan uznawany za rygorystycznego trenera. Pana małżonka mówi, że zapomniał wół, jak cielęciem był.

Często mi o tym przypomina, dlatego staram się zrozumieć chłopaków. Pracujemy ostro przez trzy dni, a czwartego daję piłkarzom trochę luzu.



Jak procentowo określiłby Pan szanse na mistrzostwo Polski?

Nie bawię się w takie dywagacje. Na razie mamy punkt straty do Wisły. Przed nami trudne mecze, szczególnie te na własnym boisku, bo będziemy musieli atakować. Mamy nowych zawodników, którzy muszą się rozumieć na boisku. Starszyzna dobrze przyjęła nowych piłkarzy, z czego ogromnie się cieszę. To wszystko jest jednak skomplikowaną układanką. Ale spróbuję to poukładać, bo wierzę w mistrzostwo Polski. Mam grupę bardzo dobrych zawodników, którym jest ze sobą po drodze.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.