REKLAMA

Poskramianie mistrza

źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Legia i Wisła rozegrały 20 z 30 meczów. Teraz silniejsi są warszawiacy, ale czy utrzymają jednopunktową przewagę?

Gdyby liga kończyła się w marcu, pewniakiem do tytułu mistrza byłaby Legia. Dokonała lepszych transferów niż Wisła. Gra efektowniej i skuteczniej. – Poczekajmy do bezpośredniego meczu – twierdzi jednak szef szkolenia PZPN Antoni Piechniczek.
Dla jednych to zaskoczenie, dla innych naturalna kolej rzeczy. Legia, która w poprzednich sezonach mogła tylko pomarzyć o detronizacji Wisły, teraz wyprzedziła ją w tabeli. Dlaczego?
– Niewiele osób zwraca uwagę, że to zupełnie inna Wisła niż w czasach Henryka Kasperczaka. Nie ma Żurawskiego, Frankowskiego, Szymkowiaka, Kosowskiego. Następcy są słabsi – podkreśla Antoni Piechniczek.

Wisła Hitchcocka

Już przed rozpoczęciem rundy wiosennej, przewidując tutuł mistrzowski dla Legii, pisaliśmy o komforcie przygotowań piłkarzy tego klubu. Żadnych kłótni, rewolucji, niesnasek.

W Wiśle było jak w filmach Hitchcocka – najpierw trzesięnie ziemi, a potem napięcie rosło. Zaczęło się od zatrudnienia Dana Petrescu na stanowisku trenera. Potem konflikt gonił konlikt. Najpierw ktoś bez porozumienia z trenerem wystawił na listę transferową Tomasza Kłosa. Następnie Petrescu wszedł w spór z Marcinem Baszczyńskim, któremu marzyła się gra w West Ham United. W lutym szkoleniowiec Wisły udzielił wywiadu rumuńskiej gazecie „ProSport”, w którym stwierdził, że w klubie jest chaos.

– Przygotowałem listę dwudziestu piłkarzy, których chętnie widziałbym w drużynie, i przekazałem zarządowi. Nie przyszedł ani jeden – żalił się Rumun. Legia? Wprost przeciwnie. Sprowadzenie Rogera, Edsona i Grzegorza Bronowickiego okazało się strzałem w dziesiątkę. Po solidnie przepracowanej zimie swoje wielkie umiejętności pokazuje Marcin Burkhardt. Ku uciesze kibiców z Łazienkowskiej, eksplodował talent Dawida Janczyka. W Wiśle świetnie rozwija się Jakub Błaszczykowski, ale to trochę za mało. Legioniści imponują świetnym przygotowaniem motorycznym. Kiedy złapią zadyszkę? Być może wcale, bo runda wiosenna jest w tym roku wyjątkowo krótka.

Trzeba było dać w kość

Kolejnym atutem legionistów był brak kontuzji wśród najlepszych piłkarzy. Tymczasem lider Wisły Radosław Sobolewski dopiero pod koniec lutego wznowił treningi (co odbija się na jego grze). Arkadiusz Głowacki wciąż boryka się z problemami.

Legia gra z polotem, Wisła się męczy (1:0 z Odrą, 2:1 z Groclinem). Argentyńczykowi Mauro Cantoro chyba nie służą ciężkie treningi. Na boisku jest cieniem piłkarza z rundy jesiennej. – Nie zgadzam się z opiniami, że Petrescu zajechał wiślaków. Wreszcie pojawił się trener, który pokazał piłkarzom, na czym polega ciężka praca. Zapewne wkrótce zobaczymy efekty – broni Rumuna Antoni Piechniczek.

Zdaniem szefa wyszkolenia, zdecydowanie za wcześnie za skreślanie wiślaków. – Przewaga Legii polega na tym, że Wdowczyk pracuje tam dłużej niż Petrescu w Wiśle. Dajmy Rumunowi trochę czasu, nie wymagajmy na razie cudów. Warszawiacy mają tylko jeden punkt przewagi. Poczekajmy do bezpośredniego meczu tych drużyn – twierdzi Piechniczek, ale sam zwraca uwagę na różne morale w obu ekipach.

Legia jest głodna

– Wisła i Legia są na przeciwnych biegunach. Krakowianie co roku zdobywali tytuł, mogą być trochę znużeni. Legia jest głodna sukcesów – mówi Piechniczek. – Będę się starał obronić tytuł z tymi graczami, którymi dysponuję, ale szanse nie są zbyt duże – mówił przed sezonem Petrescu (dla rumuńskiej prasy). Dziś już wie, że miał rację.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.