Wdowczyk: Jeszcze nie, ale mamy nadzieję że wkrótce...

"Michał i Dawid - jeszcze nie. Edson też raczej nie. Z Moussą czekamy do jutra" - tymi słowami rozpoczął konferencję prasową trener Legii Dariusz Wdowczyk. Potwierdziły się więc nasze informacje sprzed kilku godzin, że wyżej wymienieni piłkarze nie zagrają w sobotnim meczu z Zagłębiem Lubin.
"Co tydzień powtarzam, że mamy nadzieję iż będą gotowi, ale nie jest to takie proste. Chcemy żeby szybko wrócili, bo z tego przecież żyją i jak nie grają to nie mamy z nich wielkiego pożytku, ale w piłce kontuzje się zdarzają. Nie myśleliśmy, że w meczu który wygrywamy 5-0 stracimy dwóch zawodników na tak długi okres" - mówił "Wdowiec".

"Mam nadzieję, że Edson będzie gotowy na mecz z Koroną Kielce, ale są to tylko moje nadzieje. Podobnie jest z Michałem i Dawidem. Dawid jeszcze dzisiaj ma konsultacje lekarskie. Zobaczymy jak wygląda jego noga. Wierzę, że każdy dzień będzie sprzyjał poprawie jego sytuacji. Nie jest to dla nas wygodne i przyjemne, ale mamy 25 zawodników i musimy sobie radzić. Ci, którzy grali mniej, teraz mają okazję wejścia i gry za tych, którzy dotychczas byli podstawowymi piłkarzami. Samo życie." - powiedział niezbyt szczęśliwym głosem warszawski szkoleniowiec.

Coraz więcej spekulacji krąży wokół urazu Dawida Janczyka. Początkowo przerwa miała potrwać tydzień - a trwa już ponad miesiąc i nikt tak naprawdę nie może podać konkretnej daty, kiedy młody legionista będzie mógł wznowić treningi.

"Nie jestem specjalistą, żeby się dokładnie na ten temat wypowiadać, ale: skręcony staw skokowy, duży wylew, stłuczona wcześniej pięta, obtarta noga, zapalenie ścięgna Achillesa... i tak z jednego w drugie Dawid wpadał w ostatnich tygodniach. Miał robione wszystkie możliwe badania - m.in. USG i rezonans magnetyczny. Mimo, że wszystko wygląda ładnie i czysto, to jednak jak zakłada piłkarski but, czuje dyskomfort i ból, który skutecznie uniemożliwia mu normalne funkcjonowanie. Wszyscy lekarze, począwszy od doktora Fassa przez doktora Machowskiego, Śmigielskiego i kilku innych mówią, że potrzebny jest czas." - starał się wyjaśnić sytuację Dariusz Wdowczyk.