REKLAMA

Scyzoryki na Legię

źródło: Super Express - Wiadomość archiwalna

Grzegorz Piechna już ostrzy swój scyzoryk. Dzisiaj zamierza mocno skaleczyć Legię, bo ten mecz to dla niego chyba ostatnia szansa, żeby przekonać do siebie Pawła Janasa. Tyle że legioniści scyzoryków się nie boją. Tym bardziej że na boisko wraca ich najgroźniejsza broń - Brazylijczyk Edson.
Na stadionie w Kielcach zasiądzie dzisiaj komplet widzów, ponad 15 tysięcy. Bilety sprzedawały się jak ciepłe bułeczki, bo kieleccy kibice wierzą, że Korona po raz drugi w tym sezonie upokorzy Legię. W marcu, po wygranej 3-0, kielczanie wyeliminowali Legię z Pucharu Polski.

- O nie! Drugi raz się nie damy - stanowczo oponuje Dariusz Wdowczyk, trener Legii.

- Widziałem w telewizji nowy stadion Korony. Ładny jest. A skoro ładny stadion, to wypadałoby tam ładnego gola strzelić - obiecuje specjalista od cudownych bramek. Strzelecki pojedynek Edsona z Piechną będzie ozdobą dzisiejszego meczu.

- Czy oglądam mecze Wisły? Oglądam, ale to bardziej Wisła powinna oglądać nasze spotkania, bo jeśli wygramy wszystko, to Wiśle już nic nie pomoże. Ale... twardo stąpamy po ziemi i dlatego nie ogłaszamy się jeszcze mistrzami - mówi Edson.

Humorem tradycyjnie tryska jego rodak, Roger.

- Muszę strzelić do końca sezonu jak najwięcej goli, bo po każdym tańczę sambę, a koledzy z Legii coraz śmielej do mnie dołączają. Z meczu na mecz idzie im lepiej, więc na mistrzowskiej fecie Legia zatańczy jak trzeba - obiecuje Roger.

Hermes nie ma litości dla "Wdowca"

A co słychać w Kielcach? Dwa dni po meczu z Legią ślub bierze Paweł Golański i trzy punkty za wygraną byłyby dla niego doskonałym ślubnym prezentem. Brazylijczyk Hermes, pomocnik Kolportera, jest przekonany, że Legia wróci do Warszawy na tarczy.

- Legii nie pomoże to, że ma w składzie dwóch świetnych Brazylijczyków. Nie zamierzam ułatwiać zadania trenerowi Wdowczykowi, choć wiele mu zawdzięczam, bo to on mnie ściągnął do Kielc z Widzewa. Dzisiaj stajemy po dwóch stronach barykady i litości nie będzie. Trzy punkty zostaną w Kielcach - przekonuje Hermes.

Nie drażnić "Kiełbasy"!

- Kierownik drużyny Legii Ireneusz Zawadzki nazwał mnie kiedyś kaszaną. No to mu udowodniłem, że nie jestem kaszana, tylko kiełbasa - Grzegorz Piechna triumfował po spotkaniu w Pucharze Polski, w którym strzelił decydującą bramkę.

Znając ambicję "Kiełbasy", można być pewnym, że chętnie raz jeszcze pokaże Zawadzkiemu, jak bardzo się pomylił. Oj, panie Ireneuszu... Nie lepiej było siedzieć cicho?



Grzegorz Piechna główkuje - fot. Adam Polak
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.