Na razie nie mam kondycji
Jak znalazł się Pan w Legii?
Mariusz Piekarski i Marek Jóźwiak wypatrzyli mnie w Portugalii. Jóźwiakowi spodobał się mój styl gry, technika i warunki fizyczne. Szukali wysokiego obrońcy, a ja mierzę 190 cm.
Wydaje się, że treningi zgrupowania we Wronkach są dla Pana zbyt ciężkie.
Mam sporo zaległości kondycyjnych i muszę je nadrabiać. Nie byłem przygotowany do rozpoczęcia ciężkich treningów w Legii już 21 czerwca. Planowałem, że po zakończeniu sezonu w Portugalii będę miał dwa miesiące urlopu. Mój poprzedni klub Academica Coimbra i Legia jednak się dogadały, czym byłem zaskoczony. A trzeba przyznać, że tak intensywnych i męczących zajęć nie miałem w żadnym klubie. Roger i Edson już się do tego przyzwyczaili. Myślę, że ja też przywyknę.
Przeprowadzka z ligi portugalskiej do polskiej to sportowa degradacja?
Nie. Przecież Legia jest lepszą drużyną od Academiki. Przyszedłem do zespołu mistrza, który będzie grał o europejskie puchary. To mnie nakręciło. W Academice co roku była walka tylko o środek tabeli bądź o utrzymanie. To nie motywuje do rozwoju.
Czy słyszał Pan wcześniej o Polsce?
Tylko tyle, co opowiadali mi Edson, Roger i menedżer Mariusz Piekarski. Wiedziałem, że w Polsce są ostre zimy i gorące lato. Nie spodziewałem się, że aż tak gorące. Trudy lata wynagradza nam Roger, który często tańczy sambę, co mnie rozwesela i dodaje energii.
Jakie ma Pan wrażenia po tygodniu pobytu w Polsce i Legii?
Nie miałem czasu, by cokolwiek zobaczyć w waszym kraju. A Legia robi na mnie wrażenie. Struktura klubu jest na europejskim poziomie. Nie mogę doczekać się pierwszego spotkania w barwach warszawskiej drużyny. Trener obiecał mi jednak, że zagram przeciwko Groclinowi.
Czy przez grę w Legii chce Pan znaleźć lepszy klub np. w Zachodniej Europie?
Nie podchodzę do tego w ten sposób. Mam trzyletni kontrakt. Chcę pomóc Legii w awansie do Ligi Mistrzów i obronie tytułu. Co będzie później, pokaże czas.
Rozmawiał Maciej Rowiński