REKLAMA

Zasługuję na miejsce w składzie

Michal Gottwald, źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Z powodu kontuzji nie może Pan zaliczyć wiosny do udanych. Czy ma Pan jeszcze krwiaki?

- Jeszcze malutkie ślady zostały, ale nie czuję już bólu i co najważniejsze, nie przeszkadza mi to w treningach i grze. Myślę, że wreszcie będę mógł pokazać, na co mnie stać.



Przykro było Panu, gdy czytał o sobie, że jest piłkarzem z kaset wideo?

- Wcale się tym nie przejmowałem. Przez ostatnie pół roku mojego pobytu w Żilinie nie grałem, więc trener Dariusz Wdowczyk nie mógł mnie zobaczyć w akcji. Nie chciałem podpisać nowego kontraktu i za karę zostałem przesunięty do zespołu rezerw. Miło było mi jednak, gdy podpisałem kontrakt z Legią, nie przechodząc żadnych testów. Widać kasety wideo wystarczyły.



Dlaczego nie chciał Pan zostać na Słowacji i nadal grać w Żilinie?

- Po prostu chciałem się rozwijać. A w Żilinie osiągnąłem pewien poziom, którego nie dało się przeskoczyć. Straciłem motywację. W ciągu czterech lat wywalczyłem trzy mistrzostwa Słowacji. Stwierdziłem, że muszę spróbować sił w silniejszym klubie od Żiliny. Padło na Legię, a do przyjazdu do Warszawy namówił mnie mój przyjaciel Jano Mucha.



Czy to oznacza, że polska liga jest silniejsza od słowackiej?

- Tak, i to o wiele.



Wiele osób uważa, że jest Pan najlepszym napastnikiem Legii. Zgadza się Pan z tym stwierdzeniem?

- Coś tam słyszałem, ale trudno mi się z tym zgodzić. Każdy napastnik ma inny styl gry, poruszania się po boisku i dysponuje innymi walorami. Dlatego takie porównania nie mają sensu.



Jakie Pan ma walory?

- Moim atutem jest przede wszystkim dobra gra zarówno prawą, jak i lewą nogą. Nieźle uderzam piłkę także głową.



Czy podoba się Panu w Legii Warszawa? Dobrze został Pan przyjęty przez piłkarzy?

- Pewnie. Atmosfera w drużynie jest fantastyczna. Nie spodziewałem się tylko chrztu, który przechodzi każdy nowy piłkarz, oraz takiego fetowania mistrzostwa Polski. Na Słowacji takich tradycji nie ma. Poza tym zdobyliśmy mistrzostwo Polski, walczymy o awans do Ligi Mistrzów. Ja mam jeszcze swoją prywatną walkę – o miejsce w pierwszym składzie Legii. Muszę udowodnić trenerowi, że zasługuję na nie.



Gra w Legii jest szczytem Pana ambicji?

- Z pewnością nie. Ale na razie nie mam zamiaru zmieniać klubu. Z pewnością dzięki grze w Legii i o europejskie puchary mogę się wypromować.



Coraz lepiej mówi Pan po polsku.

- Wszystko rozumiem, trochę gorzej jest z odpowiadaniem. Nasze języki są podobne. Przez pół roku zdążyłem się nauczyć polskiego. Mając takiego nauczyciela jak Jano, wszystko łatwiej mi przychodzi.



Ma Pan już swoje ulubione miejsce w Warszawie, gdzie spędza Pan wolny czas?

- Moim ulubionym miejscem jest mieszkanie na Ursynowie. Tam spędzam najwięcej czasu. Nie szaleję po Warszawie. Na Starym Mieście byłem tylko raz. Od czasu do czasu wyjdziemy z Jano tylko na kolację. Jeśli gdzieś wychodzimy, to posiedzieć przy kawie i dobrej muzyce. Lubię dom, bo to doskonałe miejsce do wypoczynku. Lubię także oglądać telewizję. Teraz jest mundial, więc z Jano nie odchodzimy od telewizora.



Komu Pan kibicuje na mundialu?

- Słowaków nie było, więc kibicowałem Czechom. W końcu kiedyś stanowiliśmy jedno państwo. Niestety, już nie grają. Teraz nie mam żadnego faworyta.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.