REKLAMA

Legia nie złoży skargi

Mishka, źródło: Dziennik - Wiadomość archiwalna

Pierwszy mecz z Szachtarem Legia przegrała głównie przez błędną decyzję arbitra Franka de Bleeckere. Trudno jednoznacznie stwierdzić, że gdyby nie rzut karny, warszawski zespół wywiózłby z Ukrainy remis, ale bramka ta z całą pewnością zmieniła losy spotkania. Wszystko wskazuje na to, że jest to pierwszy tego typu błąd Belga. "Byliśmy spokojni, kiedy okazało się, że będzie nam sędziował Belg. Teraz nie będziemy protestować, bo to nie ma najmniejszego sensu.
Na zmianę wyniku nie ma szans, a nasz protest może odnieść odwrotny skutek do zamierzonego. W UEFA bardzo źle patrzą na tego typu skargi" - mówi członek zarządu Legii Jarosław Ostrowski.

Po meczu mówiło się o tym, że belgijski arbiter widziany był w dniu meczu o 5 nad ranem w jednym z hoteli należących do właściciela Szachtara Rinata Achmetowa.
"Jestem zaskoczony tym, co czytam w polskiej prasie o de Bleeckerze. Nie podejrzewałbym go o żadną korupcję. Ma nieposzlakowaną opinię. Wpadki zdarzają mu się bardzo rzadko. Oglądałem cztery mecze mistrzostw świata w Niemczech, które sędziował i spisywał się znakomicie." - uważa Mirosław Waligóra, medalista olimpijski z Barcelony, który od lat mieszka w Belgii.

"Szkoda, że ta wpadka przytrafiła mu się akurat w meczu Legii. Jego decyzja była skandaliczna i wypaczyła wynik meczu. Nie podejrzewam go o tzw. sędziowanie gospodarskie. Przez całą karierę nie padł na niego nawet cień podejrzenia" - twierdzi Włodzimierz Lubański, drugi trener Lokeren.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.