Respekt, ale nie lęk

Po dzisiejszym losowaniu Pucharu UEFA w ekipie Legii panuje umiarkowany optymizm. Piłkarze uznają klasę Austrii Wiedeń, ale widzą szansę na awans do kolejnej rundy. – Austria to przeciwnik w naszym zasięgu. Na pewno jest to jednak trudny rywal. Żeby go pokonać musimy zagrać zdecydowanie lepiej niż w ostatnich spotkaniach – mówi Tomasz Kiełbowicz.

W podobnym tonie wypowiada się Marcin Burkhardt. – Losowanie nie było najgorsze. Mamy większe szanse na awans niż w meczu z Szachtarem. Liga austriacka jest na podobnym poziomie co ukraińska, ale Austria jest słabszym przeciwnikiem od naszego niedawnego rywala – mówi „Bury”. Na Łazienkowską dotarły już informacje o słabym początku rozgrywek ligowych w wykonaniu Austrii (4 punkty po 6 kolejkach). – Obecnie ich sytuacja nie jest najlepsza i jest podobna do naszej – przyznaje Kiełbowicz. – Nie kontaktowałem się jeszcze z Polakami grającymi w Austrii, ale wiem, że ich klubowi nie idzie za dobrze – dodaje Piotr Włodarczyk.

Spotkanie z Austriakami to także doskonała okazja do rewanżu za porażki sprzed dwóch lat. – Jak tylko dowiedziałem się z kim gramy, od razu powróciły niemiłe wspomnienia sprzed dwóch lat – mówi „Włodar”, który dwa lata temu w meczu wyjazdowym nie potrafił skierować piłki do pustej bramki. W spotkaniach tych brał także udział Kiełbowicz. – Pamiętam tamte porażki i uważam, że teraz nadarza się dobra okazja do rewanżu – mówi pomocnik Legii. Rewanżu chce też Włodarczyk. – Musimy zmazać plamę sprzed dwóch lat – mówi.

Z zawodnikami zgadza się Jarosław Ostrowski, członek zarządu KP Legia. – Gdy nie jest się rozstawionym w losowaniu to każdy przeciwnik jest trudny. Jednak nie trafiliśmy tak źle. Spotkanie z Austrią będzie doskonałą okazją do rewanżu za porażkę sprzed dwóch lat. Jest szansę na awans, bo klub z Wiednia jest słabszy od naszego niedawnego przeciwnika Szachtara Donieck – mówi Ostrowski.

- Jesteśmy w stanie ich pokonać i przejść do następnej rundy – mówi optymistycznie Kiełbowicz. – Też wierze w nasz awans, ale jak się wszystko ułoży okaże się na boisku – realistycznie konkluduje Burkhardt.