Rodzinnie na zgrupowaniu
Jeżeli zgrupowanie to tylko z rodzinami - takiej zasadzie zdają się hołdować legioniści. W Mrągowie oprócz piłkarzy, stawiły się także ich rodziny. - Dla nas to komfortowa sytuacja, przynajmniej nie tęsknimy - mówi Tomasz Kiełbowicz. Hotel Mrongovia, w którym zamieszkali Wojskowi momentami przypomina przedszkole. Po hallu wejściowym co chwila przebiega dziecko piłkarza Legii.
Syn Grzegorza Bronowickiego chce iść w ślady taty i ciągle biega za piłką. Piotr Włodarczyk nosi swoją pociechę na barana. Także doktor Stanisław Machowski uległ rozdzinnej atmosferze i pozuje do zdjęć z córeczką nowego Brazylijczyka Juniora. Jeżeli dodamy do tego małżonki i sympatie naszych piłkarzy, to mamy iście rodzinny obraz.
Wydaje się, że pomysł na przywiezienie swoich rodzin jest trafiony. Nikt nie musi przez tydzień patrzeć na twarze kolegów z drużyny. Wiadomo, że rodzina jest lepsza niz nawet najlepszy przyjaciel. Także atmosfera na zgrupowaniu jest odmienna od tej, jakiej doświadcza się na typowym wyjeździe piłkarskim. Po ostatnich nieporozumieniach w Legii potrzebny jest przede wszystkim spokój i integracja. W Mrągowie stworzono warunki ku temu. Wczoraj o 19 piłkarze wraz z rodzinami udali się na wspólnego grilla, którego celem była właśnie integracja drużyny.
Z nietypowego zgrupowania cieszą się piłkarze. Przyznają jednak, że taki model przygotowań nie może stać się normą. - W zimie raczej nie zabierzemy ze sobą rodzin - mówi Marcin Burkhardt. Wtedy ćwiczenia są o wiele cięższe i w wolnej chwili myśli się tylko o tym, żeby odespać zmęczenie. Na razie jednak zawodnicy i trenerzy cieszą się z każdej chwili spędzonej z rodzinami. Natomiast kibice ucieszą się, jeżeli z Mrągowa legioniści wrócą w dobrej formie. - Robimy wszystko by powtórzyć sytuację z Olecka i po powrocie zacząć serię zwycięstw - zapewnia Kiełbowicz.
fot. Janusz Partyka