REKLAMA

Sagan rośnie w siłę!

źródło: Super Express - Wiadomość archiwalna

Po dobrym sezonie w lidze portugalskiej miał szansę pojechać na mundial. Nie pojechał. Po przeprowadzce do Francji miał zostać gwiazdą Troyes. Początek sezonu spędził głównie na ławce rezerwowych. Leo Beenhakker powołał go na towarzyski mecz z Danią. Na zgrupowaniu doznał kontuzji. Na eliminacyjne spotkania z Finami i Serbami już powołania nie dostał. Ale zły los Marka Saganowskiego powoli się odmienia.
- Oj, było ciężko, pechowo - przyznaje "Sagan". - Na szczęście wygląda na to, że już wychodzę na prostą - dodaje polski napastnik, który zaczął strzelać bramki dla Troyes. - Na razie w sparingu, ale cieszę się, bo wygraliśmy z Metz 2-1, a ja grałem całe 90 minut.

Szok na treningu

Po transferze z Vitorii Guimaraes Saganowski miał w Troyes twarde lądowanie. Kłopoty z formą, ze zdrowiem, z miejscem w składzie.
- Źle to wszystko wyglądało - przyznaje sam zawodnik. - Stawiłem się w klubie później niż wszyscy. Miałem zaległości treningowe. Kiedy wszystko zaczęło wyglądać już lepiej, to pojechałem na kadrę i wróciłem z kontuzją. Pech... - wzdycha ciężko "Sagan", u którego Francuzi najpierw dopatrzyli się przewlekłej kontuzji kolana, a chwilę później... nadwagi.

- Z tą nadwagą to nieprawda - śmieje się Marek. - Zwyczajnie brakowało mi sił - wyjaśnia.

Siły już Saganowskiemu wracają. Głównie dzięki sposobowi, w jaki trenuje się w Troyes.
- To był największy szok po przenosinach do Francji - wyjawia. - Tu się trenuje zupełnie inaczej niż w Portugalii. Zajęcia są bardzo ciężkie, stawia się na przygotowanie atletyczne. Zupełnie jak w Polsce - nie może się nadziwić były napastnik warszawskiej Legii. - Nawet zadzwoniłem do Irka Jelenia, żeby zapytać, czy oni w Auxerre mają takie same treningi. Okazało się, że tak - kręci głową.

W powrocie do wysokiej formy powinno pomóc Saganowskiemu to, że coraz lepiej czuje się w Troyes.
- Miasto jest super. Ładniejsze nawet niż Guimaraes - dzieli się wrażeniami Polak. - Dostałem od klubu fajny dom, rodzina już jest ze mną. Problemem jest na razie język: tu mało kto zna angielski, a w dodatku mój nauczyciel francuskiego ledwo zaczął mnie uczyć, a już wyjechał na wakacje - opowiada. - Ale od tego tygodnia powinniśmy ostro ruszyć z nauką.

Coś dla Franka

Troyes to idealne miejsce do mieszkania i odnoszenia sukcesów. Można by je było świętować miejscowym specjałem - prawdziwym szampanem.
- To prawda - śmieje się "Sagan". - Naszym celem jest wprawdzie utrzymanie w lidze, ale drużyna jest całkiem dobra, więc kto wie.

Jest jednak coś, co się Saganowskiemu w Troyes nie podoba.
- Nie mogę znaleźć dobrego studia tatuażu, a przecież muszę wytatuować sobie imię mojego młodszego synka - Franka - tłumaczy "Sagan", który ma już tatuaż z imieniem starszego syna - Antosia. - A dzieci trzeba przecież traktować równo - kończy ze śmiechem.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.