REKLAMA

Osasuna była tylko snem

Inaki Astiz, źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

W połowie sierpnia pański macierzysty klub Osasuna ściągnął z Brazylii obrońcę Roversio. Później do zespołu z Pampeluny dołączył kolejny defensor – Thiago Gomes. Czy to wtedy postanowił pan wrócić do Polski?

Inaki Astiz Ventura:
Brazylijczyk ma predyspozycje do gry na tej samej pozycji co ja. Thiago jest bocznym obrońcą, więc akurat z nim nie walczyłem o miejsce w kadrze. Liczyłem, że znajdę się w ekipie na obecny sezon, ale po dwóch tygodniach zajęć trener powiedział, że moja szansa gry w pierwszej jedenastce jest iluzoryczna. Zasugerował, bym zaczął szukać innego klubu.



Od razu skontaktował się pan z władzami Legii?

Nie, czekałem na kontakt ze strony klubu, w którym spędziłem poprzedni sezon. Gdy mój agent otrzymał telefon, nie wahałem się ani chwili. Polubiłem Warszawę i cały wasz kraj. To była najlepsza decyzja.



Nie było pana w Legii przez trzy miesiące, ale w tym czasie wiele się w klubie zmieniło. Pojawiło się wielu nowych piłkarzy. Jak pan odbiera te ruchy kadrowe?

Nie były dla mnie żadnym zaskoczeniem. Gdy przebywałem w ojczyźnie przynajmniej dwa, trzy razy w tygodniu przeglądałem Internet i wiedziałem, co się w Legii dzieje.



Myśli pan, że dzięki letnim wzmocnieniom Legia będzie w stanie odzyskać mistrzostwo Polski?

Mamy bardzo dobrą drużynę. Na każdej pozycji jest dwóch, a czasem nawet trzech równorzędnych piłkarzy. Z taką kadrą możemy śmiało walczyć o mistrzostwo. Choć nie zapominajmy, że mamy kilku niebezpiecznych rywali. Najmocniejsi to Wisła Kraków i Lech Poznań. Niezłą drużynę ma też po połączeniu z Groclinem Polonia Warszawa.



Wśród piłkarzy, którzy latem dołączyli do składu Legii, jest aż trzech pana rodaków. Wszyscy albo mieli słaby początek, albo jeszcze nie pokazali swoich możliwości. Kibice i dziennikarze mocno ich krytykują. Pan kojarzy ich z hiszpańskich boisk?

Tak, znam ich bardzo dobrze. Najlepiej Mikela Arruaberrenę. Wspólnie graliśmy w drugiej drużynie Osasuny. „Arru” był jednym z lepszych piłkarzy w drużynie. W ciągu jednego sezonu strzelił 13 goli i szybko trafił na boiska Segunda Division. Tam grał regularnie w Xerez i Tenerife. Może obecnie ma lekki dołek, ale myślę, że szybko z niego wyjdzie. Wtedy zobaczycie, na co go stać! Tito do tej pory był dla mnie rywalem. Walczyliśmy na boisku. Ja grałem w Osasunie B, a on w rezerwach Espanyolu. To utalentowany piłkarz. Inaki Descarga to postać, którą znam z prasy i z telewizji. Wiele sezonów występował w Levante. W Hiszpanii to bardzo rozpoznawalny zawodnik. Jest znany z niesamowitej waleczności i zadziorności.



Gdy wrócił pan do Warszawy, Legia odpadła już z europejskich pucharów. Myśli pan, że nie było szansy pokonania FK Moskwa?

Nie widziałem pierwszego meczu w Warszawie, który Legia przegrała 1:2. W drugim nie zagrała na miarę swoich możliwości. Szkoda, bo my i FK Moskwa to kluby porównywalne. Z pewnością była szansa pokonania rywali.



Podpisał pan z Legią długi, pięcioletni kontrakt. Jednak Osasuna zastrzegła sobie, że za dwa lata, jeśli tylko będzie chciała, może pana odkupić. Jak widzi pan swoją przyszłość?

Gra w Osasunie była moim niespełnionym snem. Teraz podpisałem długą umowę w Warszawie. Myślę, że to rozsądna decyzja, ale staram się skupiać tylko na nadchodzącym sezonie. Nie spoglądam zbyt daleko w przyszłość.



Rozmawiał Andrzej Borodej


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.