REKLAMA

Publikacja: Jak Leszek Miklas o stadion walczył

Krzysiek, źródło: republikafutbolu.pl - Wiadomość archiwalna

Sprawa stadionu Legii przybiera coraz bardziej komiczne (i tragiczne jednocześnie) kształty. Do zupełnego absurdu doszło na sesji Rady Warszawy dwa tygodnie temu, kiedy kibice protestowali przeciwko decyzji o budowie stadionu na bardzo korzystnych dla klubu warunkach. Jeszcze kilka lat temu wszyscy sympatycy Legii zgodnie świętowaliby zbliżający się początek budowy, ciesząc się jednocześnie, że miasto zdecydowało się na tak duże ustępstwa, stawiające Legię w bardzo dobrej pozycji startowej do budowy wielkiego klubu piłkarskiego.
Nie tak dawno wszyscy daliby się pokroić za nowy stadion na Łazienkowskiej i kibice chętnie (a co najważniejsze - skutecznie) angażowali się w działania na rzecz budowy, wspomnieć można choćby publiczne przesłuchania kandydatów na prezydenta Warszawy, indywidualne lobbowanie u miejskich radnych, czy liczne wizyty na decydujących sesjach Rady Warszawy. Co takiego stało się przez ostatnie kilkanaście miesięcy, że sytuacja tak skrajnie ewoluowała?

Wielki koncern medialny, tak skutecznie dbający o swój wizerunek, w KP Legia realizuje dokładne zaprzeczenie wszystkich swoich, zakończonych sukcesem, projektów. Mierny menadżer z Iławy, bez specjalnych sukcesów na polu biznesowym, robi co może żeby zaprzepaścić dorobek tego klubu. Zamiast zlikwidować oczywiste patologie, obraża i próbuje poniżać wszystkich, którzy mogliby mieć chociaż pozór związku z czymkolwiek podejrzanym. Przy czym używane w tym celu metody są równie patologiczne co niby-zwalczane zjawiska. Z każdą kolejną decyzją czy oświadczeniem obecnej kadry zarządzającej Legią pojawia się coraz więcej pytań i chyba nikt nie dałby sobie ręki uciąć za to jaką twarz zobaczymy, gdy właściciel klubu będzie miał już w garści stadion i ostateczną umowę dzierżawy. Czy będzie budowana wielka drużyna z europejskimi aspiracjami, czy raczej powierzchnia handlowa na stadionie zostanie do maksimum wyciśnięta jak cytryna, a klub będzie jedynie figowym listkiem, utrzymywanym na powierzchni (czyli w ekstraklasie)? Czy ceny biletów będą uwzględniały zróżnicowaną zamożność warszawiaków, aby oglądanie Legii w Warszawie mogło być zjawiskiem masowym, czy raczej ceny zostaną wywindowane, czyniąc piłkę nożną rozrywką dla najbardziej majętnych? Pytania można mnożyć, a prezes Legii nie pomaga nam znaleźć na nie odpowiedzi.

Po renegocjacji umowy dzierżawy prezes wydał oświadczenie. Na pewno jest z niego bardzo dumny - jest tam wszystko, utyskiwanie jak nas gnębią wszyscy dookoła, a jak u innych jest wspaniale, informacja, że jak by nie było stadionu, to właściciel porzuci Legię, powołanie się na wieloletnią tradycję i setki tysięcy warszawiaków (którymi na codzień się gardzi) no i najważniejsze - szantażyk, że wyższy czynsz za dzierżawę stadionu oznaczać będzie brak inwestycji sportowych w Legię.

Prezes Leszek tak bardzo już przyzwyczaił się do aroganckiego i bezczelnego traktowania kibiców Legii, że z rozpędu postanowił tę samą metodę zastosować do warszawskich radnych. “Potraktuję jak idiotów, zmieszam z błotem, postraszę i jakoś to będzie”. O ile kibice mają szansę wypowiedzieć się co sądzą o takich metodach jedynie w internetowych komentarzach, to już radnych o zdanie chętnie pytają gazety. No i dowiedzieliśmy się jak bardzo przejęli się dramatyczym oświadczeniem. “Oj, bo się rozpłaczę” - skomentowała Katarzyna Munio z PO, szefowa Komisji Sportu, dotychczas bardzo sprzyjająca budowie stadionu Legii. Z kolei radny SLD Tomasz Sybilski powiedzial: “Bez przesady. Jeremiady działaczy Legii nie mają sensu, czemu to ma służyć? Stara umowa była skonstruowana tragicznie, trzeba było ją poprawić”. Ironicznie przejechał się po oświadczeniu Mieczysław Król z PiS-u: “Legia powinna podejść do sprawy na chłodno i nie dać się skrzywdzić nowym stadionem i wyższym czynszem. Jej działacze powinni stanowczo odmówić podpisania nowej umowy i twardo naciskać na miasto, by nie budowało im na siłę nowego stadionu”. “No to przesadzili” - dodaje Wiesław Wilczyński, dyrektor Biura Sportu, który był przez długi czas zaangażowany w ten projekt i ma duże zasługi w tym, że sprawy toczą się na tyle sprawnie na ile to możliwe przy naszej biurokracji.

Leszkowi Miklasowi trzeb przyznać jedno - ma wyjątkowo dużą skłonność do jednoczenia ludzi wokół wspólnych spraw. Skutecznie przekonuje kibiców Legii do zapisania się do jednego z obozów - przeciwników obecnego zarządu KP Legia i koncernu ITI lub przeciwników oglądania meczów Legii na stadionie. Szczególne sukcesy odnosi ostatnio na tym drugim polu - na mecz z ŁKS przybyło 700 fanów. Równie spektakularnie udało się zjednoczyć radnych z wrogich sobie na co dzień obozów politycznych. Wszyscy zgodnie od lewej do prawej wyśmiali pana prezesa, a przy okazji - Legię. Wydawało się, że już pewna sprawa stadionu, ponownie stanęła na ostrzu noża. Zobaczymy jakim intelektualnym wygibasem Miklas zrzuci z siebie całą winę w przypadku utrącenia projektu przez warszawskich radnych, których postanowił potraktować jak niepełnosprawnych intelektualnie.

Autor prowadzi bloga w serwisie republikafutbolu.pl

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.