Jan Urban ocenia zgrupowanie w Austrii - fot. turi
REKLAMA

Urban: "Paluch" wygrał rywalizację z Mięcielem

turi, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

"Zrobiliśmy to, co sobie zaplanowaliśmy, a jakie to przyniesie efekty - czas pokaże. Nie ulega wątpliwości, że drużyna w meczach sparingowych prezentowała się dobrze - zarówno jedna i druga, bo graliśmy przecież dwoma składami. Teraz zostało niewiele czasu do pierwszego poważnego meczu w Lidze Europy i zobaczymy, jak wypadniemy w meczu o stawkę" - mówi Jan Urban. Szkoleniowiec Legii podsumował okres przygotowawczy na konferencji prasowej w hotelu Life Resort w Loipersdorfie.



Kiedy zawodnicy, którzy później dołączyli do drużyny, dojdą do optymalnej formy?
- Do końca lipca, kiedy zacznie się liga, powinni dogonić kolegów, którzy zaczęli treningi wcześniej.

Jak trener ocenia Marcina Mięciela. Kiedy on dojdzie do pełnej dyspozycji?
- Marcin jest bardzo doświadczonym zawodnikiem, który szybko powinien dojść do formy fizycznej. Jego zaangażowanie w każdy trening jest bardzo duże, nie ma z nim żadnych problemów. Widać, że przyszedł do nas z ligi zawodowej - stąd takie podejście do zajęć.

Marcin Mięciel i Adrian Paluchowski rywalizowali ze sobą. Który z nich pana zdaniem wygrał tę walkę o miejsce w składzie?
- Na pewno Adrian. Strzelał bramki i zaprezentował się naprawdę dobrze. U Mięciela widać braki fizyczne spowodowane przede wszystkim długą przerwą. Wierzę jednak, że Marcin nie przyszedł do Legii po to, by być tu rok czy dwa i spokojnie zakończyć w Warszawie karierę. On na pewno chce pomóc drużynie w osiągnięciu jak najlepszych wyników.

Kto zagra w piątkowym sparingu z Widzewem?
- Zagrają ci zawodnicy, którzy rozegrali dopiero jeden mecz w Austrii. Sparing z Widzewem to jakby dalsza część tego zgrupowania, niespodzianek więc nie będzie. Na ławce znajdą się oczywiście zawodnicy, którzy grali w ostatnim meczu w Jennersdorfie, ale tylko na wypadek gdyby - odpukać - coś się komuś stało.

To ostatni sprawdzian przed Ligą Europy. Jak na razie nie decyduje się pan na wystawienie najsilniejszego składu.
- Mam wątpliwości co do zawodników, którzy dołączyli do drużyny później. W meczu z Gruzinami w LE zagrają w większości ci zawodnicy, którzy trenowali pod moim okiem od początku okresu przygotowawczego.

Będzie pan miał prawdziwy ból głowy na niektórych pozycjach. Silnie obsadzony jest np. środek pomocy. Dobrze gra Roger.
- Każdego trenera cieszy, gdy wszyscy piłkarze są w dobrej dyspozycji i ma z czego wybierać. Cieszy mnie, że rywalizacja jest, i tak powinno być zawsze. W sezonie na pewno będą takie sytuacje, że pewni zawodnicy odpuszczą, czy poddadzą się, i oni będą tymi przegranymi, bo w sporcie nie można odpuszczać. Dziś się jest 18 zawodnikiem, a jutro można zagrać w podstawowym składzie. Jeśli chodzi o Rogera on akurat nie może grać w Lidze Europy, bo dostał czerwoną kartkę w spotkaniu z FK Moskwa i będzie pauzował dwa mecze. Groźny będzie na pewno Ariel Borysiuk - to ambitny, charakterny chłopak, który na pewno nie wystraszy się rywalizacji ani z Rogerem, ani Gizą, czy Iwańskim.

Kibice mieli do Rogera wiele pretensji za postawę w poprzednim sezonie, ale teraz bardzo się stara.
- Nie możemy mylić słabszej formy z brakiem chęci. Roger zawsze chciał, ale nie był w swojej optymalnej formie. My wciąż nie wiemy, czy Roger z nami zostanie. Wiemy, że jego menedżer stara się mu znaleźć odpowiednią drużynę dla jego ambicji, ale nie jest to takie proste.

Jeśli Roger zostanie, widzi go pan w pierwszym składzie?
- Nie oszukujmy się - Roger potrafi grać w piłkę i wnosi do drużyny bardzo dużo.

Jak pan ocenia piłkarzy, którzy wrócili z wypożyczeń - Smolińskiego i Jędrzejczyka?
- Bardzo pozytywnie. Zarówno jeden jak i drugi pokazali się w Austrii z dobrej strony. Procentują występy "Smoły" w ŁKS-ie - widać, że nabrał pewności siebie. To samo Jędrzejczyk. Podczas poprzednich przygotowań nas nie przekonał, a po kolejnym roku wypożyczenia widać u niego większe doświadczenie i spokój. "Jędza" gra znakomicie głową i wykorzystuje swoje warunki fizyczne. Ma bardzo duże szanse, żeby z nami zostać.

Widzi go pan na pozycji stopera, czy na prawej obronie?
- Na razie testowałem go na pozycji stopera i wypadł ciekawie. Nie wykluczam jednak, że spróbuję go też na prawej obronie, bo to łatwiejsza pozycja, by wejść do drużyny.

A jak pan oceni Jakuba Koseckiego?
- Widać wielką różnicę fizyczną między nim, a pozostałymi zawodnikami. To piłkarz filigranowy, ale wbrew pozorom gra świetnie głową. Jest zawodnikiem, który szybko prowadzi piłkę, trudno mu ją odebrać, bo prowadzi ją blisko przy nodze, a dodatkowo jest cwaniakiem boiskowym, do czego zmuszają go warunki fizyczne. Dobrze sobie radzi z zawodnikami o większej posturze. Kiedy obserwowałem "Kosę" na treningach popatrzyłem na pana Lucjana Brychczego, który był jednym z najlepszych piłkarzy w historii polskiej piłki, a warunki fizyczne miał takie jakie miał. Dlaczego więc nie Kosecki? Zobaczymy, zastanowimy się co z nim zrobić. Jeśli wyzdrowieje Grzelak i dojdzie do nas Chinyama, to Kuba nie będzie miał wiele okazji do gry. Być może najlepszą opcją dla niego będzie wypożyczenie, a nie obecność w kadrze pierwszego zespołu i ledwie 100 rozegranych minut na sezon. Z drugiej strony, będąc na treningach czy sparingach z piłkarzami bardziej doświadczonymi, taki młodzieniec, który dopiero zaczyna karierę, bardzo dużo się uczy. Ja jestem jednak zwolennikiem wypożyczeń. Piłkarz robi postęp wtedy, kiedy gra.

Co się stanie z Majkowskim i Ekwueme. Będą wypożyczeni, sprzedani?
- "Tolek" zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie miał za dużo okazji do gry w Legii. Dla niego najlepszą opcją byłoby sprawdzenie się tam, gdzie mógłby więcej grać. W Legii przegrał rywalizację z innymi zawodnikami, którzy grają na jego pozycji. W podobnej sytuacji jest też Kamil Majkowski, który dobrze się tu zaprezentował. On i Kuba Kosecki to piłkarze, którzy powinni przede wszystkim grać, bo czas ucieka. Wypożyczenia to dobry kierunek tym bardziej, że raczej nie będzie Pucharu Ekstraklasy, gdzie można było sprawdzać zawodników rzadko grających w lidze.

Kontynuuje pan wprowadzanie do drużyny młodych piłkarzy.
- Dopóki ja będę trenerem zawsze będę patrzył na drugą drużynę i zawodnicy, którzy się w niej wyróżniają będą mieli szanse, by zaistnieć w pierwszym zespole. Niewielu jest takich zawodników jak Rybus czy Borysiuk, którzy wchodzą do drużyny i rozpychają się łokciami, walczą o miejsce w pierwszym składzie i wygrywają je. Jeśli innym utalentowanym młodym czegoś brakuje, to ogrania, i stąd wypożyczenia młodych zawodników, których później pilnie obserwujemy. Utalentowanej młodzieży jest przy Łazienkowskiej dużo. Miałem okazję obserwować dwa mecze rocznika 92, który gra teraz w mistrzostwach Polski i tam również są ciekawi gracze. Ja nie patrzę na to, ile kto ma lat. Nawet junior może się znaleźć w pierwszym zespole.

Czy trener oczekuje od dyrektora sportowego jeszcze jakichś wzmocnień. Na jakie pozycje?
- Myślimy o tym. Być może trzeba będzie sprowadzić kogoś do środka pomocy, bo wciąż nie wiemy co z Rogerem. To by była ta pozycja, gdzie moglibyśmy kuleć przy jakichś kontuzjach. Jeśli Krzysiek Ostrowski będzie prezentował się tak dobrze, jak na tym zgrupowaniu, to na lewej stronie będzie mocny konkurent dla Maćka Rybusa. Jest też Sebastian Szałachowski, który jest zawodnikiem uniwersalnym, który może grać i na prawej, i na lewej stronie, może grać również cofniętego napastnika.

Wojtek Szala wróci na stałe na prawą obronę?
- Możliwe. Tam będzie jednak wielka rywalizacja, bo przecież Kuba Rzeźniczak nie odpuści. Jest w świetnej formie i fizycznej, i mentalnej. Nabrał pewności siebie. Pobyt w reprezentacji i dobry poprzedni sezon go podbudowały. Wciąż robi postępy.

Na lewej obronie też będzie ciekawie. Jest Wawrzyniak, Komorowski, Kiełbowicz.
- Zgadza się. Nie wiemy co z Wawrzyniakiem. To może być dla nas duży problem, bo każdy z tych piłkarzy będzie chciał grać w podstawowym składzie. Poczekajmy na rozwój sytuacji.

Co będzie jeśli Wawrzyniak zostanie zdyskwalifikowany na rok lub dwa?
- Nie uważamy Kuby za winnego. Powinien się z tej sytuacji wybronić. Jeśli ktoś przyznaje się do tego co brał i nie jest to na liście środków zakazanych, to rok kary jest bardzo długim okresem.

Może pan sobie wyobrazić, że Wawrzyniak zostaje w Legii mimo dyskwalifikacji i normalnie trenuje, ale nie gra?
- Na pewno tak. Kwestie ekonomiczne na pewno będą jednak poruszone i załatwione między klubem a Kubą, bo jeśli nie możemy korzystać z zawodnika, to logiczne jest, że nie może on zarabiać tyle, co pełnoprawny członek kadry.

A ze strony sportowej jest pan zadowolony z Wawrzyniaka?
- Tak. Miał on przerwę, bo przecież nie mógł grać ze względu na zawieszenie. Wiemy jednak wszyscy na co Kubę stać i nie może zaskoczyć nas negatywnie.

Będzie pan próbował gry dwoma napastnikami?
- Na razie się na to nie zdecydowałem - grał albo Paluchowski, albo Mięciel, a Szałachowski grał między liniami. Właśnie na tej pozycji znakomicie potrafi on wykorzystać wolny obszar i wejść jako ofensywny gracz, zaskakując rywali.

Wisła się wzmacnia.
- Nie patrzę na Wisłę, to raz. Po drugie my również prezentujemy się nieźle. Jeszcze tylko musimy wyleczyć tego naszego Bartłomieja i także w ataku zacznie się rywalizacja na całego. Jeśli wszyscy napastnicy będą zdrowi i w odpowiedniej formie, to częściej będziemy mogli grać dwoma napastnikami.

Jest jakieś minimum, które Legia musi spełnić w Lidze Europy?
- W piłce musimy być tak ambitni, jak się da. Chcemy dojść w pucharach jak najdalej. Nie mam jakiegoś konkretnego celu, rundy do której musimy dojść. To jest sport, dlatego nie można nic pewnego zakładać.



fot. turi
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.