Leszek Miklas utrzymuje, że nie mógł zgodzic się na wpuszczenie wszystkich kibiców w Kopenhadze - fot. LegiaLive!
REKLAMA

Miklas: Niedopuszczalna pomoc nielegalnym kibicom

Bodziach, źródło: Gazeta Wyborcza/Sport.pl - Wiadomość archiwalna

Ponad półtora tysiąca fanów pojechało dopingować Legię do Kopenhagi. Na stadion Broendby weszło jednak tylko niespełna 500 z nich (Legia rozprowadziła 521 biletów). "Jesteśmy bacznie obserwowani przez UEFA. Każde nasze wykroczenie eliminuje nas z pucharów. Nie mogliśmy pozwolić, by osoby, których nie znamy, weszły na nasz sektor. Tym bardziej że już przed meczem dostaliśmy informacje o bójce w jednym z kopenhaskich parków" - mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą prezes naszego klubu, Leszek Miklas.

Jak wspomnieliśmy w relacji z wyjazdu, wiele osób miało problemy z nabyciem biletu, bowiem sporo osób jechało z odległych od Warszawy miejscowości. "Żaden problem. Jeśli jest kibicem Legii, na pewno ma kartę kibica. Na jej podstawie przez znajomego ze stolicy mógł nabyć voucher, który w Kopenhadze wymieniłby na bilet" - odpowiada Miklas.

Zdaniem Miklasa UEFA wysoko oceniła organizację meczu ze strony Legii. "Organizacja meczu przez nas została wysoko oceniona przez delegata UEFA. Jedyna uwaga, jaką miał, dotyczyła tego, że jest niedopuszczalne, aby kibice z biletami na sektor gości pomagali "nielegalnym" kibicom. I z tym powinniśmy walczyć" - zapowiada.

Prezes klubu informuje, że KP Legia do rozpoznawania kibiców na sektorze wykorzystuje zdjęcia robione przez specjanie zatrudnionego do tego fotografa. Ponadto na każde spotkanie wysyłany jest kamerzysta, który cały czas filmuje zachowanie fanów Legii. Niebawem ich materiały zostaną wykorzystane przeciwko osobom, które odpaliły pirotechnikę w Gruzji. "Mamy ich zidentyfikowanych, pójdziemy do sądu cywilnego i oni za to zapłacą" - zapewnia Miklas.

Dlaczego klub z Łazienkowskiej nie zdecydował się na sprzedaż biletów również w Kopenhadze osobom, które podadzą wszystkie swoje dane? "Było takie zapytanie, ale nie zgodziliśmy się, by osoby, które nie kupiły wejściówek w Warszawie, zostały wpuszczone na sektor Legii. Broendby nie sprzedało im biletów na swoje sektory, bo wtedy oni ponosiliby odpowiedzialność. Podobnie jak Legia nie chcieli wziąć tej odpowiedzialności na siebie" - wyjaśnia prezes, który twierdzi, że weryfikacja danych kibiców z listą zakazów sądowych możliwa była tylko w Polsce.

Na niedzielnym meczu z Zagłębiem na Legii przez większość meczu nie było dopingu, a jedynie okrzyki dezaprobaty wobec pracowników klubu. "Wzmocniliśmy monitoring i osoby używające wulgaryzmów będą usuwane ze stadionu. Jeśli zobaczymy i usłyszymy, że ktoś zabrania drugiej osobie dopingowania albo jej grozi - sprawą zajmie się policja" - mówi Miklas.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.