Piotr Kalbarczyk: Nikt z polityków za nikogo nie ręczył
Gazeta Wyborcza ze wszystkich sił próbuje dociec, jak przed kilkoma miesiącami doszło do zawieszenia zakazu klubowego dla "Starucha" z 2009 roku. Wniosek o zawieszenie zakazów podpisali m.in. politycy. Piotr Kalbarczyk przypomina, że nie wymieniano w piśmie konkretnych nazwisk. "Była prośba, by Legia rozważyła, czy niektórych nie wprowadziła zbyt pochopnie. Nie było słowa o tym panu, o którym ostatnio głośno. Nie wstawialiśmy się za konkretnymi osobami.
Klub wiedział, co to byli za ludzie i czego dotyczyły zakazy. My wnioskowaliśmy jedynie o rozważenie. Nikt z polityków za nikogo nie ręczył" - mówi w rozmowie z Gazetą.
Kalbarczyk, który w poprzedniej kadencji był przewodniczącym komisji ds. sportu, przypomina że w umowie pomiędzy SKLW a klubem był zapis jasno definiujący kto płaci za jakie przewinienia. "Jeśli chodzi o grzywny za mecze wyjazdowe, to odpowiedzialność za to musi brać na siebie SKLW, taka była umowa z klubem. Za mecze u siebie odpowiada klub. I każdy powinien przyznać się do błędów" - mówi GW Kalbarczyk.
Dwa dni po meczu doszło do pojednawczego spotkania "Starucha" z Rzeźniczakiem. "To była próba załagodzenia sytuacji, ogromnych emocji. Eskalacja wyczynu Staruchowicza mogła spowodować, że dla wielu oszołomów stałby się bohaterem. Jego obecność na trybunach była konsensusem między różnymi grupami kibiców. Teraz jego zasady zostały złamane i SKLW musi zająć stanowisko" - mówi Kalbarczyk.