Bruno Mezenga, Ivica Vrdoljak, Srdja Knežević - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza: Co się stało z "drużyną marzeń"

Wiśnia - Wiadomość archiwalna

Dokładnie półtora roku temu, przed rozpoczęciem sezonu 2010/2011, w Legii nadszedł czas wielkich zmian, które miały zapewnić "wojskowym" upragniony tytuł mistrzów Polski. Ówczesne transfery, za które odpowiedzialni byli Marek Jóźwiak oraz Leszek Miklas, były dla wielu polskich drużyn pułapem wręcz nieosiągalnym. Miliony euro wydane na zagranicznych piłkarzy miały przyciągnąć widzów na nowy stadion, a Legia miała grać ładnie dla oka, efektownie, ale przede wszystkim efektywnie.
Jak się to wszystko skończyło, wszyscy doskonale wiemy, dlatego zapraszamy do lektury, dzięki której lepiej poznacie piłkarzy mających zatrząść ekstraklasą.

Skorża - trener ideał. Młody, perspektywiczny i z sukcesami
Na początek z krakowskiej Wisły sprowadzono na Łazienkowską Macieja Skorżę. Perspektywicznego szkoleniowca, który pomimo młodego wieku już dwukrotnie świętował zwycięstwo w ekstraklasie i raz zdobycie Pucharu Polski. Stanowisko objął po zwolnionym na koniec poprzedniego sezonu Stefanie Białasie. 38-letni trener miał za zadanie uporządkować drużynę po nieudanych dla niej zeszłorocznych ligowych rozgrywkach, kiedy zajęła zaledwie czwarte miejsce i ostatecznie nie zagrała nawet w europejskich pucharach. Ponadto Skorża musiał umiejętnie wprowadzić do kadry nowe twarze, złapać z nimi kontrakt, i co najważniejsze znaleźć równowagę pomiędzy starym zestawieniem jedenastki, a nowym, dzięki dokonanym wzmocnieniom.

Antolović - "chorwacki supertalent"
Jednym z najdroższych transferów okazał się być bramkarz, blisko dwumetrowy Chorwat, wybrany wcześniej do jedenastki sezonu w swojej rodzimej lidze. Ponadto Marijan Antolović, bo to o nim mowa, pochwalić się mógł występami w młodzieżowej reprezentacji ojczystego kraju oraz pogłoskami o rzekomym zainteresowaniu jego osobą pierwszej chorwackiej drużyny narodowej. O umiejętnościach 22-latka polscy kibice mogli przekonać się już podczas jednego z przedsezonowych sparingów, gdy do Warszawy przyjechał utytułowany Arsenal Londyn. Antolović, pomimo tego, iż grał do 74. minuty, swoją mizerną postawą po raz pierwszy postawił pod znakiem zapytania kompetencje duetu Jóźwiak - Miklas. Nowy golkiper przepuścił cztery z sześciu bramek i, z całym szacunkiem, przy każdej z nich mógł zachować się znacznie lepiej. Antolović frustrował fatalną pracą nóg, ogólnym niezdecydowaniem na przedpolu, toteż kiedy wychodził do dośrodkowania z któregoś ze skrzydeł, fani warszawskiej drużyny wprost dębieli z przerażenia. Chyba niewielu jest zawodników, przynajmniej tych, którzy dołączyli w ciągu kilku ostatnich lat do Legii, którzy przez siedemdziesiąt kilka minut zaprezentowali się tak nieudolnie, że ich dotychczasowe osiągnięcia można było puścić w niepamięć. W sumie Chorwat zagrał w Legii w 15 meczach, z czego 6 w Młodej Ekstraklasie, a skapitulował aż 23 razy (średnio 1,53 na spotkanie). Obecnie były zawodnik HNK Cibalia jest w Warszawie dopiero trzecim bramkarzem. Opowieści sprzed półtora roku, o niesamowitym bałkańskim bramkarskim talencie, można na dzień dzisiejszy, z pełną odpowiedzialnością, włożyć między bajki.

Cena: 450 tys. €

Skaba - powrót na stare śmieci
Wojciech Skaba wracając z wypożyczenia do Polonii Bytom chyba nie liczył na jakąś istotną zmianę pozycji w Legii. Do Warszawy przyszedł w 2007 roku i przez dwa lata zagrał tylko w dwóch oficjalnych meczach "wojskowych". W Bytomiu miał zdobyć cenne doświadczenie, które pozwoliłoby mu częściej pojawiać się na ligowych boiskach. Tak się jednak nie stało. Po przybyciu na Łazienkowską musiał ustąpić miejsca świeżo kupionemu Marijanowi Antoloviciowi, pomimo tego że każdy widział, jak słabo Chorwat prezentował się na murawie. Na swoją szansę czekał do 14. kolejki ekstraklasy, kiedy sztab szkoleniowy stracił w końcu cierpliwość do kreowanego na gwiazdę golkipera i zdecydował się dać wreszcie zasłużoną szansę utalentowanemu krajanowi. Ten skrupulatnie ją wykorzystał, gdyż miejsce między słupkami legionistów zajął już do końca poprzedniego sezonu. Ponadto miał również swój wkład w wygranie po serii rzutów karnych finałowego pojedynku o Puchar Polski z Lechem Poznań, gdy wybronił strzał z jedenastu metrów Bartosza Bosackiego. Obecne rozgrywki nie wyglądają już tak optymistycznie dla Skaby. Legia postanowiła sprowadzić prawdziwego fachowca na jego pozycji, Słowaka Dušana Kuciaka. Reprezentant naszych południowych sąsiadów zastąpił Skabę po meczu 4. kolejki ekstraklasy, w którym Legia przegrała 1-2 ze Śląskiem Wrocław i jak na razie nie zanosi się, aby oddał miejsce w bramce warszawskiego zespołu.

Cena: 0 €

Jędrzejczyk - "Jędza" tylko w połowie
Ściągnięty z wypożyczenia do Korony Kielce Artur Jędrzejczyk miał za zadanie wzmocnić rywalizację na prawej stronie defensywy Legii, która wówczas wyraźnie kulała. Swoje ponowne przywitanie się z kibicami na Łazienkowskiej zaakcentował w bardzo wyrazisty sposób. W sparingu z Arsenalem Londyn wpisał się trzykrotnie na listę strzelców i rozegrał chyba jeden z najlepszych meczów w swojej dotychczasowej karierze. W lidze radził sobie zresztą równie dobrze. Przez pierwsze kolejki był etatowym obrońcą, jednakże z czasem rywalizację na pozycji prawego defensora wygrał z nim Jakub Rzeźniczak. Jędrzejczyk zaczął częściej pojawiać się w spotkaniach Młodej Ekstraklasy, aniżeli pierwszej drużyny. To był również jeden z głównych powodów, dla których Franciszek Smuda przestał korzystać z jego usług w reprezentacji narodowej. Sezon 2011/2012 był już dla Jędrzejczyka o wiele bardziej owocny niż poprzedni. 24-latek powrócił na prawy bok obrony i, jak się okazało, była to decyzja całkowicie słuszna. Popularny "Jędza" zagrał we wszystkich 15 dotychczasowych ligowych starciach i tylko raz wchodził z ławki rezerwowych. Dodatkowo, oprócz pierwszego meczu z tureckim Gaziantepsporem Kulübü, ma na swoim koncie zaliczone wszystkie pojedynki w europejskich pucharach.

Cena: 0 €

Knežević - nie popularny Dario, a Srdja
Jak na obrońcę, kosztował niemałą sumę, bo aż 350 tysięcy euro. Srdja Knežević mimo wszystko absolutnie do Legii Warszawa nie pasuje, co pokazał w swoich pierwszych meczach w stołecznej drużynie. Serb, podobnie jak większość kupionych w lecie zawodników, prawdziwy test przeszedł podczas meczu towarzyskiego meczu z Arsenalem. Niestety nie pokazał się wówczas z najlepszej strony, był łatwo mijany przez dynamicznych atakujących rywali, częściej notował interwencje złe i niepewne, niż te, które miałby zapobiec ewentualnej utracie gola. Jednak Kneževiciowi postanowiono dać szansę w ekstraklasie. Twierdzono, że tak wychwalany gracz nie może być aż tak słaby, i aby się dalej rozwijać w dobrym kierunku, potrzebuje jedynie dobrej aklimatyzacji w nowym kraju i drużynie. Już po pierwszych trzech ligowych kolejkach odstąpiono od takiego myślenia i zasłużenie posadzono go na ławce. Potem został przez sztab szkoleniowy odsunięty do Młodej Ekstraklasy, w której zagrał w sześciu spotkaniach, zdobywając nawet jedną bramkę. Ostatni pojedynek w ekstraklasie zanotował w 23. kolejce poprzedniego sezonu, kiedy w Gdańsku zagrał w drugiej połowie przegranego 1-2 meczu z tamtejszą Lechią. Obecnie dalej gra w rozgrywkach ME - do tej pory zanotował tam pięć występów, z czego ostatni blisko dwa miesiące temu. Legia rozważała nawet rozwiązanie kontraktu z niezbyt przydającym się drużynie zawodnikiem, jednak on sam nie chciał zdecydować się na taki krok. Trudno mu się jednak dziwić, bo gdzie indziej dostanie takie pieniądze za poziom gry, jaki reprezentuje.

Cena: 350 tys. €

Kelhar - burzyciel spokoju w defensywie
Prawdziwa pomyłka i zarazem jeden z największych legijnych niewypałów transferowych ostatnich lat. Kelhar w poprzednim sezonie zagrał zaledwie w dwóch ligowych meczach, w których "wojskowi" stracili po trzy bramki. Potem grał tylko w Młodej Ekstraklasie, gdzie doskonale pasował poziomem, który wówczas reprezentował. W jego przedostatnim meczu dla Legii, w Warszawie z Arką Gdynia, udało mu się nawet zdobyć gola, który w konsekwencji dał drużynie remis 1-1. Trudno coś więcej napisać o zawodniku, którego większość warszawskich fanów nawet nie kojarzy z boiska. Jedyny plus jego zatrudnienia jest taki, że do stolicy przyszedł praktycznie za darmo, więc oprócz wizerunku zarząd Legii nie stracił niczego więcej. Po odejściu z warszawskiego klubu trafił do tureckiego Ankaragücü SK, gdzie nie zagrał ani jednego meczu. Obecnie reprezentuje barwy Hapoel-u Hajfa, występującego na co dzień w izraelskiej ekstraklasie.

Cena: 0 €

Ogbuke - nigeryjski playmaker
Felix Ogbuke miał być nowym wizjonerem gry, który z powodzeniem dyrygowałby grą ofensywną warszawskiej Legii. Jak się okazało, Nigeryjczyk kompletnie nie pasował do nowego otoczenia i w Warszawie gościł jedynie kilka miesięcy, po czym powrócił do cypryjskiego Apollonu, z którego był wypożyczony za 70 tysięcy euro. Dobrze, że zarząd nie zdecydował się pierwotnie na kupno 26-latka, gdyż prawdopodobnie by na tej transakcji stracił. Ogbuke dla polskiego zespołu zdobył tylko jedną bramkę i to jeszcze na boiskach Młodej Ekstraklasy, gdzie występował pod koniec swojej przygody z Legią. Trzeba jednak przyznać, że przed przyjściem do drużny Macieja Skorży nigeryjski pomocnik mógł pochwalić się ciekawym CV. Felix Ogbuke grał m.in. w Hapoel-u Tel Awiw, FC Ashod czy młodzieżowej kadrze Nigerii, która walczyła o awans na Igrzyska Olimpijskie w 2004 roku.

Cena: 70 tys. €

Vrdoljak - cena adekwatna do umiejętności
Zdecydowanie najdroższy, ale i najbardziej trafiony transfer Legii w poprzednim sezonie. Kiedy chorwackie media obiegła informacja, że Ivica Vrdoljak opuszcza Dinamo Zagrzeb, wielu tamtejszych kibiców wręcz dziękowało, iż znalazł się ktoś, kto jest w stanie zapłacić za takiego piłkarza aż milion euro. Po takich opiniach wielu polskich fanów mogło zwątpić w umiejętności defensywnego pomocnika, który ku zaskoczeniu kibiców przed sezonem został ogłoszony nowym kapitanem drużyny. Jednak Vrdoljak wbrew krytyce spadającej na niego zaraz po podpisaniu kontraktu chciał udowodnić kibicom, jak bardzo mylą się co do jego osoby. W swoim pierwszym ligowym sezonie w Polsce zagrał w 32 meczach (26 liga i 6 Puchar Polski) i pokazał, że jego transfer tutaj nie był przypadkowy. Pomimo gry na defensywnej pozycji, zdobył osiem bramek, co na takiego zawodnika jest wynikiem co najmniej dobrym. Aktualne rozgrywki tylko utwierdzają wszystkich w przekonaniu, że Ivica Vrdoljak jest klasą samą w sobie, a bez niego środek pola klubu z Warszawy z całą pewnością nie wyglądałby tak samo. Jak na razie ma na swoim koncie 24 spotkania a na listę strzelców zdołał się wpisać czterokrotnie. Jedynym mankamentem w grze Chorwata jest fakt, iż zbiera on bardzo dużo indywidualnych upomnień od arbitra. Średnio żółtą kartę dostaje w co drugim meczu.

Cena: 1 mln €

Manú - szybkość to nie wszystko, gdy techniki brak
Jeden z trzech zawodników, którzy na przedsezonowych bilbordach zapraszali na mecze Legii. Jednak przeciętny piłkarski kibic oglądając poczynania Manú szybciej zniechęci się do do tego sportu, niż bardziej nim zainteresuje. Owszem, Portugalczyk imponował szybkością, drybling czasem też zanotował udany, ale jeśli chodzi o dokładność podań i ogólny pomysł na grę, to wypadał wprost katastrofalnie. Portugalczyk słynął przede wszystkim z robienia szumu na skrzydle, z czego jednak nie wynikało prawie nigdy nic konstruktywnego. W poprzednim sezonie Manú zdobył tylko dwie bramki, co przy spędzonych na murawie 2883 minutach jest rezultatem raczej niezbyt chwalebnym. W tym sezonie było nieznacznie lepiej, jednak tylko i wyłączenie jeśli spojrzymy na jego statystyki. W sześciu ekstraklasowych meczach bramkarza rywali pokonał dwukrotnie, a ponadto zaliczył trafienie w Pucharze Polski. Jego styl gry pozostawał mimo wszystko dalej ten sam. Szybki jak wiatr, ale kompletnie bezproduktywny 29-latek najczęściej wstawiany był do składu jako opcja czysto taktyczna. Z Legii odejdzie wraz z początkiem nowego roku, ale kierunek obrał sobie co najmniej oryginalny - liga chińska, a konkretnie klub Guoan Pekin.

Cena: 180 tys. €

Alejandro Cabral - grał u boku Agüero i Di Maríi, tylko co z tego?
Mistrz Świata z reprezentacją Argentyny do lat 20 z 2007 roku - to brzmi naprawdę dumnie. Mając w składzie zawodnika, który grał u boku takich sław, jak chociażby Sergio Romero, Sergio Agüero czy Ángel Di María, wydawać by się mogło, że Legia może osiągnąć praktycznie wszystko. No właśnie, wydawać by się mogło... Alejandro Cabral zupełnie nie odnalazł się w realiach polskiej piłki klubowej. Wejście do drużyny miał bardzo dobre, bowiem w sparingach prezentował wysoką klasę. W ekstraklasie nie było już tak różowo i 24-latek na swoje pierwsze trafienie w naszej najwyższej klasie rozgrywkowej musiał czekać aż do 24. kolejki, czyli wygranego 1-0 starcia z Widzewem Łódź. Po serii niezbyt ciekawych spotkań z jego udziałem, trener zdecydował się przesunąć Argentyńczyka do Młodej Ekstraklasy, gdzie w siedmiu meczach strzelił cztery gole. Jeszcze grając w Legii Alejandro Cabral otrzymał sensacyjne powołanie do pierwszej reprezentacji swojego kraju na towarzyski mecz z Polską. Był to dla niego pojedynek o tyle ważny, gdyż stanowił swoiste pożegnanie zawodnika ze stadionem przy ulicy Łazienkowskiej, gdzie grał i trenował przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Z racji tego, że utalentowany pomocnik był do Legii jedynie wypożyczony, a stołeczny klub nie zdecydował się na opcję pierwokupu, po sezonie wrócił do CA Vélez Sársfield, gdzie rozpoczynał profesjonalną karierę.

Cena: 115 tys. €

Mezenga - brazylijski wicemistrz świata sprzed 6 lat
Podobnie jak Cabral, Mezenga może poszczycić się wpisem, który w CV wygląda bardzo zachęcająco. Brazylijczyk w 2005 roku zdobył wicemistrzostwo świata ze swoją reprezentacją do lat 17, przez co z jego przyjazdem wiązano szczególne nadzieje. 23-latek miał być lekarstwem dla Legii, a właściwie na jej potworną nieskuteczność w ataku. Liczono, że tak dobrze wyszkolony technicznie piłkarz doskonale sprawdzi się w systemie gry z jednym napastnikiem, dzięki czemu nie trzeba będzie już burzyć dobrze uformowanej drugiej linii. Pierwsze osiem spotkań o punkty wyglądało wyjątkowo słabo. Bruno Mezenga ani razu nie zdołał znaleźć drogi do siatki rywala, przez co nasilał frustrację kibiców, zarządu i samego trenera. Brazylijczyk przełamał się w następnym meczu, po którym nastąpiła dla niego bardzo dobra seria. W 12 spotkaniach zdobył osiem bramek i zaczął w końcu odzyskiwać szacunek u fanów. Potem przyszedł lekki kryzys i kolejne starcia bez goli, aż wreszcie w swoim pożegnalnym meczu zdobył bramkę przeciwko Wiśle Kraków. Szkoda tylko, że w Młodej Ekstraklasie.

Cena: 135 tys. €

Hubník - czeska wersja Irka Jelenia
Michal Hubník już w swoim oficjalnym debiucie wpisał się na listę strzelców. W 61. minucie meczu 16. kolejki ekstraklasy z Cracovią zdobył dla "wojskowych" drugiego gola. W tamtym sezonie zagrał jeszcze w 14 innych spotkaniach, w których tylko raz zdołał zanotować trafienie. Zeszłe rozgrywki, pomimo dobrego otwarcia, zakończył niezbyt przychylną serią, ponieważ Hubnik nie strzelił bramki w siedmiu kolejnych meczach. Obecne rozgrywki rozpoczął ostrożnie, ponieważ w letniej przerwie doznał poważnej kontuzji. Zagrał 28 minut w pierwszym pucharowym spotkaniu z Gaziantepsporem Kulübü i 13 w drugim. Potem pojawił się już tylko na końcowe fragmenty ligowej potyczki z Cracovią i więcej nie wybiegł już na murawę, gdyż znów był kontuzjowany. Szkoda, że utalentowanego Czecha tak często nękają kontuzje, przez co nie może on w pełni pokazać swojego piłkarskiego kunsztu. Urazogenny Hubník wznowił już treningi i miejmy nadzieję, że wiosną na dłużej zagości w kadrze.

Cena: 350 tys. €

Kucharczyk - dobry, bo swój
Michał Kucharczyk to jeden z tych piłkarzy, którzy od półtora roku są w Legii i, co ważne, niekiedy stanowią o jej sile. Kiedy 20-letni napastnik występował jeszcze w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki, otrzymał bardzo atrakcyjną ofertę ze szkockiego Celticu Glasgow, wtedy jednak nie zdecydował się w tak młodym wieku na transfer, i chyba była to decyzja jak najbardziej słuszna. W swoim pierwszym sezonie w Warszawie zagrał aż w 34 meczach i strzelił osiem bramek. Dodatkowo czterokrotnie otrzymał powołanie do reprezentacji Polski, w której łącznie wystąpił przez 81 minut. Obecny rok nie jest dla Kucharczyka tak bardzo udany jak poprzedni. Na 12 zagranych meczów tylko cztery razy znalazł się w wyjściowym składzie, a resztę spotkań zaczynał na ławce rezerwowych. Co ciekawe, swoje jedyne dwa gole w tym sezonie zdobył w Lidze Europy, a konkretnie w pojedynkach ze Spartakiem Moskwa i Rapidem Bukareszt. Z młodym piłkarzem sztab Legii wiąże bardzo duże nadzieje, dlatego nie należy się spodziewać, iż w najbliższym czasie zmieni on otoczenie.

Cena: 110 tys. €


Przyszli (2010/2011):

Maciej SkorżaTrener
Marijan AntolovićHNK Cibalia
Wojciech SkabaPolonia Bytom
Artur JędrzejczykKorona Kielce
Srđa KneževićFK Partizan
Dejan KelharCercle Brugge
Felix OgbukeApollon Limassol
ManúCS Marítimo
Alejandro CabralCA Vélez Sársfield
Bruno MezengaCR Flamengo
Michal HubníkSigma Ołomuniec
Michał KucharczykŚwit Nowy Dwór M.
Statystyczne podsumowanie:

* - I zespół | Młoda Ekstraklasa


W sumie na transfery wydano: 2,760,000 €
Ze sprzedaży zarobiono: 200,000 €
Bilans: - 2,560,000 €

Zawodnicy kupieni z myślą o podboju polskiej ligi zawiedli na całej linii. Wydane na nich pieniądze klub mógł z całą pewnością spożytkować o niebo lepiej, na przykład inwestując w młodych, zdolnych uczniów piłkarskiej akademii. Miejmy nadzieję, że popełnione błędy więcej się nie powtórzą i przed zakupieniem kolejnego "niesamowitego talentu", który oferują zagraniczni menedżerowie, władzom Legii zapali się czerwona lampka ostrzegawcza.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.