REKLAMA

Plusy i minusy po rewanżu z Gryfem Wejherowo

Qbas - Wiadomość archiwalna

Nie ma co tu się rozpisywać. Remis 1-1 z ekipą z III ligi jest kompromitacją Legii i tyle. Nie ma jednak co drzeć szat, bo "wojskowi" wciąż są w grze o Puchar Polski, a do tego mają największe szanse na mistrzostwo kraju. Szansę na zmazanie plamy na honorze otrzymają już w sobotę, gdy podejmą GKS Bełchatów. Na razie jednak przyjrzyjmy się ich grze z rewanżu z wejherowianami.

Po raz kolejny najlepszym zawodnikiem Legii był bramkarz, co zdecydowanie nam się nie podoba, mimo całej sympatii dla naszych golkiperów. Wojciech Skaba, mimo że puścił jednego gola, to stanął na wysokości zadania i w dużej mierze dzięki niemu zespół nie skompromitował się do cna. W 70. minucie w wielkim stylu obronił w sytuacji sam na sam. Poza tym nie popełnił żadnego błędu. Bardzo dobry występ Skaby.

Do pozytywów można też zaliczyć grę Tomasza Kiełbowicza, niezwykle aktywnego i niezmordowanego. "Kiełbasa" był pewny w obronie, choć maczał paluszki przy straconym golu, a w ofensywie raz po raz nękał przeciwnika swoimi rajdami po lewej stronie boiska. Do tego należy dodać dobrze bite stałe fragmenty gry – w 71. minucie niewiele zabrakło, by Tomek wyrównał po uderzeniu z 18 metrów. Oczywiście pamiętajmy, że wszystko to na tle zespołu z czwartej klasy rozgrywkowej.

W tej konwencji należy też postawić mały plusik przy Danijelu Ljuboji, który w pierwszej połowie był motorem napędowym Legii. Wprawdzie Serb często grał zbyt głęboko, co potem wytknął mu trener Skorża na konferencji, ale i tak to głównie dzięki niemu stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką Gryfa. Kilkukrotnie próbował strzałów, które były zazwyczaj blokowane, a jak już Danijel kopnął, to trafił w słupek.

Jego zmiennikiem był Michał Żyro, i przez całą drugą połowę starał się godnie zastąpić "Ljubo". Skutek był raczej średni, ale niesprawiedliwością byłoby powiedzieć, że Michał nie walczył. W końcu zdobył wyrównującą bramkę, dzięki czemu uniknęliśmy całkowitego blamażu. Na ligę to byłoby jednak za mało.

Przyzwoity mecz zaliczył Michał Żewłakow. Widać było, że mu zależało. Próbował nawet wspomagać kolegów w akcjach ofensywnych, choć z mizernym skutkiem. W obronie pewny, wyprowadzanie piłki też nieco lepiej, ale szału nie było.

Podobnie można byłoby ocenić występ Dicksona Choto, który świetnie radził sobie w obronie, odbierając aż 9 piłek. Niemniej, Choto zawalił w 70. minucie, gdy Fidusiewicz stanął oko w oko ze Skabą. Inaki Astiz może spać spokojnie.

Jakub Wawrzyniak miał mało czasu, by się pokazać, jednak starał się go wykorzystać i dzielnie atakował lewą flanką.

Dużo w defensywie pracował Ivica Vrdoljak, o czym świadczy choćby aż 11 odbiorów, ale znacznie gorzej było w kreowaniu gry. Nasz kapitan właściwie nic nie dał zespołowi w ofensywie. Wprawdzie trzykrotnie uderzał na bramkę Dudy, ale dwukrotnie uczynił to w jednej akcji, gdy najpierw z wolnego trafił w mur, a potem poprawił "w krzaki". Po meczu Ivica wyglądał na najbardziej zmartwionego - nie tylko wynikiem, ale i swoją postawą.

Marnie spisał się Jakub Rzeźniczak na prawej obronie. Niby był aktywny w atakach, ale też wyjątkowo nieporadny – źle podawał, niecelnie strzelał. W obronie dobrze, jednak trudno by było inaczej, gdy gra się przeciwko takiemu rywalowi. Aczkolwiek to z jego strefy poszło dośrodkowanie, które wykorzystał Kotwica.

Bezproduktywny na skrzydłach, a potem w środku pola, był Miroslav Radović. O ile przed przerwą był jeszcze aktywny, szukał gry, próbował dryblingów, parokrotnie strzelał na bramkę, to po przerwie właściwie można było zapomnieć, że jest na boisku. Oj słabiuteńko...

Dużo od siebie dawał Ismael Blanco, niestrudzenie walczący z obrońcami gości. Argentyńczyk był jednak irytująco nieskuteczny, a od takiego lisa pola karnego oczekujemy przecież przede wszystkim bramek. Trudno więc go jakoś za to spotkanie pochwalić. Wszystko wskazuje na to, że w sobotę znów zasiądzie na ławce rezerwowych.

Nic za to nie dał drużynie Janusz Gol, i to właściwie tyle jeśli chodzi o jego pobyt na boisku. Można do tego dodać jeszcze zawstydzające pudło z 54. minuty. Czas chyba zejść na ziemię, bo sądząc po wypowiedziach, to nasz Januszek solidnie odleciał. Podobnie zagrał jego zmiennik Rafał Wolski, który w ciągu 25 minut pobytu na boisku zanotował aż 6 strat i w 87. minucie zmarnował idealną okazję bramkową.

Znów najgorszy w naszych barwach był jednak Nacho Novo. Niestety, ale na razie Hiszpan w ogóle sobie nie radzi. 10 strat, parę niewykorzystanych okazji, w tym przede wszystkim ta z 76. minuty, gdy właściwie wystarczyło trafić do pustej już bramki.

Oceny redakcji legioniści.com
Wojciech Skaba – 3,9
Tomasz Kiełbowicz – 3,3
Michał Żewłakow – 3,2
Danijel Ljuboja – 3,2
Michał Żyro – 3,2
Jakub Wawrzyniak – 3,0
Dickson Choto – 2,9
Ivica Vrdoljak – 2,9
Jakub Rzeźniczak – 2,6
Miroslav Radović – 2,5
Rafał Wolski – 2,1
Ismael Blanco – 1,7
Janusz Gol – 1,5
Nacho Novo – 1,2

UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.