Michał Żewłakow - fot. Legionisci.com
REKLAMA

Powiedzieli po meczu

Tomek Janus - Wiadomość archiwalna

Michał Żewłakow: Nigdy nie przegrałem tak trofeum i ciężko mi uwierzyć w to, co się stało. Człowiek nie wie jak się zachować. Rzucać wokół mięsem? A może nic nie mówić? Emocje są tak wielkie, że można zrobić głupstwo. Ale nasze ostatnie wyniki to pasmo niepowodzeń i zawodów. To nie jeden czy dwa mecze nam nie wyszły. Przecież w ostatnich ośmiu meczach ligowych wygraliśmy tylko raz.

Końcówka sezonu pokazała, że chyba nie jesteśmy tak dobrze ułożoną drużyną, że możemy spokojnie myśleć o końcowym wyniku. Widać to w sytuacji, gdy tracimy gola i nie potrafimy odrabiać strat. Wtedy rządzą nami emocje i nie potrafimy uspokoić gry, zagrać rozważnie i czekać na sytuację, w której znów możemy wyjść na prowadzenie. To też świadczy o dojrzałości drużyny. Końcówka sezonu była dla nas zabójcza. A sezon był bardzo ciężki, bo graliśmy na trzech frontach. Może po prostu zabrakło nam czegoś na końcówkę sezonu?

Nie podejmę się dziś obiektywnego ocenienia naszej drużyny. Do rzetelnej oceny potrzebny jest spokój. Na razie spokojny nie jestem. Nie powiem nic sensownego, bo jestem w takiej sytuacji, że człowiek ma ochotę skoczyć z budynku albo wyżyć się na czymś. Nie powiem dziś sensownie czy przed tą drużyną jest przyszłość. Na pewno ocena niektórych wiosennych spotkań dokonywana jest przez pryzmat wyniku. Gdybyśmy np. w meczu z Bełchatowem strzelili jedną bramkę, a okazje do tego były, albo dziś coś strzelili, to inaczej by mówiono o Legii. Wtedy by mówiono, że może nie gramy ładnie, ale wygrywamy. Mistrz musi wygrywać, a my od ośmiu kolejek mamy z tym problem.

Na pewno wpływ na naszą wiosenną postawę i to, że strzelamy mniej bramek, miało odejście Ariela Borysiuka i Macieja Rybusa. Początek wiosny pokazał jednak, że potrafimy zagrać dobrze. Im dalej w las, tym było jednak gorzej. Końcówka sezonu to jednak coś, co martwi nie tylko nas, ale także i kibiców. Mimo słabej końcówki nadal chcę grać w piłkę. Jestem w takim klubie, gdzie o motywacje nie jest trudno. Dziś jest jednak taka sytuacja, że człowiek najchętniej by się gdzieś schował i wyciszył, nabrał siły. Ale takie jest życie piłkarza i tak funkcjonuje się w takich klubach jak Legia. To też nauka dla niektórych, że jeżeli chce się zdobyć mistrza, to nie tylko trzeba o tym mówić i pokazywać to poza boiskiem. Najważniejsza jest praca na treningu i na boisku. A z tym chyba nie okazaliśmy się tacy dobrzy.

Inaki Astiz: Nie wiem co się dzieje z Legią w ostatnich tygodniach. Każdy z nas stara się grać najlepiej jak potrafi. Dziś walczyliśmy do końca, ale to nie wystarczyło do wygranej. Byliśmy w bardzo dobrej sytuacji w lidze. Teraz zmieniło się wszystko i będzie ciężko. Musimy wygrać z Koroną Kielce i czekać na inne wyniki.
Nie wiem czemu nie potrafimy odrabiać strat. Atakujemy, mamy sytuacje, ale nie strzelamy goli. Trudno mi powiedzieć czy faulowałem Traore w sytuacji, po której Lechia zdobyła gola. Na boisku są emocje i człowiek nie jest w stanie wszystkiego dobrze ocenić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.