Rybus: Czuję się bardziej dowartościowany niż w Legii
Maciej Rybus od kilku miesięcy jest piłkarzem Tereka Grozny. W rozmowie z Weszło Rybus mówi m.in. o Euro 2012, współpracy z Franciszkiem Smudą, wyjeździe do Rosji oraz czasach gry w Legii. "Początek w Legii, za trenera Urbana miałem udany. Wiadomo - fajny, młody zawodnik. Później się zaczęły artykuły ze zdjęciami, papierosy, dyskoteki... To na pewno zmieniło mój wizerunek i długo się za mną ciągnęło.
Za trenera Skorży też nie miałem na początku dobrego okresu. Pamiętam taki mecz... Trener Urban przyjechał do nas z Zagłębiem i byłem tak zdenerwowany, że nie gram, że zaproponowałem mu, żeby wziął mnie do siebie na wypożyczenie. Na szczęście zacząłem wchodzić w końcówkach i od meczu z Gaziantepsporem do transferu do Tereka nie wypadłem ze składu" - mówi w rozmowie z Weszło.
Rybus podczas pobytu w Warszawie często "trafiał" do brukowej prasy. "Był taki okres, że gdziekolwiek bym poszedł, zawsze coś się pojawiło. Doszło do tego, że jak już wyszedłem w weekend na dyskotekę, to przez pierwsze dni kolejnego tygodnia się denerwowałem: 'kurde, żeby nic nie było w Fakcie lub Super Expressie'. Strasznie mi to siedziało w głowie. A wiadomo jak to było – zagrał człowiek dobry mecz, to się szło na miasto pokazać kibicom, ktoś cię pozna, pochwali... Tylko później ci, którzy klepali mnie po plecach, po słabszym meczu rozpowiadali, że Rybus baluje w Platinium. Na początku mnie to denerwowało, bo łatwo się domyślić, jak takie wiadomości odbiera rodzina czy znajomi z Łowicza. Ale teraz się z tego śmieję. Nawet czasem szukam w internecie tych zdjęć, jak mnie łapali z papierosem w wieku 18 lat" - opowiada Rybus.
W przeciwieństwie do wielu piłkarzy wyjeżdżających z Polski do zagranicznego klubu, Rybus nie uważa, by jego nowy klub był lepiej zorganizowany niż Legia. "Organizacyjnie Terek nie jest takim klubem jak Legia. Trochę przepaść jest. Może gdybyśmy mieszkali w Groznym, to mielibyśmy lepszą bazę i boiska treningowe. A tak, to mamy warunki sprzed trzydziestu lat. (...) treningi rzeczywiście są ciężkie. Na początku trochę narzekaliśmy z Marcinem Komorowskim, że w tygodniu, między meczami, trenujemy, jak w Legii nie trenowaliśmy podczas okresu przygotowawczego. Chyba żaden zawodnik nie lubi za dużo biegać lub ćwiczeń wytrzymałościowych, ale przyniosło to efekt i kiedy graliśmy co trzy dni, czułem się bardzo dobrze. Przyzwyczaiłem się i już nie narzekam" - mówi weszlo.com.
Pieniądze w lidze rosyjskiej są zdecydowanie większe niż w Polsce. Po transferze Rybusa do Tereka mówiło się, że piłkarz będzie mógł liczyć na większe premie z meczów niż miał pensję w Legii. "Za mecz z Zenitem, w którym nie grałem, chłopaki dostali poczwórne premie. Za Spartak – potrójną. Jak wygraliśmy 2-1 z Wołgą, podwójna, czego nikt się nie spodziewał, bo przeciwnik nie był mega silny. Zwykle odb ieramy te premie tydzień później w gotówce. Ale nawet przy najwyższych premiach za cztery wygrane mecze miesięcznie nie wyciągnąłbym więcej niż normalna pensja w Tereku. Tym bardziej, że na razie odbieramy połowę, a drugą mamy dostać po tym, jak zajmiemy miejsce w ósemce. I tak dobrze. W Legii premie mieliśmy tylko za mistrza. Tutaj raz dostaliśmy nawet za remis z Rostowem, bo powiedział po meczu, że podobała mu się nasza gra" - mówi o pieniądzach.
Były pomocnik Legii w nowym klubie od razu miał miejsce w wyjściowym składzie, cieszy się zaufaniem ze strony trenera i kibiców. "Na pewno czuję się bardziej dowartościowany niż w Legii. Tam nigdy nie miałem takiej pozycji" - zauważa.
Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.
przeczytaj więcej o: Maciej Rybus