Krzysztof Dębek - fot. turi / Legionisci.com
REKLAMA

Dębek: Po pierwsze szkolenie, wyniki same przyjdą

Raffi, źródło: legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Dwie najstarsze drużyny młodzieżowe Legii rozpoczęły na wiosnę boje w fazie ogólnopolskiej MP juniorów, mierząc się z czołowymi zespołami z innych województw. W niedzielę juniorzy starsi pokonali drużynę Stomilu, zeszłorocznych finalistów MP, i prowadzą w tabeli ligi makroregionalnej. O opinię na temat niedzielnego meczu oraz o refleksje na temat obecnego sezonu i reszty rundy wiosennej poprosiliśmy szkoleniowca Młodych Wilków 94/5 - Krzysztofa Dębka.

- Mimo że Stomil rozegrał do tej pory dopiero dwa mecze i w czołówce tabeli były inne drużyny mówiło się, że właśnie to będzie mecz na szczycie?

Po pojedynkach OKS-u z Sokołem Ostróda, ale przede wszystkim po zakończonym wynikiem 4-1 meczu z SMS Łódź, który też jest drużyną liczącą się w tej lidze i znaną nam, wiedzieliśmy że nie będzie łatwo, układaliśmy już sobie starcie z zespołem z Olsztyna w głowie. Znamy się też z trenerem Łopatką, wiemy jaki futbol preferuje, jak kształci młodzież i wiedzieliśmy co nas czeka, znane są nam też nazwiska takie jak m.in. Dziemidowicz, Żwir, Mroczkowski czy Kun - reprezentanci Polski. Nasi nie są słabsi od nich, po prostu nie mają tego szczęścia że grają w kadrze Polski, ale wiedzieliśmy, na jak wiele będzie olsztynian stać.

Początek meczu to była taka przepychanka; kilka minut naszej inicjatywy, kilka minut ich - groźne akcje, trzy żółte kartki w naszej linii obrony. Wprawdzie goście za sprawą Żwira oddali dwa strzały dopiero w ostatnich minutach pierwszej połowy, ale już wcześniej - gdyby nie faule - mogli dojść do dogodnych sytuacji i byli cały czas groźni. Mieliśmy pewne obawy, gdyż już w pierwszej fazie meczu obaj środkowi obrońcy mieli po żółtej kartce, a za chwilę brakiem rozsądku wykazał się lewy obrońca, który zupełnie niepotrzebnie pod linią boczną wpakował się w nogi przeciwnikowi. Natomiast Stomil po odbiorze piłki realizował szybki atak, przesunięcie całego zespołu w stronę naszej bramki i zanim nie zaczęliśmy dobrze opóźniać tych akcji, ustawiać się lepiej, to były duże problemy, bo szybkościowo "stomilowcy" w tej fazie byli od nas lepsi. Wszystko to już było troszeczkę niepokojące, ale potem stopniowo zaczęliśmy przejmować inicjatywę. Potem rzut karny dla nas - wątpliwe, czy był, czy nie był, dużo było pretensji i nerwów z tego tytułu, ale i tak niewykorzystany przez nas.

- Czy w przerwie meczu doradzał pan zawodnikom spokój i dalszą konsekwencję w grze?

W przerwie meczu nie chwaliłem jeszcze zawodników, bo to byłoby zgubne, natomiast mówiłem, że - z małymi wyjątkami w postaci fauli - realizują w miarę dobrze przedmeczowe założenia, że w miarę nieźle neutralizujemy ich silne punkty i zachęcałem do robienia tego dalej; namawiałem by jeszcze poprawić swoją grę, szczególnie w fazie obrony, wybijania przeciwnika z rytmu, i potem to wszystko zrealizowaliśmy. Po przerwie pozytywne było to, że o ile pierwszą połowę mogę ocenić na "fifty-fifty" to druga odsłona była już troszeczkę z naszą przewagą. Końcówka i skurcze u zawodników Stomilu pokazały, że dobrze wytrzymujemy to tempo, dobrze gramy piłką, i to było nawet bardziej budujące niż bramka, która też dała nam tyle radości, a która padła po ćwiczonej przez nas, dobrze wykonanej akcji.

- Jak radzicie sobie obecnie bez Kuby Araka w ataku? Wydaje się, że znalazł się kolejny strzelec...

Kuba Arak jest obecnie w super formie, gra w Młodej Ekstraklasie i to że go nie ma u nas, jest dla nas jakąś stratą, ale Kamil Anczewski jest równie dobrym zawodnikiem. Jest rok młodszy, ma jeszcze ten czas by piłkarsko dojrzeć. Trzeba też wszakże pamiętać, że on też zderzył się w trzech ostatnich meczach z zawodnikami o rok-dwa starszymi; to nie jest takie proste - widać, że jeżeli zawodnik drużyny przeciwnej go przytrzymuje gdy jest tyłem do bramki, to tak łatwo może sobie nie poradzić, aczkolwiek w każdym meczu jedną czy dwie sytuacje ma. Z ŁKS-em - sam na sam, akurat nie strzelona bramka, dwie źle podjęte decyzje pod bramką ŁKS-u i jedna sytuacja z Łomżą, gdzie mógł już sam uderzać, ale wybrał inne rozwiązanie.

Dzisiaj w końcu jednak dostał za swoje wysiłki nagrodę. Drużyna wypracowała mu ładną akcję - tu największą zasługę można nawet przypisać Mateuszowi Janusiewiczowi za odbiór i rozpoczęcie akcji, następnie Łukasz Turzyniecki pięknie dorzucił, a Kamil znalazł się tam gdzie trzeba, dostawił nogę - od tego w końcu jest, i padł gol.

- Jakie zatem są plany i założenia na najbliższe mecze i resztę sezonu?

Obecnie gramy serię meczów co 3 dni. Zaczęliśmy od Łomży, potem ŁKS i Stomil, teraz będzie SMS Łódź i Jagiellonia, a zaraz potem zaczynamy rundę rewanżową meczem z Polonią. Mamy więc teraz trzy wyjazdy pod rząd. Będzie trudno, ale chcieliśmy takiej ligi jako szkoleniowcy, cieszymy się że jest, bo mecze są na odpowiednim poziomie. Także ten dzisiejszy mecz, to było spotkanie co najmniej na poziomie półfinałów mistrzostw Polski, jak kiedyś pojedynki rocznika 1993 z Zagłębiem Lubin czy z UKP Zielona Góra, których nie udało nam się wygrać.

Nie będziemy mówić, że "mamy trzy mecze i to jest 9 punktów do zdobycia", bo to jest młodzież: szkolimy, mamy przede wszystkim grać jak najlepsze spotkania, ale z drugiej strony nikt też na pewno nie powie, że nie patrzymy na te bramki, na te wyniki - bo chcemy grać w finałach mistrzostw Polski, jest to marzeniem naszym i wszystkich zawodników, ale nic nie odbędzie się bez właściwych kanonów szkoleniowych. Mówiąc w skrócie - chcemy wszystko wygrywać, ale z właściwym szkoleniem i właściwym podejściem, a rezultaty za tym pójdą.

Sztab szkoleniowy drużyny juniorów starszych w przerwie meczu ze Stomilem: Krzysztof Dębek, Radosław Boczek, Tomasz Grudziński - fot. Legionisci.com
fot. Legionisci.com
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.