Jakub Kosecki zapewnił dzisiaj zwycięstwo Legii - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Powiedzieli po meczu z Lechią

Fumen i Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Jakub Kosecki: Marek idealnie wystawił mi piłkę i nie pozostało mi nic innego niż strzelić bramkę. Cieszę się, że pomogłem dzisiaj drużynie, bo ona jest najważniejsza. Dopisaliśmy dzisiaj na swoje konto trzy punkty i wracamy na fotel lidera. Z presją narzuconą na nas przez wszystkich radzimy sobie bardzo dobrze.
Co prawda zdarzają nam się słabsze pojedynki, ale do każdego starcia zawsze podchodzimy bardzo zmotywowani. Ciężko nam się grało z Lechią, bo nastawiona była głównie na defensywę. Na szczęście udało nam się strzelić gola i wygrać. Mieliśmy również swoje okazje, aby wyżej zwyciężyć. Teraz przyjdzie czas na analizę. Będziemy ciężko trenować, aby wyeliminować błędy. Jestem przyzwyczajony do tego, że rywale często mnie faulują. Nie mam zamiaru za to się obrażać. Trener zawsze powtarza, że każdy zawodnik jest dla niego tak samo ważny. Rywalizacja jest bardzo duża. U nas nie ma pewniaków do gry. Każdy ciężko pracuje na treningach, co podnosi poziom drużyny.

Marek Saganowski: Dzisiaj Lechia pracowała bardzo mocno w defensywie i momentami musiała wybijać piłkę z linii. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy, bo nie było łatwo. Tym bardziej, że w czwartek graliśmy ze Śląskiem. Oczywiście tej bramki na 2-0 brakowało, bo mieliśmy sytuacje ku temu. Gdyby na tablicy było 0-0, to na pewno coś byśmy wyciągnęli z akcji, natomiast przy skromnym prowadzeniu, istniała chęć pokazania się. Czy Kosecki jest niezastąpiony? Najważniejsze, że zawodnicy wchodzący z ławki pomagają i nikt się nie obraża, tylko wchodzi na plac gry i udowadnia, że należą mu się minuty od trenera. Z kolei niezdrowa rywalizacja może rodzić problemy wewnątrz zespołu.
Przed nami rewanż Pucharu Polski i na pewno będą emocje. Wszyscy mówią, że nam już wystarczy tylko wznieść trofeum do góry, ale tak nie jest, bo przed nami 90 minut, w których wszystko może się zdarzyć. Przypuszczam, że Śląsk przyjedzie zagrać dobry mecz, bo nie mają nic do stracenia, w przeciwieństwie do nas.

Dominik Furman: Mieliśmy dzisiaj swoje sytuacje. Szkoda, że w pierwszej połowie nie udało nam się zdobyć bramki, bo mecz byłby spokojniejszy. Przy takiej pogodzie i temperaturze ciężej się biega po boisku. Chcieliśmy zmęczyć rywala, grając dużo piłką. Przed spotkaniem nie myśleliśmy o naszym pamiętnym starciu z końcówki z tamtego sezonu. Chcemy do każdego meczu podchodzić tak samo. Nieważne kto przeciwko nam gra.

Łukasz Surma (Lechia Gdańsk): Po meczu z Podbeskidziem trener musiał szukać zmian, dlatego w końcu wybiegłem od pierwszej minuty. To, że spędziłem w Legii kilka ładnych lat na pewno nie było czynnikiem decydującym o tym, iż dzisiaj wybiegłem w podstawowej jedenastce. Gospodarze zasłużenie wygrali dzisiejsze zawody. Byli od nas lepsi o jedną bramkę. Długo trzymaliśmy się, ale mało daliśmy z siebie w ofensywnie. Legia na przedpolu kontrolowała sytuację i nie byliśmy jej w stanie zagrozić po utracie gola. Łatwo można teraz powiedzieć, że zagraliśmy zbyt zachowawczo. Na Łazienkowskiej nie można jednak zbytnio się otworzyć, bo już w przerwie może być po meczu. Zostało kilka kolejek do końca sezonu. Nie możemy teraz spuścić głów, bo jesteśmy coraz bliżej dołu tabeli. Z Ruchem będziemy musieli wygrać.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.