Nowe rozdanie na Łazienkowskiej - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton: Quo vadis, Legio?

voytek - Wiadomość archiwalna

Dzień po przegranym meczu Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze klub informuje, że trenerem Legii przestał być Jan Urban. Po chwili znamy nazwisko następcy, to namaszczony przez samego Sir Alexa Fergusona były podopieczny i stukrotny reprezentant Norwegii Henning Berg. Pół roku przed kolejną batalią o Europę prezes Bogusław Leśnodorski idzie na całość, sprowadzając będącego w zasięgu finansowym klubu trenera z zagranicy. O dorobku trenerskim Skandynawa napisano wszystko, czyli właściwie nic, bo tyle osiągnął w dotychczasowej karierze.

Wprawdzie pojawiają się głosy broniące Norwega, ale pamiętajmy że w Legii czasu na tłumaczenia nie będzie, bo pierwszy egzamin już na przełomie maja i czerwca a w razie braku mistrzostwa nie tylko Berg będzie w tarapatach. Zdetronizowanie oznacza brak szansy na Ligę Mistrzów, czyli jednego z kroków na przód, dla którego zwolniono Urbana. Nowy trener posiada fajną cechę, którą podkreślaj wszyscy. Wymagający! Zobaczymy, jak zareaguje szatnia nieprzyzwyczajona do większego wysiłku, dla której piłkarzy zostanie po treningu stanowiło nie lada wyzwanie. Ta pod Wawelem zareagowała nie najlepiej…

Z miesiąca na miesiąc Legia staje się autorskim pomysłem prezesa. Różne to były wybory. Za brak klasowego następcy Ljuboi przyszło zapłacić w Europie wysoka cenę. Niespełna pół roku poczekamy na pierwsze efekty zastąpienia trenera, który zdobył mistrzostwo Polski i zostawił zespół na pozycji lidera, pracującym ostatnio jako skaut w Norwich Bergiem, którego wspólna wizja rozwoju klubu przekonała Leśnodorskiego i spółkę. Przekonały również kontakty i nowe, niedostępne dotąd rynki. Jednak mieć wizję to jedno, a potrafić ją zrealizować to drugie. Wykonawcami będą zawodnicy, którzy przeżyli i zwolnili już niejednego trenera, od których wymagano znacznie mniej. Podczas prezentacji odniosłem wrażenie, że odpowiedzialni za roszadę siedzą jak na stypie, świadomi decyzji którą podjęli i konsekwencji z niej wynikających. Urbana jako człowieka było im po ludzku żal, ale po trupach chcą Wielkiej Legii, której szkoleniowiec z Jaworzna według nich nie gwarantował. Bogusław Leśnodorski wspominając, że ważniejsze niż wynik sportowy są cele menadżersko-piłkarskie, doskonale zdaje sobie sprawę, że w razie braku mistrzostwa i awansu chociażby do fazy grupowej Ligi Europy media i kibice będą żądać głów, a wtedy historia zatoczy koło i drugi raz stanie przed wyborem: nowy trener czy nowi zawodnicy. Nie piszmy jednak czarnych scenariuszy.

Chciałbym w stu procentach zawierzyć „Leśnemu”, bo w sprawach organizacyjnych i marketingowych Legia zdecydowanie poszła naprzód, jednak boisko rządzi się własnymi prawami, których w zaciszu gabinetu nie można ustalić i przewidzieć. Pierwsza myśl po prezentacji Berga? Ponownie idziemy na skróty, zmieniając trenera zamiast inwestować w zawodników mogących dać jakość. Mam wrażenie, że potencjał zespołu został jesienią przeszacowany a czas kilku zawodników powinien bezpowrotnie minąć. Martwi efekt „nowej miotły”, trwającej zazwyczaj pół roku. Obyśmy jesienią, przy braku sensownych wzmocnień, nie zaczęli znów narzekać na trenera. Mam jednak nadzieję, że Henning Berg dokona trafnej selekcji, najsłabsi odpadną w ramach budowy czegoś więcej niż regularne Mistrzostwo Polski. Wiele wyjaśnią najbliższe transfery, bo chyba nikt w klubie nie zakłada, że obecna kadra wsparta umiejętnie wprowadzaną młodzieżą, bez realnych wzmocnień jest w stanie dokonać kroku naprzód. Nie jednego, ale dwóch czy trzech, które pozwolą stale zagościć na europejskich arenach.

Szesnaście spotkań – tyle szans na udowodnienie swojej wartości dostanie wiosną trener i zawodnicy. Czym jest ta liczba w stosunku do 35 jesiennych gier Urbana, kiedy przyszyło mierzyć się na trzech frontach, przy pladze kontuzji i braku sensownej alternatywy na kluczowych pozycjach. Berg dostaje wszystko: czas na przygotowanie, prawdopodobnie niewiele uszczuploną kadrę (która według przeciwników poprzedniego trenera powinna w cuglach wygrywać ligę), co najmniej nowego napastnika i tylko 16 meczów z pięciopunktową przewagą. Tylko albo aż. Przewijające się jesienią narzekania świadczą, że sam awans do fazy grupowej LE przestał cieszyć. Niespełna rok temu szczytem było mistrzostwo, obecnie w połowie drogi po kolejne żądamy więcej. W takim razie Norweg przyszedł w najbardziej odpowiednim momencie. Fundamenty już są, teraz pół roku na selekcję z rozwagą stawiając kolejne cegiełki, wszystko przy punktowej przewadze nad ligową konkurencją w drodze po kolejny tytuł, bez którego trudno o sukcesy w Europie.

Czy Berg to idealny kandydat? Nie wiem, życząc powodzenia, bo łatwo nie będzie nawet w ligowej szarzyźnie, pomimo twierdzeń że przy obecnych możliwościach klubu ligę wygrałby nawet szympans. Legia na luzie nie zwyciężała od dawna, bo od Gdańska po Bielsko-Białą wszyscy chcą wygrać z Warszawą i do tytułu z urzędu daleka droga, a Bogusław Leśnodorski po roku spędzonym na fotelu prezesa już wie, że nawet najbogatszy i najlepiej zarządzany klub w Polsce kończy się w momencie, kiedy dwudziestu dwóch gości wychodzi na boisko…

PS. Trenerze Urban, dzięki za dublet.

voytek


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.