Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 2. tydzień z głowy

Qbas, źródło: Legioniści.com - Wiadomość archiwalna

Nie ma to tamto, legijny świat zasuwa do przodu. Tydzień temu nastąpiła zmiana właściciela naszego klubu. Bez większego żalu pożegnaliśmy mało sympatyczną ekipę ITI, ale i z dużym dystansem przywitaliśmy tajemnicze towarzystwo pod przewodnictwem Mioduskiego i Leśnodorskiego. Poza tym za niesłychane pieniądze opchnęliśmy Furmana Francuzom. 2,7 mln euro za tego zawodnika zakrawa na transferowy majstersztyk. Można powiedzieć, że „Furmik” już swoje dla Legii z(a)robił. Dziękujemy i życzymy powodzenia. Będzie bardzo potrzebne.

Poniedziałek. Pojawiły się plotki o transferze wspomnianego Furmana do... Bułgarii. Ludogorec Razgrad. Ta nazwa mówi wszystko. Owszem, polskie skórokopy znane są ze swego zamiłowania do egzotycznych kierunków, zwłaszcza takich, w których jeszcze się nie poznano na ich umiejętnościach, a raczej na ich braku. Taki Azerbejdżan… The land of fire. Żyć nie umierać. No, a przynajmniej dopóki się nie jorgną. Ale wracając do Bułgarów, to oni już zawsze kojarzyć mi się będą z Czereszewskim, który przeciwko Stoiczkowowi i spółce rozegrał swój mecz życia w Burgas w 1998 r.



(warto też zwrócić uwagę na strzelca gola nr 3 Andrzeja Iwana, tzn. Tomasza Iwana, hmm… Iwana?)

A z Azerbejdżanem też było pięknie. Ot choćby nasz premierowy mecz z nimi w Mielcu w 1994 r.



Zdaje się, że to w tym meczu debiutował w kadrze wspomniany Czereszewski, a uroczy obiekt mieleckiej Stali wciąż robi wrażenie…

Wtorek. Trener Jacek Magiera oficjalnie objął drużynę rezerw. Wreszcie będzie mógł zaprowadzić swoje porządki, poukładać zespół po swojemu i zapracować na swoje nazwisko. „Magic” ma doświadczenie i papiery (dosłownie!) i może być świetnym trenerem. Czy kiedyś siwy zastąpi łysego?

Środa. W środę było na tyle nudno, że nawet garść wieści o diecie red. Stanowskiego jakoś nie cieszyła. Z ciekawostek okołolegijnych, to wieczorem w Pucharze Włoch wystąpił w pierwszym składzie Rafał Wolski. Zanotował asystę, ale był jakiś taki… zamulony. Próżno było szukać w jego grze finezji, czarowania. Tylko, że w sumie czego spodziewać się skoro chłopak na dobrą sprawę nie grał poważnie w piłkę od 1,5 roku?

Czwartek. Wielkie aj waj, bo odeszło ITI! Niektórzy odtrąbili zwycięstwo nad okupantem, inni zaczęli się martwić o dalsze losy klubu, zwłaszcza w kontekście informacji o planach jego finansowania z funduszy inwestycyjnych. Prezes Leśnodorski zaś o mało się nie wyrżnął na konferencji prasowej. Oby tych potknięć było jak najmniej. Inna sprawa, że oprawa samej konferencji bardziej przypominała konsolację niż ogłoszenie radosnej nowiny. Czarne sukna, przygaszone światła… I te kwiaty… Jako, że nie znam się na finansach, to o całym przejęciu nie będę się mądrzył. Na moje wygląda to tak, że ci co kiedyś mieli pieniądze, a nie mieli pomysłu na prowadzenie klubu, oddają go w ręce tych, którzy wiedzą, jak nim zarządzać, ale nie mają na to kasy. Wszystkie zapowiedzi Mioduskiego to na razie tylko zapowiedzi i racjonalnym wydaje się zachowanie ostrożności. To nie jest żaden dobry wujek, który wykłada swoje pieniądze, bo taki ma kaprys. Razem z „Leśnym” z pewnością mają swoją wizję budowy klubu, jego rozwoju, ale za mało w tym wszystkim konkretów, by im wierzyć, nawet na słowo. I jakoś tak na moje, to za często mówią o akademii i promowaniu młodych zawodników. No, ale cóż nam pozostaje? Trzeba wierzyć, że Leśnodorski z kolegą wiedzą co robią. Choć, jak usłyszałem, że pan Mioduski próbuje szukać w drużynie charakternych zawodników i ogłasza, że Legia ma być czołowym klubem Europy to ta wiara jakoś gaśnie. To samo zapowiadało ITI, PolMot i Daewoo. Dobrze przynajmniej, że nowi właściciele nie muszą już obiecywać stadionu.

Piątek. Henning Berg spotkał się Adamem „Faken” Nawałką. Omówili kwestie powołań piłkarzy Legii do kadry. Czyli w sumie nie wiadomo co, bo jak siedmiu legionistów miało jechać na zgrupowanie kadry do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, tak dalej jedzie. No oprócz Furmana, który trafił do Tuluzy i już jechać nie musi. A więc jednak rozmowy przyniosły owoce!

Weekend. Vrdoljak i Wawrzyniak wprawdzie dopięli swego i ich trenerem nie jest już Jan Urban, ale i pod światłym przewodnictwem Berga też mogą nie popracować. Oczywiście pracować to tak raczej w cudzysłowie. Klub podobno ich nie zatrzymuje. O ile „Wawrzyn” to sobie jeszcze może dość łatwo zbajerować nowego pracodawcę, o tyle Vrdoljak ma raczej mało argumentów po swojej stronie. Swoją drogą Norweg to się jeszcze może zdziwić, jak usłyszy narzekania milusińskich na to, że między treningami trzeba siedzieć klubie, że w ogóle trzeba coś robić, że ciężko jest („no lekko nie jest…”), może 5 kuma po angielsku, a gwiazdy z akademii nadają się najwyżej na wypożyczenie.

W kąciku „Ulubieńcy lat minionych” ponownie gościmy Artura Boruca, który po przerwie spowodowanej złamaniem ręki wrócił do bramki Southampton i świetnie spisał się w spotkaniu z West Bromwich Albion.

To było grane

14 lat temu do treningów z Legią przystąpił grubaśny facecik z przerzedzonymi włosami. Sapał i dyszał, ale dawał radę, choć i trener Smuda podobno specjalnie nie obciążał podopiecznych treningami. A gdy 3 miesiące później strzelił swoją pierwszą bramkę po powrocie do Warszawy trybuny oszalały.



Zdjęcie tygodnia



Goran Bregović?!

Qbas
fot. Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.