Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 28. tydzień z głowy

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

No to pierwsza wtopa sezonu 14/15 już za nami. Legia odpuściła sobie mecz o Superpuchar, wystawiła juniorów i w efekcie przegrała 2-3 z Zawiszą. Inna sprawa, że ta ekipa, w której „Sagan” mógłby być ojcem niektórych kolegów, prawie doprowadziła do rzutów karnych. Trener „z Legii nie odszedłbym nawet do Manchesteru” Berg tłumaczył wszystko przygotowaniami do Ligi Mistrzów. No rzeczywiście, przed meczami z irlandzkimi ogórkami jest taka mobilizacja, że trzeba odpuścić Superpuchar… Ale dobra, poczekajmy na mecze w pucharach, nie ma co się czepiać. Na razie.

Poniedziałek. Legia trochę zakręciła z wejściówkami na Hapoel. Jeśli klub chciał dowartościować wiernych karneciarzy, to powinien był im dać coś bardziej wartościowego niż prawo wstępu na sparing, który i tak mało kogo interesował. W końcu jednak dopuszczono także posiadaczy abonamentu na obecny sezon, co też wprowadziło sporo zamieszania. Niemniej, wszystkie takie ruchy witamy z wielką sympatią. Tak dalej pionie marketingu! Michał Efir zaś pożegnał się z Legią wywiadem, w którym stwierdził, że najwyższa pora zacząć grać w piłkę na wyższym poziomie niż czwarty. Życzymy zdrowia przede wszystkim. A, Michał, jakbyś czytał, to zacznij nosić prosto tę czapeczkę. Wujek Dobra Rada.

Wtorek. Niemcy rozbili 7-1 Brazylijczyków w półfinale Mundialu. Ale co tam Niemcy! Legia po wspaniałym, pełnym równie pięknych akcji, strzałów i genialnym taktycznie meczu pokonała potężny Hapoel Be'er Szewa 1-0. Podobno to był kluczowy mecz dla przygotowań do eliminacji Ligi Mistrzów. Hmm… No to nie jest dobrze, zwłaszcza, że wystąpił pierwszy skład. Ale spoko, rok temu też nie wyglądało za ciekawie, a jednak do Ligi Europy awansowaliśmy, a teraz wszyscy zapewniają, że mamy lepszą drużynę, więc trzeba po prostu poczekać na te ważne mecze i liczyć na szczęście w losowaniu następnych rywali.

Środa. Niektórych dziwiło, że w silniejszym składzie zaczęło brakować miejsca dla Ivicy Vrdoljaka, który zresztą ma za sobą świetną wiosnę. Mecz z Zawiszą był w jego wykonaniu DRAMATYCZNY, a asysta tylko odrobinę ratuje jego ocenę. Poza tym legioniści dzielnie walczyli z rywalami i dawali z siebie tyle, ile mogli. Ale przegrali. Zwycięstwo tak uderzyło do głowy trenerowi gości, rodem z Portugalii, że ten znalazł się na orbicie i stwierdził, że jego zespół wygrałby nawet z najsilniejszą Legią. Berg natomiast specjalnie się nie przejął i dalej bełkotał o Lidze Mistrzów. Trochę w tym cyrku, trochę zabawy, a najwięcej robienia z nas tzw. tata wariata.



Ale niech mu będzie. Jeśli awansuje do Ligi Mistrzów to może sobie gadać co chce.

Czwartek. Już wcześniej w sieci zaczęło krążyć zdjęcie Guilherme, na którym wyszedł dość … niekorzystnie…

fot. Panorama TVP2

Rozpoczęła się więc dyskusja, czy to zły kadr, czy nasz Brazylijczyk po prostu się spasł. Nie wiem co sądzić. Bo patrząc na to zdjęcie…



- wygląda na to drugie. Zwłaszcza, że tu:



wypada znacznie lepiej. I co Wy na to wszystko?

W klubie zaś wszystko wygląda iść w dobrą stronę. Nowa murawa jest świetna, a do tego zamiast ławek rezerwowych zmiennicy i trenerzy mają do dyspozycji wypasione podgrzewane fotele. Do tego pod względem przychodów nasz klub jest najlepszy w Polsce, a pewnie w Europie środkowowschodniej też znajduje się w czołówce. Szkoda tylko, że sportowo jeszcze odstajemy od europejskich średniaków, ale z drugiej strony i to musi się zmienić. No chyba, że nie musi, bo, jak twierdzą niektórzy, atakowanie Ligi Mistrzów Kucharczykiem czy Piechem wydaje się być mocno karkołomne. A z drugiej strony może warto zaufać sztabowi? To w końcu oni się znają na piłce, a nie my. Oni zarabiają i oni ponoszą odpowiedzialność.

Piątek. Zbigniew Boniek z wdziękiem przejechał się po trenerze i prezesie Legii za to, że olali mecz o Superpuchar. Boniek powiedział m. in.: „Wmówienie prezesowi, że sparing jest ważniejszy niż Superpuchar to komedia”. No i to była komedia. Tylko zupełnie nieśmieszna. Zwłaszcza dla ponad 10 tys. kibiców, którzy pojawili się na stadionie.

Weekend. Skończył się Mundial i rozstrzygnięcia były adekwatne do siły zespołów. Holandia przejechała się swobodnie po Brazylii, która i tak powinna być szczęśliwa, że jakimś cudem wpełzała do półfinału. Niemcy zaś pokonali ambitną Argentynę. U albicelestes kolejny raz zawiódł tzw. bóg futbolu, czyli Leo Messi. Przeczłapał sobie spokojnie finał, parokrotnie się zerwał, ale w kluczowych momentach spudłował. No cóż, nie tylko "Maradona e mas grande que Pele”, ale i „que Messi”. No i na pewno też lepiej od nich śpiewa… Tzn. ryczy…



W kąciku „Ulubieńcy lat minionych” zaglądamy do Bruno Mezengi, który ma za sobą najlepszy sezon od lat. Brazylijczyk zakotwiczył na dłużej w Akhisar Belediyespor Kulübü i zdobył w tureckiej ekstraklasie 11 bramek

To było grane



Dokładnie 8 lipca 2007 r. legioniści przygotowali efektowną oprawę na stadionie w Wilnie. Coś komuś się jednak nie spodobało i tak od słowa do słowa… A wydarzenia te przykryły jedną z najbardziej haniebnych porażek Legii w europejskich pucharach, bo miejscowa Vetra do przerwy goniła naszych już 2-0.

Zdjęcie tygodnia





„Proszę to ugasić, bo zamknę województwo!”

Zapraszamy do śledzenia profilu „KO” na FB.

Qbas
fot. Legionisci.com


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.