fot. Mishka
REKLAMA

Komentarz: Konferencja Legii, czyli efekt osiągnięty

Woytek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Szanse Legii na zmianę decyzji UEFA lub wygraną przed Trybunałem w Lozannie uważamy za bardzo, bardzo małe. Po prostu - w dzisiejszym świecie największa niedorzeczność, czy niesprawiedliwość, która jest zapisana na kartce papieru mającej znaczenie prawne, będzie dla wszystkich sędziów jedyną podstawą do wydania wyroku. Wyroku niekorzystnego, choć niesprawiedliwego i na nic zda się powoływanie się na rezultat z boiska, ducha sportu czy honor. Taka jest dzisiejsza piłka - co do tego nie mamy żadnych wątpliwości. Co w tej patowej sytuacji mogła zrobić Legia? Podkulić ogon i nic nie zrobić, albo spróbować powalczyć, a raczej poruszyć skałę (szczególnie media) słowem HONOR.

Niedzielna konferencja, która odbyła się na stadionie przy Łazienkowskiej nie odsłoniła żadnych nowych faktów. Wiadomo, że ktoś jest winien i ktoś za popełniony błąd poniesie konsekwencje, ale to odbędzie się w ciszy klubowych gabinetów. Jesteśmy pewni, że nigdy więcej taki błąd nie zostanie popełniony. Więcej, nawet gdyby miał być popełniony, to od teraz nie dopuszczą ani kibice ani dziennikarze, którzy na własną rękę będą sprawdzali i dopytywali czy wszystko jest OK. Sami do siebie mamy żal, że nie znaliśmy dokładnie procedur UEFA i nie wyłapaliśmy błędu Legii, choć nie było to naszym obowiązkiem.

Stołeczny klub postanowił odwołać się do honoru: "Apeluję do Panów, abyście nawiązali do najlepszych tradycji honoru i uczciwości, jakie przez 126 lat cechowały Wasz wspaniały Klub. Nie niszczcie pięknego klubowego dziedzictwa, które zostawiły Wam w opiece poprzednie pokolenia „The Bhoys”. Wzywam Was, byście zgodnie z duchem gry i zasadami fair play (...) załatwmy tę sprawę honorowo." - to najważniejsze słowa z listu, który Dariusz Mioduski skierował do Celtiku.
Część osób zapewne odwróci te prośby o honorowe zachowanie i powie: "Skoro Legia wie, że popełniła błąd, to niech sama zachowa honor i nie wymaga tego od innych, bo trąci to hipokryzją". I może przyznalibyśmy tym osobom rację, gdyby nie miażdżący wynik z boiska. Gdyby nie to, że Bereszyński nie miał żadnego wpływu na przebieg tego dwumeczu. Gdyby nie to, że realnie odcierpiał 3 mecze - choć nie na papierze. "Bereś" nie był w tym czasie kontuzjowany, grał w meczach ligowych, nie pozostawał bez kontraktu i przede wszystkim Legia nic nie zyskała popełniając ten błąd. Te fakty powodują, że musimy walczyć o swoje, choćby walka była z góry skazana na porażkę.

Efekt konferencji Legii jest taki, że największe światowe media zajęły się tematem. "The New York Times" opublikował artykuł pt. "Justice, Served Up the UEFA Way" [Sprawiedliwość rozumiana na sposób UEFA - przyp. red], w który autor Rob Hughes zaczyna w sposób miażdżący dla UEFA: Kiedy Michel Platini startował na najważniejszy urząd w europejskim futbolu siedem lat temu, ślubował, że piłkarze będą ważniejsi dla sportu niż administracja. W wielu aspektach Platini dotrzymał obietnicy, ale decyzja podjęta przez UEFA kilka dni temu, odwraca i kompromituje pojęcie fair play jeszcze przed startem nowego sezonu Champions League". Mocne! W niedzielę Dariusz Mioduski przez 7 minut wypowiadał się dla stacji SkySports, stanowisko Legii przedstawiły: BBC, The Guardian, Daily Mail i Mirror i wiele innych. Trudno wymarzyć sobie większy rozgłos i reklamę.

Całość działań Legii przypomina klasyczne wyzwanie na pojedynek i żądanie satysfakcji od drugiej strony, choć tak naprawdę uczciwy pojedynek na ubitej ziemi już się odbył. Zakończył się nokautem na korzyść stołecznego klubu, ale przegranemu brakuje honoru by przyznać się do porażki. Reszta to polityka. Czy cała sprawa zaszkodzi UEFA? Raczej nie. Europejska federacja wyjdzie z całego zamieszania jak zwykle bez szwanku i na czole (bandach reklamowych) znowu naklei sobie hasło "We care about football". Tak, oczywiście... Może ktoś usiądzie przy pisaniu regulaminu na kolejną edycją Ligi Mistrzów i dokona korekty. A jeżeli tak się stanie, będzie to zasługa działań podjętych przez "Wojskowych".

Aktualnie Celtic oraz jego kibice okopują się na bezpiecznych pozycjach i używają wyświechtanych sformułowań: "to błąd Legii", "odczepcie się od nas", "to nie my, to UEFA", a jednocześnie ciśnienie mają takie, że np. blokują dostęp do swoich stron społecznościowych osobom z Polski. Tak naprawdę nie za bardzo wiedzą, jak poradzić sobie z tą sytuacją. Niedzielne pseudo-oświadczenie, które opublikował szkocki klub, tylko to potwierdza. Każdy wie jak należałoby postąpić, ale oczywiście nikt takiego kroku nie wykona. Dlatego im więcej publikacji - szczególnie zagranicznych - na ten temat, im więcej działań kibiców Legii w portalach społecznościowych, im więcej okazywanego niezadowolenia w różnych częściach Europy, tym większy smród będzie ciągnął się za szkockim klubem.

A sprawiedliwość Szkotów może dosięgnąć już za niecałe 3 tygodnie...

Celtic, eat that shit!


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.