Mateusz Bierwagen - fot. Bodziach / Legionisci.com
REKLAMA

Gra Legii może się podobać, ale rywal nie był zbyt wymagający

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W meczu z Astorią momentami gra Legii mogła się podobać. Legioniści górowali nad rywalami zarówno na tablicach, jak i pod względem skuteczności z dystansu. Najlepiej świadczy o tym trafionych osiem "trójek" z naszej drużyny, wobec jednej (w III kwarcie) przyjezdnych.

Legia zaczęła doskonale. Cała drużyna grała od początku skupiona, a efektem były trzy kolejne trójki Grześka Malewskiego, a także dobra gra Czarka Trybańskiego. Zaczął od efektownego bloku, chwilę później zanotował przechwyt, a niedługo potem zakończył jedną z akcji naszej drużyny efektownym wsadem. W obronie robił co mógł Michał Świderski, który raz za razem starał się wymuszać straty po stronie Astorii. Bardzo dynamicznie grał Michał Kwiatkowski, który wyprowadzał szybkie ataki i zazwyczaj kończył je dograniami do kolegów, niż próbami samodzielnego wykańczania akcji.

Najbardziej efektywny był jednak w niedzielnym spotkaniu Mateusz Bierwagen. Zawodnik sprowadzony właśnie z Astorii pod koszem był jednym z najbardziej aktywnych graczy. Raz trafił także za trzy punkty, a jedynym mankamentem w jego przypadku były dość słabo wykonywane rzuty osobiste. Gdyby nie to, z pewnością skończyłby mecz ze zdobyczą powyżej 20 punktów. Coraz lepiej radzi sobie także Arek Kobus, który wobec wysokiej dyspozycji Bierwagena, może mieć problemy z wywalczeniem miejsca w pierwszej piątce. W meczu z Astorią Kobus dawał drużynie wiele, był aktywny, zdobył 13 punktów, ale trzy razy przestrzelił z czystych podkoszowych pozycji.

Grzesiek Malewski rozpoczął mecz doskonale. Trafił 3/3 za 3 punkty, kolejną trójkę dołożył po przerwie. Jak na zawodnika na jego pozycji, o dziwo o wiele lepiej radził sobie - w ataku - właśnie na obwodzie niż pod koszem. W obronie był bardzo pożyteczny, uniemożliwiając rywalom dochodzenie do dogodnych pozycji. Warto podkreślić także progres w grze Damiana Cechniaka. W meczu z Astorią prezentował się lepiej niż w poprzednich spotkaniach. Nasz center nie ma takich warunków jak Czarek Trybański, stąd jego gra pod koszem różni się od tego, co prezentuje "C-Tryb". Cechniak musi jeszcze uważać na błędy kroków w ataku, gdy próbuje mijać centra przeciwników.

Andrzej Paszkiewicz kolejny raz pokazał się z dobrej strony. Jego gibkość pozwala na kończenie akcji podkoszowych w ekwilibrystyczny sposób. Najlepsza była jednak asysta "Czarnego" w końcówce meczu, gdy idąc sam na kosz rywala, atakowany od tyłu przez gracza Astorii, zamarkował rzut, po czym odegrał piłkę nabiegającemu Bierwagenowi, który nie miał problemów z wykończeniem akcji. Damian Zapert i Bartek Bojko w niedzielnym pojedynku skupiali się na grze obronnej i rywale nie mieli zbyt wiele miejsca na ataki. Zapert raz efektownie wszedł pod kosz i mimo asysty obrońcy, skutecznie wykończył akcję.

Rafał Holnicki kolejny raz pokazał, że nie daje za wygraną w walce o miejsce w pierwszej piątce. Kilka jego ostatnich podań było najwyższej klasy. "Kwiatek" ma jednak rzut z dystansu i lepszą skuteczność z osobistych i to na tę chwilę bardziej przemawia nad tym zawodnikiem. Dobrze, że konkurencja na "jedynce" jest spora, bo zarówno Holnicki, jak i Paszkiewicz, potrafią dać drużynie wiele.

Legia w sparingu z Astorią pokazała się z dobrej strony. Była wyraźnie lepsza, od samego początku osiągając wyraźną przewagę. Pamiętajmy jednak, że bydgoszczanie na pewno nie będą czołową drużyną ligi i awans do play-off będzie stanowił dla nich cel maksimum. Więcej o grze Legii będzie można powiedzieć zapewne dopiero po wyjazdowym meczu z MOSiR-em Krosno. Zanim do niego dojdzie, legioniści zagrają dwa mecze w Mazovia Cup. Na tydzień przed startem ligi, będzie można powiedzieć więcej o dyspozycji naszego zespołu.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.