Nagłówki medialne po meczu z Wisłą Kraków - fot. Wiśnia / Legionisci.com
REKLAMA

Media o meczu z Wisłą

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po zwycięstwie Legii Warszawa nad Wisłą Kraków głównym tematem w mediach jest kwestia pierwszego gola strzelonego przez drużynę "Wojskowych". Powtórki pokazały, że Orlando Sa był bowiem wówczas na minimalnym spalonym, czego podczas meczu nie wychwycił asystent sędziego głównego. Ponadto słusznie zauważa się, iż dzięki tej wygranej legioniści powrócili na fotel lidera tabeli.

Piłka Nożna: Ligowy klasyk dla Legii Warszawa

Wielki szlagier 9. kolejki ekstraklasy dla Legii Warszawa. Wojskowi rozegrali w Krakowie bardzo mądre zawody i pokonali Wisłę (3:0), awansując tym samym na pierwsze miejsce w tabeli.

Pełen stadion, niezwykle gorąca atmosfera i dwie aktualnie najlepsze drużyny w T-Mobile Ekstraklasie. Wszystko wskazywało na to, że przy Reymonta będziemy świadkami kapitalnego widowiska. Mecz rzeczywiście stał na całkiem niezłym poziomie, ale na kolana zdecydowanie nie rzucił.

Sport: Wisła już nie jest liderem. Błąd sędziego przy pierwszym golu dla Legii

Półtora roku temu Wisła przegrała u siebie z Legią po błędzie sędziego. W niedzielę asystent arbitra nie zobaczył, że na spalonym jest strzelec pierwszej bramki, ale w drugiej połowie krakowianie byli gorsi.

W niedzielę w głównej roli wystąpił asystent arbitra głównego Szymona Marciniaka. Nie zobaczył, że na spalonym jest Orlando Sa, i Legia objęła prowadzenie. Sędziowie wypaczyli więc wynik szlagieru polskiej ekstraklasy, a to miał być najpoważniejszy test, czy rzeczywiście pierwsza pozycja w tabeli to zasługa znakomitej formy i umiejętności wiślaków. A może to "efekt pucharów", czyli rzucenia przez Legię wszystkich sił na walkę o Ligę Mistrzów, która zakończyła się niepowodzeniem, a teraz występy w Lidze Europy.

Weszło!: Berg schował Dudę i Radovicia, ale jak weszli to zatańczyli pięknie!

Przez moment było miło, ale jednak się skończyło – Wisła nie jest już liderem ekstraklasy, po laniu w bezpośrednim meczu właśnie traci tę pozycję na rzecz Legii. Tak sobie myślimy – to chyba jednak byłoby zbyt piękne. Za szybkie i zbyt łatwe. Ba, niezbyt dobrze nawet świadczyłoby o całej naszej lidze i jej mistrzu, gdyby Wisła – jeszcze chwilę temu uznawana za kopciuszka i biedaka – nagle rozstawiała Legię po kątach. Szkoda tylko, że nigdy nie dowiemy się, co by było gdyby… Gdyby pierwszy gol nie padł w wyniku nieodgwizdania wyraźnego spalonego.

Onet.pl: Legia Warszawa ograła Wisłę w Krakowie

W meczu na szczycie polskiej Ekstraklasy Wisła Kraków przegrała na własnym boisku z Legią Warszawa 0:3 (0:0). Była to pierwsza ligowa porażka Wisły w tym sezonie. Dzięki tej wygranej Legia awansowała na pozycję lidera.

WP.pl PoWiśle Warszawa!

Hit ligi dla Legii Warszawa. Mistrz Polski wygrał w niedzielę na wyjeździe z Wisłą Kraków 3:0 i został liderem tabeli. Kontrowersji nie brakowało.

SportoweFakty.pl Mistrz liderem, ale... gdzie Legia nie może, tam sędzia pomoże

W hicie 9. kolejki T-ME Legia Warszawa pokonała w Krakowie Wisłę 3:0, dzięki czemu zepchnęła ją z pozycji lidera, a sama została nim po raz pierwszym w tym sezonie.

Przegląd Sportowy: Mistrz Polski pokazał swoją moc w Krakowie

Stołeczny zespół rozbił Białą Gwiazdę na jej boisku, choć wyrok wykonał głównie w doliczonym czasie spotkania.

Dla Białej Gwiazdy miał to być prawdziwy test, czy wszystkie zachwyty nad jej grą, nie są przesadzone. Drużyna Franciszka Smudy oblała sprawdzian. Przegrała pierwszy mecz w tym sezonie i straciła na rzecz Legii pozycję lidera. Tego najważniejszego gola dla mistrzów Polski strzelił Orlando Sa, po raz kolejny pokazując Henningowi Bergowi, że trener popełnia błąd trzymając go na ławce rezerwowych. Norweg pewnie zdania nie zmieni, ale ciesząc się z kolejnej wygranej, będzie miał twardy orzech do zgryzienia.








przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.