Miroslav Radović przed meczem z Cracovią - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Piłkarze o meczu z Cracovią

fumen i Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Miroslav Radović: Najważniejsze jest, że już jestem zdrowy. Piłkarsko nie można spodziewać się cudów po tak długiej przerwie. Założenie było takie, że Orlando zmieni mnie mniej więcej po godzinie. Fizycznie czuję się dobrze, nie ma dramatu. Teraz każdy dzień jest dla mnie ważny. Muszę do końca wykorzystać ten czas, bo do końca rundy już tylko trzy mecze.

Przed spotkaniem trener kazał mi, żebym jak najczęściej przebywał obok stopera Cracovii. Widzieliśmy, że nasi rywale grali niemal pięcioma obrońcami. Ciężko się tak gra. Samobójcza bramka dała nam praktycznie zwycięstwo. Zawsze w walce o mistrza zagraża nam Lech. Zazwyczaj dopiero po zimie odpalają. Trener Skorża na pewno przygotuje swój zespół tym bardziej, że niebawem zrobią parę transferów. Śląsk Wrocław również ma fajną drużynę. Wydaje mi się jednak, iż obecnie nie mamy prawdziwej konkurencji.

Na temat frekwencji moglibyśmy długo rozmawiać. Wydaje mi się, że wpływ na tak małą ilość kibiców na dużo liczba meczów. Wszystko się teraz nazbierało. Nie każdego stać, żeby przychodzić na każdy pojedynek w sezonie.

Nie czuję oddechu Orlando na plecach. Dał dobrą zmianę, strzelił gola i tego mu życzę. Nie lubię, jak ktoś kogoś porównuje do kogoś. Najlepiej jest porównywać swoje osiągnięcia w europejskich pucharach. Wiadomo, jaka jest nasza liga. Orlando grał ostatnio dosyć często, chociaż wiadomo, że każdy chce jak najczęściej występować na boisku.

Łukasz Broź: Wygrywaliśmy 1-0, a Cracovia dalej stała przed swoją szesnastką ze skomasowaną obroną. Robili wszystko, żeby po prostu wyżej nie przegrać. My konsekwentnie graliśmy dalej swoje - atakowaliśmy i dominowaliśmy na całym boisku. Dzisiaj nie pokazywałem się dużo z przodu. Bardziej byłem skoncentrowany na asekurowaniu chłopaków. Dotychczas najwięcej spotkań rozegrałem na prawej stronie z Michałem Żyrą i chyba mogę powiedzieć, że to z nim współpracuje mi się najlepiej. Dzisiaj nie było tak tragicznie zimno. Temperatura wynosiła jakieś -2 czy -3 stopnie. Piłka była trochę zmarznięta i nogi też, ale ogólnie daliśmy radę. Ja jako obrońca cieszę się, że zagraliśmy na zero z tyłu.

Ivica Vrdoljak: Po meczu trener nam pogratulował. Był bardzo zadowolony z tego spotkania. Wiemy, jakie zadania dostaliśmy przed tym starciem. Bardzo się cieszymy, ponieważ wiemy, że je wykonaliśmy. Najważniejsze dla nas są trzy punkty i to, iż odskoczyliśmy w tabeli naszym rywalom. Dzisiaj kontrolowaliśmy ten mecz od samego początku. Staraliśmy się nie ruszyć do przodu tylko utrzymywać się przy piłce. Chcieliśmy trzymać futbolówkę, żeby trochę się otworzyli. Dzisiaj nie będziemy narzekać na frekwencję. W poniedziałek o 18 sporo ludzi wraca jeszcze z pracy. Nie chodzi tutaj nawet tylko o pogodę. Dziękujemy tym, którzy przyszli na stadion i dopingowali nas do ważnego zwycięstwa.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.