Kątem oka
REKLAMA

Kątem oka - 49. tydzień z głowy

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po wysokiej wygranej w Zabrzu niektórzy trenerzy już rzucili ręczniki i zaczęli gratulować Legii tytułu, a mam przecież grudzień. Szczerze mówiąc jednak, przy żenującym poziomie pozostałych drużyn, oczywiście z wyjątkiem wybitnego Lecha, który jednak, jak powszechnie wiadomo, w wyniku wszechgalaktycznego spisku nie nadąża za „Wojskowymi”, to jedynym rywalem ekipy Berga jest ona sama. Trzeciego tytułu można z rzędu być pewnym mniej więcej gdzieś od sierpnia. Niemniej, każdy taki hołd, jak ten Probierza, jest przez nas mile widziany.

Poniedziałek. Legia po raz pierwszy od dawna zagrała w poniedziałek i przy przejmującym zimnie pewnie ograła Cracovię 2-0. Wbrew zapowiedziom o bojowych nastrojach w obozie „Pasów”, goście przyjechali do stolicy z niezwykle przyjacielskim nastawieniem. Owszem, parokrotnie zagrozili mistrzom, ale już na początku spotkania postanowili iść legionistom na rękę i ustawić im mecz. Adam Marciniak strzelił tak kuriozalnego gola samobójczego, że niektórzy zaczęli się zastanawiać po jakim kursie był „samobój” w pierwszym kwadransie.

Choć trzeba też przyznać, że Marciniak był bardzo przekonywający w swych wyjaśnieniach. Z miną nie zdradzającą skażenia żadną myślą przyznał, że zgłupiał. Jak to się mawia „Pozory mogą mylić, ale mina nie”. I wszystko w temacie. Drugą bramkę „Wojskowi” strzelili już sami głową Orlando Sa. No i zaczęło się szaleństwo pt. „Sa do pierwszego składu!”, „Sa do kadry!”. Sam Orlando zaczął na swoich profilach FB i TT wrzucać informacje, jak to często strzela gole, linki z bramkami itd. Nie ma co gadać, sprawnego ma chłopak menadżera. I choć Portugalczyk jest w nieciekawej sytuacji, czuje się mocno pokrzywdzony, to swoją postawą zasłużył na szacunek kibiców, bo jak na razie zaciska zęby i gdy już gra, to z powodzeniem.



Wtorek. Decyzją UEFA Legia rozegra dwa mecze w LE przy pustych trybunach oraz zapłaci kolejną karę finansową, co jest efektem niezwykle popularnego w pewnych kręgach małpowania. Małpowanie to taka zabawa grupki osobników, którzy uważają je za dowcipny sposób deprymowania czarnoskórych zawodników drużyny przeciwnej. Sposób to prymitywny, mało efektywny, ale nade wszystko cholernie kosztowny. I nie ma co więcej na ten temat pisać, bo sprawa jest jasna.

Środa. A jeśli już o zabawie mowa, to polska prokuratura najwyraźniej lubi się bawić, bo wszczęła dochodzenie ws. rasistowskich incydentów kibiców Legii w Lokeren. M. in. będzie badany stadionowy monitoring. Spoko. A to, że nie rejestruje on dźwięku na pewno da się jakoś „naprawić”. Tymczasem przez media przetoczyła się lawina komentarzy, rad, porad i analiz krytycznych działalności władz Legii i ich relacji z kibicami vel. kibolami. I wyobraźcie sobie, że nie pojawił się ani jeden konstruktywny wniosek, ani jeden racjonalny pomysł na uniknięcie w przyszłości podobnych sytuacji. A jak nie wiadomo co robić, to najlepiej ściąć drzewo…



Czwartek. Medialny jazgot nieco się uciszył i można było wrócić do szarej, ligowej rzeczywistości. Przed meczem z Górnikiem odbyła się konferencja prasowa, na której trener Berg cieszył się z szerokiej kadry. My też się z niej bardzo cieszymy. Górnicy natomiast pletli trzy po trzy. Opowiadali, że dla nich wzięcie 3-0 w cymbał od Lecha to … plus, bowiem drugi tak słaby mecz się nie przytrafi. A jednocześnie liczyli, że Legia zagra przeciwko nim w rezerwowym składzie, bo wówczas, przy dużej dozie szczęścia, mogliby wygrać. Co za piękne czasy! Cała liga liczy, że „Wojskowi” zagrają przeciwko nim rezerwami, bo tylko wówczas mają szanse ugrać jakieś punkty. Proponuję więc dupoklasowym ekipom robić zrzutkę na mszę w intencji wystawienia przez Berga zmienników. Taka msza zamiast odprawy, to byłoby coś. Z tym, że wcale nie jestem pewien, czy Górnik poradziłby sobie z taką ławką:



Piątek. Nie wiem, czy nasi zawodnicy w Zabrzu się spocili, a pyknęli gładko gospodarzy 4-0. Mecz był dość dziwny, bo mistrzowie wcale nie grali porywająco, a taki Żyro to nawet mocno odstawał od kolegów, a jego lenistwo w defensywie sięgnęło zenitu. Po czym spotkanie skończył z piękną bramką i wspaniałą asystą. No i co? No i Frugo! Piłkarz meczu, olaboga! Natomiast samo starcie z Górnikiem oglądało się dość zabawnie, jeśli miało się w pamięci wywiad, jakiego udzielił Łukasz Madej na Weszło pod wymownym tytułem „Wiem, że wzbudzam kontrowersje, ale o słabych się nie pamięta”. Jakby to tak delikatnie powiedzieć… Panie piłkarzu Madeju… O panu nikt nie pamięta. Zwłaszcza po takich meczach, jak w piątek.
A, i jeszcze jeden wniosek. Radović przy golu na 3-0 ograł Magierę jak psa… No, jak najgorszego łapciucha…





Weekend. Ligowcy pobiegali sobie po boiskach. Tzw. hitem kolejki była potyczka Wisły z Lechem, którą ostatecznie wygrali poznaniacy. Bardzo ładnie po meczu wypowiedział się trener Skorża, który stwierdził, że Lech wiosną będzie grał o możliwie najlepsze miejsce w lidze. On też nie wierzy, że są w stanie dorównać kroku Legii. Tylko, czy dzięki temu liga będzie ciekawsza?

W kąciku „Ulubieńcy lat minionych” krótko dziś o Łukaszu Fabiańskim. „Bambi” od lata jest nr 1 w Swansea i w niedzielę wyleciał z boiska z czerwoną kartką (niesłusznie). W sumie nic ciekawego, ale wiecie, że Łukasz skończy w przyszłym roku już 30 lat? Ale ten czas zasuwa…



To było grane

5 grudnia 2011 r. odbył się mecz Zagłębie Lubin – Legia, w którym nasi piłkarze wygrali 4-0. W tym meczu było wszystko – polot, finezja, piękne akcje i bramki. Ba, nawet Borysiuk trafił z dystansu! Legia zagrała zupełnie nie jak za Skorży…






Qbas

Twitter: @QbaLL
„KO” na FB


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.