Krystian Bielik - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Wywiad LL!: Bielik, czyli orzeł

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Przyznam się, że troszkę się boję. Tylko szaleniec nie miałby obaw co go tam będzie czekać. Trzeba być jednak pewnym siebie, a ja jestem pewny siebie i moich umiejętności. Jeżeli wyjadę na Wyspy, to nie po to, żeby było o mnie głośniej w mediach, ale po to, żeby spełniać marzenia i walczyć o miejsce w składzie - mówi Krystian Bielik w rozmowie z Legionisci.com.

Przerwa zimowa to czas piłkarskiej nudy dla wszystkich fanów futbolu. Oprócz wspierania klubowych sekcji dobrym sposobem na zabicie nudy „sezonu ogórkowego” jest lepsze poznanie piłkarzy. Prezentujemy nowy cykl materiałów pt. „Wciąż młode wilki”, w których będziemy rozmawiać z najmłodszymi graczami Legii Warszawa. Jako z pierwszym porozmawialiśmy z Krystianem Bielikiem, który już wkrótce najprawdopodobniej opuści Łazienkowską.

Transfer z Lecha do Legii Warszawa zawsze jest odważnym krokiem. Nie bałeś się takiej sytuacji, jaka miała miejsce w przypadku Bartosza Bereszyńskiego?
Krystian Bielik: - Dużo myślałem nad tym jak będzie, co się stanie gdy podejmę takie kroki. Ja byłem jednak w lepszej sytuacji. Bartek grał w pierwszej drużynie Lecha Poznań, znało go wiele osób, był osobą publiczną i przeszedł do klubu, z którym Lech rywalizuje od dawna. Dlatego kibice zareagowali tak jak zareagowali. Ja natomiast grałem w juniorach, prawie nikt mnie nie kojarzył – tak naprawdę tylko ludzie z akademii i trenerzy – więc nie bałem się tego, że ktoś będzie źle mówił na mój temat.

Przyszedłeś więc do Legii, drużyny pełnej gwiazd Ekstraklasy. Szesnastoletni chłopak z obcego, darzonego niechęcią miasta wchodzi do szatni pełnej tak znakomitych piłkarzy jak Miro Radović, czy Marek Saganowski. Nie bałeś się o swoje początki?
- Miałem oczywiście małe obawy, ale w dużym stopniu pomógł mi Dominik Ebebenge, który wprowadził mnie do szatni i poznał ze wszystkimi. Tak naprawdę już na pierwszym treningu poznałem bardziej Miro Radovicia, który wziął mnie pod swoje skrzydła, podobnie postąpił zresztą Marek Saganowski. Oczywiście ta obawa na początku była, bałem się tego jak legioniści na mnie zareagują, czy ma mówić per „pan”, czy na „ty.” Po pewnym czasie oswoiłem się z tym wszystkim, zaaklimatyzowałem i poszło „z górki.”

fot. Raffi / Legionisci.com

No właśnie. Przebiłeś się może nie do pierwszej jedenastki, ale na ławkę rezerwowych, z której czasami wchodziłeś na boisko. Czy myślisz, że dostałbyś tyle samo szans, gdyby ktoś inny niż Henning Berg był Twoim trenerem?
- Myślę, że moja gra w Legii to zasługa zarówno trenera Berga jak i moja. Trenera, ponieważ daje on szanse młodym piłkarzom. Niejednokrotnie widać po wystawianych przez niego składach, że stawia na młodzież i ufa jej, za co należy oddać mu wielki szacunek. Moja, bo na każdym treningu staram się udowodnić i pokazać, że warto na mnie stawiać.

Przed transferem do Legii nie znał Cię prawie nikt, teraz jesteś wymieniany w mediach jako jeden z największych młodych talentów w Polsce, a niebawem możesz mieć szansę dać o sobie znać za granicą. Jak podsumowałbyś ten rok?
- Rok niesamowicie pozytywny, pełen przygód i emocji. Przejście z Lecha do Legii, gdzie zrobiło się o mnie głośniej i zaczęło się to wszystko na poważnie było bardzo udane. Myślę jednak, że media w Polsce pisząc o mnie przesadzają i wyolbrzymiają wiele rzeczy na mój temat. Ja chcę robić swoje. Na razie mogę odpocząć i cieszyć się niewątpliwie najlepszym rokiem w całym moim piłkarskim życiu. Poza tym rok się jeszcze nie skończył, zostało kilka dni, przed nami święta, więc może być jeszcze lepiej [śmiech].

Jakie cele przedsięwziąłeś sobie na rundę jesienną, a czego chciałbyś dokonać na wiosnę?
- Jestem osobą, która zawsze mierzy wysoko. Moim celem po przyjściu do Warszawy był debiut w Legii. Ten debiut tak naprawdę przyszedł szybko, już po miesiącu pracy wyszedłem na boisko w meczu z Koroną Kielce, potem zacząłem się łapać do osiemnastek meczowych, więc wydaje mi się, że swoje cele zrealizowałem. Teraz jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji do do ewentualnego transferu, więc nie myślę za dużo nad kolejnymi założeniami. Wiem tyle, że chcę ciężko pracować i zdobywać cenne doświadczenie. Jeżeli przeniósłbym się do Londynu, to chciałbym walczyć o miejsce w składzie u21 i po prostu jak najlepiej prezentować się na treningach.

Wspomniałem już jak odważnym ruchem było przejście z Lecha do Legii, więc ogromnie odważnym posunięciem byłby transfer na Wyspy Brytyjskie. Nie boisz się?
- Przyznam się, że troszkę się boję. Tylko szaleniec nie miałby obaw co go tam będzie czekać. Trzeba być jednak pewnym siebie, a ja jestem pewny siebie i moich umiejętności. Jeżeli wyjadę na Wyspy, to nie po to, żeby było o mnie głośniej w mediach, ale po to, żeby spełniać marzenia i walczyć o miejsce w składzie. Nie mówię, że od razu w pierwszej jedenastce Arsenalu, ale chciałbym być ważną i pozytywną postacią w oczach trenera Wengera.



Technicznie rzecz biorąc, nie jesteś jeszcze pełnoprawnym obywatelem Rzeczypospolitej Polskiej i opiekę nad Tobą sprawują rodzice. Czy nie ma z ich strony obaw i sprzeciwów? Najpierw z Poznania do Warszawy, teraz z Warszawy do Londynu?
- Tak naprawdę to wyprowadziłem się z domu już po szóstej klasie podstawówki. Pojechałem do gimnazjum do Poznania, więc było to moje pierwsze rozstanie z rodzicami. Przyjeżdżałem do domu w weekendy, więc jakoś bardzo nie tęskniłem. Po dwóch latach przeprowadziłem się, sytuacja się zmieniła i coraz mniej jeździłem w rodzinne strony. Teraz mieszkam w Warszawie i z rodzicami mam kontakt tylko przez telefon i Skype'a. Niejednokrotnie to oni przyjeżdżają do mnie, bo nie ma czasu, żebym ja pojechał do Konina. Gdybym poleciał do Londynu ten kontakt na pewno zmniejszyłby się jeszcze bardziej, ale z pewnością nie uległby zatraceniu. Są telefony, Skype, rodzice co jakiś czas mogliby odwiedzić mnie w Anglii. Myślę, że na pewno by mi ich nie brakowało, ale z całą pewnością bym za nimi tęsknił. Rodzice powiedzieli mi jasno, że nie chcieliby być w mojej sytuacji. Mówią, że niezależnie od tego jaką decyzję podejmę będą mnie wspierać, a co do moich piłkarskich działań, pozostawiają mi wolną rękę.

Miałeś okazję na własne oczy zobaczyć co miałoby Cię czekać na Emirates Stadium. Legii pod względem piłkarskim na pewno sporo brakuje do Arsenalu, ale czy taka sama różnica jest dostrzegalna w infrastrukturze i organizacji klubu?
- Wielkie wrażenie wywarła na mnie akademia. Za każdy szczegół jest odpowiedzialna dana osoba, ogromnie zaskoczyło mnie osiem boisk naturalnych, które w większości są podgrzewane i wszystkie utrzymane są w perfekcyjnej kondycji przez cały rok. Podoba mi się również klimat. Nigdy nie jest ani za zimno, ani za gorąco. Moim zdaniem Legia organizacyjnie zbyt wiele nie odstaje od Arsenalu. Tutaj po prostu wszystko jest zorganizowane z większym rozmachem.

fot. Woytek / Legionisci.com

Przejście do Arsenalu byłoby przejściem do jednego z najlepszych klubów w Europie. Czy kanonierzy są Twoim wymarzonym zespołem, czy te miejsce zajmuje jakiś inny klub?
- Gra w barwach Arsenalu nigdy nie była moim marzeniem, choć oczywiście jest on wielkim klubem, i mogę tylko być dumny z tego, że tak potężny zespół zainteresował się moją osobą. W lidze angielskiej najbardziej kibicuję Manchesterowi City, ale jedynie dlatego, że gra w nim mój idol – Yaya Touré, którego oglądanie sprawia mi niesamowitą frajdę. Moim największym marzeniem są jednak występy w barwach Realu Madryt.

Dlaczego największy podziw budzi u Ciebie właśnie Iworyjczyk?
- Mamy podobne warunki fizyczne, lecz przede wszystkim mamy pokrywający się styl gry. Yaya Touré jest pół na pół defensywnym pomocnikiem i świetnie radzącym sobie w ofensywie graczem, a ja także lubię spróbować swoich sił w ataku na bramkę rywala. Ogromne uznanie wzbudza we mnie jego perfekcjonizm. Jeśli mógłbym wybrać jak dobrze chcę grać w przyszłości, bez wahania zdecydowałbym się na wybór umiejętności piłkarza City.

Czego życzyć na Boże Narodzenie i Nowy Rok Tobie, a czego Ty chciałbyś życzyć kibicom Legii Warszawa?
- Śmiało można mi życzyć podjęcia jak najlepszej decyzji dotyczącej kwestii Arsenalu i zdrowia, bo jeśli to zdrowie będzie, wówczas wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Kibicom życzę odpoczynku od piłki nożnej, spędzenia tego czasu spokojnie z rodziną w atmosferze spokoju i miłości. Niech ten Nowy Rok będzie dla Was lepszy niż poprzedni. Przede wszystkim nie bójcie się spełniać marzeń.

Rozmawiał Jeleń


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.