Tomasz Brzyski, Rafał Makowski i Mateusz Szwoch - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Czysta krew, czyli Rafał Makowski

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Jeszcze tydzień temu nikt o nim nie słyszał, teraz, po jedenastu latach spędzonych w klubie powoli daje o sobie znać. Awaryjnie dotarł na zgrupowanie do Belek, a w Hiszpanii jest pewnym punktem obrony. Zapraszamy do lektury wywiadu z Rafałem Makowskim, jedynym zawodnikiem w cyklu "Wciąż młode wilki", będącym wychowankiem Legii Warszawa.

3 miesiące temu Jacek Magiera mówił, że ma zamiar polecić Cię trenerowi Bergowi. Zdaje się, że dotrzymał słowa.
- Myślę, że dotrzymał, jednak wszyscy wiedzą, że ja na ten obóz do Turcji doleciałem i planowo miało mnie tutaj nie być. Mimo wszystko los się do mnie uśmiechnął, z czego jestem niezwykle zadowolony. Chciałbym teraz pokazać się z jak najlepszej strony, żeby móc trenować na stałe z pierwszą drużyną.

Kiedy ktoś dowiedział się, że w sparingach gra Rafał Makowski, to pierwszą rzeczą jaką zrobił, było wygooglowanie Twojego nazwiska. Skąd w ogóle wziąłeś się na zgrupowaniu?
- Tak naprawdę z przypadku. Zagrałem sparing z Karabachem w Turcji, spodobałem się trenerom i postanowili zabrać mnie na kolejny obóz, sprawdzić moje umiejętności i zobaczyć, czy radzę sobie z pierwszym zespołem. Los dał mi szansę, więc staram się zrobić wszystko, by ją wykorzystać i przekonać do siebie sztab szkoleniowy.

fot. Woytek / Legionisci.com

Spodziewałeś się wyjazdu na zgrupowania, czy raczej przeżyłeś szok, kiedy kazano ci pakować walizki na wyjazd?
- Szczerze mówiąc miałem cichą nadzieję, że po dobrej rundzie jesiennej w moim wykonaniu zostanę nagrodzony wyjazdem na obóz z pierwszym zespołem. Było to moje marzenie – wspólny trening na zgrupowaniu z podstawowymi graczami Legii to naprawdę ogromne wyróżnienie. Okazało się, że jest to możliwe, więc jestem z tego bardzo zadowolony. Na każdym treningu ciężko pracuję żeby przedstawić sztabowi szkoleniowemu argumenty służące mojemu pozostaniu w „jedynce”, odwdzięczyć się trenerowi za daną mi szansę i przede wszystkim udowodnić, że podjął właściwą decyzję dając mi możliwość gry w seniorach.

Zazwyczaj młodym zmiennikiem na środku obrony był Mateusz Wieteska, a w ostatnich meczach to Ciebie częściej można było oglądać na boisku. Jak rywalizacja między Wami przekłada się na wspólne relacje?
- Między mną a Mateuszem stosunki układają się bez zarzutów. To mój dobry kolega, znamy się z gry w rezerwach, czy w drużynach młodzieżowych. Nie ma mowy o żadnej zazdrości pomiędzy nami, gra któregoś z nas to wyłącznie decyzja trenera Berga. Należy dodać, że Mateusz wraca po kontuzji i myślę, że to także jest powód mojego, a nie Mateusza, występu w sparingu z Dnipro. To, jak będzie wyglądała nasza rywalizacja jeszcze się okaże. Wszystko zależy od tego, czy zostanę włączony na stałe do kadry pierwszej drużyny.

fot. Mishka / Legionisci.com

Twoja przygoda z Legią przypomina mozolne wspinanie się po szczeblach drabiny. Koledzy ściągani z innych klubów dostawali szansę gry, a Ty, wychowanek, byłeś zmuszony czekać. Nie czułeś się zepchnięty na boczny tor?
- Drabina to bardzo dobry przykład. Jestem w Legii od jedenastu lat, były takie momenty, gdzie koledzy byli przede mną, szli wyżej, czy to do starszego rocznika, młodzieżowej reprezentacji Polski, czy drużyny rezerw. Ja zostawałem za nimi, ale jestem bardzo ambitną osobą. Wyszedłem z założenia, że ciężka praca musi zaprocentować i starałem się robić swoje. Wiedziałem, że szansa kiedyś nadejdzie i zwyczajnie trzeba ją wykorzystać. Mój wysiłek zaowocował i jestem teraz na zgrupowaniu wraz z najlepszą drużyną Polski.

Miewałeś momenty zawahania, czy nawet rezygnacji?
- Nigdy w życiu nie myślałem o tym, żeby skończyć z piłką. Nie wyobrażam sobie swojego życia bez tego sportu. Jest to dla mnie najlepszy sport jaki istnieje i zrobię wszystko, żeby móc uprawiać go na coraz wyższym poziomie.

Grając tyle lat w jednym klubie nie sposób się z nim nie związać. Nazwałbyś siebie grającym kibicem Legii?
- Zdecydowanie tak, podobnie jak i całą swoją rodzinę. Jesteśmy związani z Legią od zawsze i nieustannie jej kibicujemy. Ja sam będę się starał żeby Legia była jak najwyżej, grała na najlepszym poziomie, przede wszystkim w wyczekiwanej od lat Lidze Mistrzów. Myślę, że kiedyś dołożę do tego swoją cegiełkę. W mojej hierarchii wartości Legia stoi bardzo wysoko. Jest to niewątpliwie najlepszy klub w Polsce, od kilku lat liczący się również w Europie. Mam nadzieję, że przejdziemy teraz Ajax i na wiosnę pokażemy wszystkim na co nas stać.

Twoja przygoda z Legią nabrała teraz rozpędu. Do jakiego poziomu chciałbyś dojść w obecnej chwili?
- Przede wszystkim chciałbym pozostać w pierwszej drużynie. Chcę trenować ze starszymi kolegami, uczyć się od nich, nabierać doświadczenia. Może dziwnie to zabrzmi, ale jak już wspominałem jestem ambitną osobą. W rezerwach byłem piątym stoperem i ledwo załapałem się na obóz latem, ale pokazałem, że zasługuję na to, aby być podstawowym zawodnikiem drugiego zespołu i tak samo będę starał się udowodnić trenerowi Bergowi, że zostanę podstawowym zawodnikiem wyjściowej jedenastki.

Środek obrony to ogromna odpowiedzialność. Masz jakiś piłkarski autorytet, na którym starasz się wzorować grę?
- Oglądam bardzo dużo meczów. Jeżeli mam czas w weekend to potrafię przesiedzieć cały dzień przed telewizorem, śledząc pojedynki najlepszych klubów. Nie mam jednego autorytetu, oglądając spotkania zawsze podpatruję zachowanie środkowych obrońców i staram się wyciągać wnioski z tego, jak grają starsi i lepsi zawodnicy ode mnie, by później wszystko to wplatać do swojej gry.

fot. Mishka / Legionisci.com

Gra dla jakiego z zespołów, które oglądasz, byłaby dla Ciebie piłkarskim spełnieniem?
- Moim wymarzonym klubem jest Real Madryt, ale do tego jeszcze mnóstwo szczebelków na tej drabinie [śmiech]. Marzy mi się także występ w lidze angielskiej, ale myślenie o tym trzeba odłożyć na później i zająć się tym co jest teraz, żeby wszystko układało się i dla mnie, i dla drużyny jak najlepiej.  

Mówiłeś, że część Twoich marzeń już się spełniła. Jakie są więc następne?
- Marzeniem był wyjazd na obóz i zagranie na nim meczu wraz z seniorami. Teraz bardzo chciałbym zadebiutować w pierwszej drużynie, zagrać tam kilka spotkań i wejść do niej na stałe. Marzy mi się także debiut w Lidze Europy przed wspaniałą publicznością na Łazienkowskiej. Chciałbym po prostu wyjść na boisko i pokazać wszystkim na co mnie stać.

Rozmawiał Jeleń


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.