Guilherme cieszy się po bramce Żyry - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Zawiszą

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Pierwsza drużyna w tabeli spokojnie wygrała z ostatnią i niewątpliwie nie sposób tu mówić o niespodziance. Przed meczem podgrzewano jednak atmosferę i dużo się mówiło o starciu dołującego lidera z najlepszym zespołem Ekstraklasy w 2015 r. Zawisza potwierdził, że po przerwie zimowej to zupełnie dobry zespół, niesamowicie odmieniony. Legia zaś udowodniła, że ma lepszych piłkarzy i nawet w słabszej formie jest w stanie ograć każdego przeciwnika w kraju.

1. Lider pewnie ograł czerwoną latarnię. Wynik 2-0 to najmniejszy wymiar kary, jaki spotkał bydgoszczan. Legioniści stworzyli sobie bowiem jeszcze przynajmniej 3 doskonałe sytuacje bramkowe, ale gości za każdym razem ratował Sandomierski. Dawno nie oglądaliśmy takiego spotkania w lidze, w którym Legia z taką łatwością tworzyła sobie okazje strzeleckie.

2. „Wojskowi” wreszcie zagrali z werwą. Nasi piłkarze wyglądali jakby odzyskali dynamikę. Nie biegali już jednostajnie, potrafili przyspieszyć, zerwać się rywalom, wygrać pojedynek. Od razu miało to przełożenie na wspomnianą liczbę sytuacji. Legioniści też byli wybiegani, miło patrzyło się na wiekowego już przecież Saganowskiego, który biegał, jak młodzieniaszek, na ciężko pracującego w obronie Żyrę, który jednocześnie miał dużo sił na rozgrywanie akcji ofensywnych, na odmienionego Vrdoljaka, który jeszcze tydzień temu człapał po boisku w Gdańsku, a teraz zasuwał w tę i z powrotem. Trudno powiedzieć skąd ta metamorfoza, ale najważniejsze, że nastąpiła i stanowi dobry prognostyk na najbliższą przyszłość.

3. Legia wreszcie zaczęła skutecznie bronić. W ostatnich 5 spotkaniach straciliśmy łącznie 2 bramki i to mimo, że w defensywie wciąż następują przetasowania. Przeciw Zawiszy trener Berg zmodyfikował linię obrony w 50%. Do składu wskoczył Broź, który zastąpił słabiutkiego ostatnio Bereszyńskiego, a także Astiz. Hiszpan zmienił Lewczuka i trudno oprzeć się wrażeniu, że w tym wypadku decydowała po prostu forma z treningów. Wygląda na to, że rywalizacja o miejsce u boku Rzeźniczaka rozgorzała na dobre. Pytanie tylko, gdzie w tym wszystkim jest ciągle kontuzjowany Dossa Junior?

4. Orlando Sa pakuje już pewnie walizki. Nasz najlepszy snajper wciąż nie przekonuje do siebie Berga i widać, że z tej mąki chleba nie będzie. Zbyt duża rozbieżność interesów. Sa jest przy tym za dobrym zawodnikiem, by grzać ławę w mało poważnej lidze i wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Berg również, a jednak regularnie pomija go przy ustalaniu składu. Uznaje widocznie, że napastnik, za sprowadzeniem którego stał jeszcze Jan Urban, nie pasuje do jego koncepcji. Orlando nie godzi się z tą sytuacją i choć w oficjalnych wypowiedziach prezentuje się w pełni profesjonalnie, to tak naprawdę jest wściekły na trenera. Z pewnością będzie chciał więc odejść latem, ale jeśli prawdą jest, że ma w kontrakcie wpisaną klauzulę 3 mln euro odstępnego, to będzie miał ogromny problem ze znalezieniem nowego pracodawcy. Chyba, że Legia pójdzie mu na rękę. Szkoda, bo dawno już nie mieliśmy klasycznego snajpera o takich możliwościach.

5. Wygraliśmy po dwóch golach strzelonych głowami, a do siatki trafili obaj nasi skrzydłowi. W obu trafieniach było sporo przypadku, ale najważniejsze, że nasi piłkarze wykazali się przytomnością i wykorzystali swoje szanse. Ostatni raz Żyro i Kucharczyk razem strzelali bramki w jednym meczu w sierpniowym starciu w Białymstoku. Skrzydła miały być naszą największą siłą i przez długi czas na wiosnę nie były. Niedzielny mecz daje nadzieję, że skrzydłowi wezmą sprawy w swoje ręce i pociągną zespół do podwójnej korony.

6. Michał Żyro strzelił już 11 bramek we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie i już ponad dwukrotnie poprawił swoją „życiówkę” z sezonu 12/13, a jeszcze przecież ma przed sobą parę meczów. Żyro ewidentnie ma też patent na Zawiszę, bo w ostatnich 4 ligowych spotkaniach przeciwko temu rywalowi trafiał do siatki. Może dzięki temu trafi do lepszego zespołu niż Wolverhampton?

7. Największym atutem Legii w walce o tytuł jest Lech i to jest najsmutniejsze. Nasz zespół nie rozwinął się tak, jak można było się tego spodziewać. Mimo największego budżetu i najlepszych piłkarzy w Polsce, nie potrafimy w tym sezonie zdominować ligi tak, jak choćby przed rokiem, gdy wygraliśmy z kolosalną przewagą. Nie wszystko jednak można mieć i przewidzieć. Oby tylko zarządzający klubem i sztab szkoleniowy wyciągnęli z tego właściwe wnioski. Plotki transferowe bowiem niepokoją. Wielu graczy latynoskich w Legii - to nigdy nie kończyło się dobrze.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.