Mioduski: Sa do nas nie pasuje
- Niepotrzebna demonstracja, byłem tym zawiedziony. Tym bardziej że długo Sá miał we mnie sprzymierzeńca. Zwykle tego nie robię, ale zaraz po transferze rozmawiałem z nim, starałem się go motywować i wspierać. Ostentacyjnym zejściem z boiska w meczu z Górnikiem pokazał jednak, że do nas nie pasuje - mówi Dariusz Mioduski w wywiadzie dla legia.sport.pl.
Berg od początku nie był przekonany do Sa. - To nie było tak, że nie chciał. Nie był przekonany, długo się zastanawiał, ale przy transferze nie postawił weta. Nikt na siłę mu go nie wcisnął - mówi współwłaściciel Legii, który zaznacza, że trener nie ma decydującego zdania w kwestii transferów. - Jest bardzo ważne, kluczowe, ale nie ostatnie. Jako klub nie możemy sobie pozwolić, by wszystko było robione tylko przez trenera i pod jego kątem. Patrzymy długofalowo - dodaje.
- Nie ma problemu z jego autorytetem. Henning ze swoją nordycką osobowością może nie sprawia wrażenia ciepłego, otwartego, ale zapewniam, że to profesjonalista, który wszystkich traktuje uczciwie. To nie jest człowiek, który zamyka się w sobie. Potrafi rozmawiać o problemach, szukać rozwiązań, słuchać, a także, jak trzeba, dopuszczać inne osoby do pomocy - powiedział Mioduski.
Wysokie odszkodowanie nie zadecydowało o pozostawieniu Berga na stanowisku trenera. - Długi kontrakt nie był przyczyną. Stać nas na to, by go zerwać w dowolnym momencie i wypłacić Norwegowi pieniądze. Powody są dwa. Po pierwsze, nie jesteśmy w totalnej rozsypce - nie skończyliśmy sezonu na piątym, szóstym miejscu. Do mistrzostwa zabrakło niewiele. Po drugie, nawet zakładając, że zwolnilibyśmy Berga, nie mamy kandydata, który dałby nam gwarancję, że będzie lepszym trenerem - stwierdził Dariusz Mioduski.
Cały wywiad z Dariuszem Mioduski do przeczytania tutaj.