Jakub Rzeźniczak, Robert Bartczak i Rafał Makowski - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po rewanżu z FK Kukesi

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W spacerowym tempie, ale bez żadnych nerwów, legioniści ograli w rewanżu swych albańskich przeciwników. „Wojskowi” ani przez chwilę nie stracili kontroli nad meczem. Na spokój w grze największy wpływ miał oczywiście walkower orzeczony na korzyść drużyny Berga, ale i świadomość siły całego zespołu.

1. Największy rywal. Upał. I to zdecydowanie. Ciężko było wysiedzieć na trybunach, gdzie wielu bywalców wachlowało się czym popadnie, a i tak siedziało spoconych, jak myszy. Dość powiedzieć, że po meczu nasz redakcyjny kolega rzucił tylko „No, to możemy iść się kąpać!”. Skoro trudno było wysiedzieć, to jeszcze trudniej było grać. Albańczycy od początku rozumieli, że nie ma sensu siłować się z generałem Upałem i na dużym luzie odpuścili sobie wszelkie wysiłki. Legioniści starali się jakby więcej, choć też w głowach mieli przede wszystkim niedzielny mecz przeciwko Wiśle, więc potyczkę z temperaturą nieco pozorowali, co i tak wystarczyło do wygranej.

2. Ważne zwycięstwo. Tak, jak w reklamie jednego z banków: tu niby nic, tam niby nic, ale jak się takie niby nic doda wiele razy, to się robi spore coś. W naszym przypadku to „spore coś” to punktacja w rankingu UEFA, której zawdzięczamy rozstawienie w kolejnych rundach eliminacji LE. 1-0 z jakimś Albańczykami? No niby nic.

3. Duda day. W czwartek rządy w kraju objął Andrzej Duda. W czwartek rządy na boisku objął Ondrej Duda. Obaj panowie mieli więc swój dzień. „Nasz” Duda wziął na siebie odpowiedzialność za całą grę ofensywną zespołu. Przez niego przechodziły niemal wszystkie groźne ataki Legii, to on dowodził kolegami na połowie FK Kukesi. I Ondrej radził sobie zupełnie dobrze. Dość przypomnieć, żę to on po indywidualnym rajdzie w końcówce I połowy był bliski zdobycia gola, on asystował przy trafieniu Kucharczyka, wreszcie on zagrywał do Guilherme, który przegrał starcie sam na sam z bramkarzem, a to tylko przykładowe wyliczenie. W każdym razie dawno już nie było takiego spotkania, w którym jeden zawodnik miałby tak duży wpływ na postawę drużyny.

4.Dziwy przy stałych fragmentach. W meczach o stawkę nasi zawodnicy strzelają gole z rzutów wolnych pewnie średnio raz na rok. Trudno sobie przypomnieć, kiedy ostatnio zrobił to Brzyski (obstawiam mecz w Limassol w grudniu 2013 r.), a mimo to ciągle próbuje. Nie ustaje w wysiłkach, bo na treningach ładuje bramkę za bramką. Nieco lepiej wychodzi to Furmanowi, który trafił parę tygodni temu we Wrocławiu, ale strzały ze stojącej piłki zza pola karnego, to nasza słaba strona. W przeciwieństwie do dośrodkowań, po których zdobywamy sporo goli. W czwartek jednak doszło do dziwnych scen. Gdy Legia rozgrywała rzut rożny, to spośród wysokich zawodników w polu karnym gości był tylko Prijović. Makowski (191 cm) i Lewczuk (187 cm) zostawali w tym czasie w obrębie koła środkowego. Wszystkie piłki słane były zaś w kierunku zamykającego grę Rzeźniczaka. Można domniemywać, że miały one charakter nieco treningowy przed kolejnymi spotkaniami, ale jednak było to czytelne i łatwe do rozszyfrowania przez rywali. Czemu więc Berg nakazał asekurację dwóm spośród trzech wysokich zawodników?

5.Osamotniony Prijović, „niewidomy” Guilherme. Serbski Szwajcar musiał sobie radzić z Albańczykami bez wsparcia swego największego druha – Nikolicia. I wyglądało to tak, jakby Aleksandar nie miał z kim pograć w piłkę, jakby mu po prostu brakowało Nemanji przy rozegraniu. Po obserwacji Prijovicia można zaryzykować tezę, że to wyśmienity napastnik do ustawienia z dwoma atakującymi, gdy może z partnerem z ataku wymienić krótkie podania, zagrać na dobieg, czy zgrać górną piłkę głową. Jako typowa, i jedyna, „9”-tka spisuje się dość przeciętnie. Ale to może obraz zafałszowany spacerowym tempem meczu? Natomiast Guilherme irytował. W mniejszym stopniu niedokładnością i nieskutecznością (dwie wyborne okazje), ale przede wszystkim niedostrzeganiem Bereszyńskiego. Brazylijczyk jakby się uparł, że nie będzie korzystał ze wsparcia wysoko grającego „Beresia” i miast grać do niego, to parokrotnie, choć się aż prosiło, albo wdawał się w niepotrzebne dryblingi, albo oddawał anemiczne strzały.

Autor: Qbas
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.