Michał Kucharczyk ma na swoim koncie 10 goli w europucharach w barwach Legii - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Club Brugge

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia zmarnowała okazję na powrót do gry o wyjście z grupy Ligi Europy i tylko zremisowała z Brugią 1-1. Szanse jeszcze są, ale awansować będzie niezwykle trudno. Bardziej niż wynik martwi styl gry „Wojskowych”. Na tle przeciętnego w europejskiej skali zespołu wypadli bowiem blado. Bardzo słabo zagrali zwłaszcza przed przerwą, a po niej tylko niewiele lepiej.



1. Legionistom zabrakło agresji w grze, jaką zaprezentowali w meczu przeciwko Cracovii, choć raczej trzeba powiedzieć, że to Belgowie nie pozwolili się stłamsić w środku pola. Ten rejon boiska opanowali sobie już na początku i łatwo odcięli od podań Nikolicia. Trójka naszych środkowych pomocników nie umiała sobie poradzić z szybkimi wymianami podań przeciwników. Wprawdzie nie miało to przełożenia na wysoki poziom zagrożenia pod bramką Kuciaka, ale to goście osiągnęli optyczną przewagę i czuło się, że jeśli ktoś zdobędzie gola, to właśnie oni.

2. Nudny mecz - w pierwszej połowie bardzo, w drugiej po prostu nudny. Brakowało sytuacji podbramkowych, średnie tempo gry, zero fajerwerków. Legia grała prymitywnie w ofensywie, gdzie szarpał się osamotniony i pozbawiony podań Nikolić, który jednak często przegrywał pojedynki szybkościowe ze stoperami (ale warto też dodać, że nie otrzymał chyba żadnego odpowiedniego podania). Ot, taka kopanina rywali z dołu tabeli. Niemniej, Brugia była lepiej zorganizowana.

3. Zmiany, zmiany, zmiany. Już w przerwie trener zastąpił Furmana, który nie poradził sobie z funkcją „kogoś pomiędzy 8 a 10” oraz Guilherme, który tylko odbijał się od przeciwników kasujących jego nieudolne próby dryblingu (oczywiście w Ekstraklasie one wychodzą, niesamowita jest ta przepaść między poziomami). Na boisku zameldowali się Duda i Trickovski. Słowak miał swoje przebłyski, wypadł lepiej od „Furmiego”, ale nadal nie jest w pełni zdrowy i nie powinien był w ogóle pojawiać się na boisku. Nawet trener przyznał, że szykował go najwyżej na 25 minut. Duda wciąż ma problemy z kostką i po prostu go boli. Trickovski zaś nieco rozbujał grę, zwłaszcza zaraz po wejściu i zanotował asystę przy wyrównującej bramce. Potem już nie było tak dobrze, a w końcówce spotkania wyglądał tak, jakby brakowało mu sił. Jako trzeci zmiennik pojawił się Prijović, ale i on, jak Nikolić, nie miał wsparcia od kolegów, w związku z czym wypadł równie blado, jak jego przyjaciel.

4. Znów zabrakło pary tak od 70. minuty. Legia wyrównała tuż po przerwie i gdy wydawało się, że wchodzi na właściwe tory, stwarza sobie okazje, nagle jej ataki wyhamowały, zaczęło brakować dynamiki, jakby spadł poziom mocy. Może to tylko wrażenie, ale wydaje się, że „Wojskowi” nieco stanęli w momencie, w którym była szansa przycisnąć Brugię i dobić ich. Nasi zawodnicy nie dali jednak rady. Przemęczeni?

5. Problemy w defensywie. Belgowie są szybcy i, jak już wyżej było, nieźle poukładani. Dosyć łatwo radzili sobie z naszymi obrońcami. Największe kłopoty miał Broź, którego regularnie ogrywał przeciwnik na skrzydle. Lewczuk też dopuścił do groźnej sytuacji (na szczęście Kuciak obronił strzał ze spalonego), Rzeźniczak miał problemy z dokładnym wyprowadzeniem piłki. Najlepiej wyglądał zaś Brzyski, który wygrywał większość pojedynków. Duży plus jednak dla obrońców za grę w linii – przeciwnicy często wpadali w pułapki ofsajdowe. Niepokoi natomiast brak zrozumienia między Lewczukiem i Rzeźniczakiem, a także kapitana z Kuciakiem. W wyniku takiego niezrozumienia straciliśmy bramkę.

6. Najlepszy strzelec goli dla Legii w europejskich pucharach nazywa się Michał Kucharczyk. Oczywiście chodzi o obecnie grających piłkarzy. „Kuchy” po raz 10. trafił do siatki w europejskich rozgrywkach. Zaskoczeni? Warto dodać, że następny w klasyfikacji jest Saganowski, który zdobył 7 bramek.

7. Brzyski vs. Trickovski. Macedończyk po wejściu na boisko ochoczo zabrał się za wykonywanie stałych fragmentów gry. Z tym, że przy drugiej próbie zagrania z rogu towarzyszył mu Brzyski, który również zamierzał dośrodkować piłkę. Iwan przekonał jednak kolegę, że on to zrobi. Potem już „Brzytwa” nie oddał futbolówki skrzydłowemu i sam wykonywał rożne i wolne. Trickovski po meczu przyznał, że doszło do nieporozumienia z Brzyskimi, bowiem to on dostał od trenera wytyczne, by wykonywał stałe fragmenty, a Tomek o tym nie wiedział. Tłumaczenie dość karkołomne zważywszy na to, że Polak najpierw odpuścił, a potem wziął sprawy w swoje ręce. Ale niech będzie.

Autor: Qbas
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.