Michał Pazdan pokazuje przebitą piłkę sędziemu - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 23. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Z naszą ligą jest jak z disco polo. Nikt się do tego głośno nie przyznaje, ale kiedy już zagrają, to wtedy każdy zna słowa i kroki. Oczywiście, może i ładniej brzmi hymn Ligi Mistrzów, ale Ekstraklasa to – cytując „Misia” - „jest nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo”. Zapraszamy więc na imprezę, na której co prawda nikt nic ambitnego nie zagra, ale każdy bawi się bardzo dobrze.

Jagiellonia Białystok 2-1 Śląsk Wrocław
Rzadko obstawiam mecze Ekstraklasy, ale tym razem akurat mijałem punkt bukmacherski, więc w przypływie fantazji wybrałem parę drobnych z portfela, popatrzyłem trochę w tabelę, przeanalizowałem całą stawkę i od góry do dołu skreśliłem całą kolejkę. Już na starcie popełniłem błąd, który dyskwalifikował mój kupon – zacząłem analizować. Skoro Jagiellonia w meczu z Legią zaprezentowała równie dużo polotu i finezji co architekt projektujący budynek Universalu w centrum, a Śląsk zaczął wspinaczkę w górę tabeli, to bez wahania postawiłem na zespół z Wrocławia. Nasza liga jest jednak miejscem, w którym jakiekolwiek prawa logiki w tajemniczych okolicznościach odchodzą w niebyt. Zaczęło się niby w porządku – karny w 17 minucie i Bartek Drągowski zmuszony był wyciągnąć piłkę z bramki. Goście atakowali coraz śmielej, a do kolejnych akcji ofensywnych dopingował ich Mariusz Pawełek. Przypuszczam, że golkiper Śląska jest zadeklarowanym przeciwnikiem hazardu, bo postanowił ukarać wszystkich amatorów bukmacherki, obracając w niebyt ich kupony. Widząc kopniętą przez Konstantina Vassiljeva piłkę nie złapał jej, lecz pchnął ją prosto przed niespodziewającego się niczego Rafała Grzyba, który z niemałym zaskoczeniem umieścił futbolówkę w bramce. Następnie, jako wielki orędownik młodych talentów, wspaniałomyślnie nie złapał uderzonej z 25 metrów piłki, lecz subtelnie odbił ją pod nogi 19-letniego Karola Świderskiego, a ten dopełnił formalności, zasmucając kibiców wrocławskiej drużyny i wszystkich, którzy na jej wygraną postawili pieniądze. Są jednak w życiu ważniejsze rzeczy niż gotówka, na przykład pomoc innym. Znany wszystkim doskonale ekstraklasowy filantrop, wspaniałomyślnie postanowił obdarować Jagiellonię trzema punktami.

VIDEO: Niezwykła hojność Mariusza Pawełka

Piast Gliwice 0-0 Pogoń Szczecin
Wiele matek ma bzika na punkcie czystości swoich dzieci, więc mam nadzieję, że rodzicielki piłkarzy obydwu drużyn, w piątkowy wieczór nie oglądały spotkania w Gliwicach. Padający śnieg z deszczem sprawiły, że po kwadransie gry murawa wyglądała jak Poznań po wykopkach. W takich warunkach z grą w piłkę problem miałyby największe nawet nazwiska Europy, więc nasi ligowi wirtuozi skupili się przede wszystkim na tym, aby się nie pozabijać. Doskonale atrakcyjność meczu lidera z trzecią drużyną stawki opisywali komentatorzy, którzy widząc starania krajowych futbolistów mówili na przykład: „40 minuta i mamy chyba pierwszy strzał”, czy też „Dośrodkowanie i uderzenie... tak chyba można powiedzieć.” Ekstraklasa.tv największym plusem meczu określiła fakt, że żaden z piłkarzy nie doznał kontuzji. Całe szczęście, bo na stadionie nie było akurat traktora, który byłby w stanie usunąć takiego delikwenta z boiska.

VIDEO: Dwaliszwili jednym strzałem opisuje atrakcyjność widowiska

Korona Kielce 4-2 Lechia Gdańsk
Zima wygląda tak jak wygląda i niekorzystna aura pogodowa niejednego może przyprawić o złe samopoczucie. Ciekawy sposób na walkę z chandrą wybrała Korona Kielce – wszędzie buro, szaro, a na boisku stadionu MKS-u mogliśmy zaobserwować przepiękną plażę. Po co wydeptana trawa, skoro można biegać po żółciutkim piasku? Nic dziwnego, że w tych południowych warunkach doskonale poradził sobie Hiszpan, Airam Cabrera. Oczywiście długo chyba jeszcze nie zapomnimy jego legendarnego pudła w meczu z Legią, dlatego wszyscy rozumiemy, że 3 gole nie mogły być autorskim dziełem naszego ligowego torreadora. Najpierw Marko Marić postanowił sprawdzić jak mocno można wejść w biegnącego napastnika aby nie spowodować u niego ciężkiego uszkodzenia ciała. Kłopot w tym, że swoje testy bramkarz Lechii przeprowadzał we własnym polu karnym, toteż nikogo nie zdziwiło podyktowanie jedenastki, po którym nastąpiło wykorzystanie jej przez Cabrerę (co akurat nieco zdziwić mogło). Gdańszczanie plaż również mają pod dostatkiem, więc sprawnie przeprowadzili akcję, która dała im wyrównanie. Jednak po chwili znów dał o sobie znać hiszpański temperament Cabrery, który popędził pod szesnastkę gości, gdzie bezpardonowo wyciął go Gerson. Czerwona kartka, Korona domaga się wskazania na wapno, ale arbiter odgwizduje rzut wolny, po wykonaniu którego mamy... rzut karny. Wkrótce Cabrera trafił na 3-1, a przyjezdni doskonale wiedzieli, że kiedy taki osobnik ładuje im hat-tricka, to właściwie gole można zacząć już sobie strzelać samemu. Mario Maloca jak pomyślał tak zrobił.

VIDEO: Maloca wyręcza Łukasza Sierpinę

Podbeskidzie Bielsko-Biała 4-1 Lech Poznań
I jak tu nie kochać naszej ligi? W 22. kolejce dostajesz bęcki 0-5 od ligowego średniaka, żeby w 23. 4-1 pokonać mistrza kraju. Jak to mówią: historia kołem się toczy, a ja bardzo cieszę się, że dotoczyła się akurat do starego dobrego Lecha z początku sezonu. Już początek meczu powinien wzbudzić czujność w graczach z Poznania, ponieważ gola zdobył nie kto inny jak Cesarz Zmarnowanych Szans, Robert Demjan. Mogłoby się wydawać, że „Kolejorz” wyciągnął wnioski, bo stan rywalizacji wyrównał Kownacki, jednak z remisu pocieszył się on raptem trzy minuty. Marek Sokołowski wyzwolił na w lechitach zdziwienie, Mateusz Szczepaniak przerażenie, a Jakub Kowalski atak apopleksji. Bielszczanie wygrali u siebie pierwszy raz w sezonie, co zdziwiło wszystkich, włącznie ze stadionem gospodarzy, który postanowił skomentować to, co wówczas działo się z poznańskim zespołem.

VIDEO: Trybuna w Bielsku przemówiła głosem Lecha

Termalica Bruk-Bet Nieciecza 1-1 Cracovia Kraków
Kiedy Wasz przyjaciel akurat poniesie porażkę, to broń Boże nie chwalicie się sukcesami w jego obecności. Co po niektórzy są wstanie nawet zrezygnować z ewentualnych korzyści, byle by tylko połączyć się w bólu z bliską im osobą. Dokładnie tak empatyczny jest zespół z Krakowa. „Pasy” musiały dowiedzieć się, jakie katusze właśnie przeżywają ich przyjaciele z Poznania, toteż mimo zupełnie niezłej formy postanowiły zniżyć się do poziomu swoich braci po szalu. Nie było łatwo, bo Lech zaprezentował całkowicie ekstraklasową dyspozycję, jednak krakowiacy z czasem wdrążyli się w mecz tak jak należy. Zupełnie oddali inicjatywę gospodarzom, pozwalali im na kolejne strzały, rajdy w pole karne, a w przypływie solidarności z poznaniakami podarowali „Słonikom” bramkę. Co prawda niedługo później wyrównali, lecz zadowoliwszy się takim rezultatem zupełnie nie zamierzali atakować, a w prostych sytuacjach silili się na najbardziej ekwilibrystyczne rozwiązania. Najjaśniejszą gwiazdą był w tym aspekcie Piotr Polczak. Obrońca Cracovii stojąc na piątym metrze mógł uderzać piłkę zarówno prawą jak i lewą nogą, lecz zdecydował się na wykończenie akcji własnymi jądrami. Na szczęście dla przyrodzenia zawodnika, futbolówkę trącił jedynie wewnętrzną częścią uda.

VIDEO: Polczak prekursorem nowego stylu wykończenia

Zagłębie Lubin 1-2 Legia Warszawa
Podobno kiedy to Ibrahimović przychodzi do znajomych, to oni są w gościach. Nie inaczej było w przypadku naszego rodzimego Zlatana, który w pole karne gospodarzy wchodził jak do siebie. Dwie minuty, dwa sam na sam i jedna bramka – taki dorobek na pewno nie jest zły. Zła była za to gra legionistów, którzy po golu strzelonym w 2 minucie żyli w przeświadczeniu, że przez najbliższe 88 nic nie jest w stanie im zagrozić. Z błędu nie zamierzali ich wyprowadzać piłkarze Zagłębia, którzy do przerwy powinni prowadzić przynajmniej dwoma golami, jednak za każdym razem trybuny przyciągały piłkę dużo silniej niż bramka. Gol wisiał w powietrzu i w końcu musiał paść, więc po kolejnym ataku Zagłębia bramkę padła, kłopot w tym, że dla Legii. „Miedziowi” byli szczerze zdziwieni tym faktem i nie bardzo potrafili zrozumieć to, co właśnie się wydarzyło. Na szczęście w przerwie trener przekazał im doskonały pomysł na to, jakim sposobem umieścić piłkę w bramce – szkoleniowiec nakazał swoim piłkarzom kopanie w nią. Taka rewolucyjna taktyka musiała zakończyć się sukcesem i Zagłębie w końcu upragnionego gola zdobyło. Nie spodobało się to trenerowi Czerczesowowi, wynik średnio satysfakcjonował również zespół „Miedziowych” i boiskowe ciśnienie podnosiło się z każdą chwilą. Kwestią czasu było aż ktoś wreszcie nie wytrzyma napiętej sytuacji. Pierwsza ofiara zaskoczyła wszystkich.

VIDEO: Piłka nie udźwignęła presji spotkania

Górnik Zabrze 0-2 Ruch Chorzów
Kibice Górnika po porażce z Cracovią w zeszłej kolejce wykazali się sporym refleksem, bo już kilka chwil po meczu na stadionie w Zabrzu wywiesili transparent o treści: „Takiej chujni jak dziś być nie może, jak nie wygracie w derbach, nic wam nie pomoże”. Zrozumiałe jest, że mój apetyt na porażkę gospodarzy wzrósł podwójnie – po pierwsze „Górnikom” na drodze do pierwszej ligi fotoradar zrobiłby niejedno zdjęcie, a po drugie bardzo chciałem zaobserwować jak to nic nie pomoże piłkarzom z Zabrza. Wszyscy wiemy, że okazja na spektakularne umoczenie była idealna – kryzys w tabeli, derby, otwarcie nowego stadionu. Wszystkie te elementy złożone do kupy wieszczyły nieuchronną katastrofę i na wyniki nie trzeba było długo czekać. Najpierw Radek Janukiewicz wyskoczył do piłki ale zapomniał jej złapać i zrobiło się 0-1. Potem Górnik nieustannie prosił się o bramkę, więc jego życzenie spełnił uczynny Kamil Mazek, dzięki czemu gospodarze wrzucili kolejny bieg na drodze ku relegacji. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – pierwsza liga nareszcie zacznie się wypełniać pięknymi stadionami.

VIDEO: Janukiewicz mija się z piłką, Górnik z utrzymaniem

Wisła Kraków 1-1 Górnik Łęczna
Wisła zanotowała właśnie najdłuższą serię porażek w historii klubu, ale w meczu z Łęczną niestety nie udało jej się dalej śrubować tego wspaniałego rekordu. „Biała Gwiazda” zaatakowała od razu, w doskonałej sytuacji znalazł się Zdenek Ondrasek, jednak od otrzymywania podań w polu karnym rywala napastnik Wisły zdążył się już odzwyczaić, więc nic dziwnego, iż spanikował i kopnął piłkę tak, by przypadkiem ta nie znalazła drogi do siatki. Ponieważ szesnastka przeciwnika to właściwie nieznane terytorium dla przeciętnego napastnika z Krakowa, wiślacy zaczęli próbować strzałów z dystansu, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Boban Jović z 25 metrów huknął ile sił, ze strzału wyszło podanie do Guerriera bardziej przypadkowe niż ciąża w gimnazjum i ci kibice, którzy jeszcze mają zdrowie oglądać performensy swoich kopaczy mieli powody do radości. Można było się obawiać, że Wisła ten mecz wygra, na szczęście krakowscy defensorzy nie opanowali jeszcze elementu krycia i nie niepokojony przez nikogo Krzysztof Danielewicz ustalił wynik spotkania. Forma Wisły jest tak obiecująca, że już zacieram ręce na ich spotkanie z Górnikiem.

VIDEO: Asysta po krakowsku



Mem kolejki:

fot. Ekstraklasa Trolls

Wpis kolejki:

fot.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.