Piłkarze Zagłębie Lubin po końcowym gwizdku - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza: Rozgrywający Hamalainen, waleczny Jodłowiec

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legioniści wygrali drugi ligowy mecz w tym roku i zbliżyli się do liderującego w tabeli Piasta Gliwice. W spotkaniu z Zagłębiem ponownie zagrali wysokim pressingiem, lecz dobrze dysponowani gospodarze niejednokrotnie umieli sobie z nim poradzić. Przygotowaliśmy trzy sytuacje z ostatniego starcia, które poddaliśmy analizie. Zapraszamy do lektury.

Jodłowiec zdominował środek pola

Druga bramkowa akcja legionistów rozpoczęła się od wygranego pojedynku główkowego przez Artura Jędrzejczyka, który dograł do ustawionego w środku pola Tomasza Jodłowca. Pomocnik gości, będąc atakowanym przez Jarosława Kubickiego, znakomicie zastawił futbolówkę i odwracając się popędził w kierunku bramki Zagłębia. Jodłowiec zostawił w tyle rywala i odważnie ruszył środkiem placu gry. Znajdując się nieco ponad 25 metrów od Martina Polacka, dograł piłkę do Nemanji Nikolcia, chociaż mógł równie dobrze obsłużyć podaniem Michała Kucharczyka. Przez to akcja mogłaby jednak stracić na swojej dynamice. Ten zawodnik miał zresztą w tym momencie inne zadanie - zdecydował się na wbiegnięcie pomiędzy dwójkę obrońców z Lubina, dzięki czemu nie pozostawił Nikoliciowi złudzeń, gdzie ma teraz podać piłkę. Kucharczyk uderza bez przyjęcia i mamy 2-0 dla Legii.



Cała akcja pokazała, jak ważnym ogniwem w środku boiska jest Tomasz Jodłowiec, który po raz kolejny znakomicie włączył się w akcję ofensywną swojego zespołu. Pomocnik zanotował asystę drugiego stopnia, chociaż być może w trakcie prowadzenia futbolówki przez chwilę przebiegła mu myśl, aby powtórzyć swój wyczyn sprzed tygodnia, kiedy uderzeniem z dystansu zaskoczył Bartłomieja Drągowskiego. Na plus zasługuje oczywiście ponadto Kucharczyk, który świetnie wybiegł na wolną pozycję, oraz Nikolić, nie szukający na siłę kończenia akcji. Tym razem najskuteczniejszy legionista zadowolił się "tylko" asystą.

Agresywna defensywa

W niedzielnym meczu Legia mogła wyjść na prowadzenie już w 2. minucie gry. Wówczas znakomitej szansy nie wykorzystał Aleksandar Prijović, który przegrał pojedynek sam na sam z Martinem Polackiem. Zawodnik "Wojskowych" powinien tę okazję zamienić na gola, lecz zabrakło mu zimnej krwi i ostatecznie goście zyskali tylko rzut rożny. Warto jednak tej całej akcji przyjrzeć się od samego początku. Potwierdza ona nową filozofię gry formacji obronnej drużyny, która atakuje przeciwnika od razu po otrzymaniu przez niego podania od partnera. Agresywna defensywa niesie za sobą sporą dozę ryzyka, lecz może pomóc w przeprowadzeniu szybkiej akcji na połowie przeciwnika.



To właśnie miało miejsce w meczu z Zagłębiem. Jarosław Kubicki krótko dograł do Filipa Starzyńskiego, któremu momentalnie na plecach wyrósł Igor Lewczuk. Środkowy obrońca Legii zmusił przeciwnika do tego, że ten fatalnie pomylił się w odegraniu futbolówki do środka pola gry. Zamiast do Adriana Rakowskiego podał wprost do Guilherme, który natychmiast uruchomił biegnącego z przodu Nemanję Nikolicia. Brazylijczyk nominalnie ustawiony był co prawda na prawej stronie pomocy, ale w trakcie meczu często schodził do środka, gdzie wspomagał partnerów w rozgrywaniu piłki. Agresywny pressing Lewczuka omal nie przyniósł Legii gola, a tak wysoko grających swoich podopiecznych chce właśnie oglądać Stanisław Czerczesow.

Hamalainen kreatorem gry

Na ostatnie kilkanaście minut meczu z Zagłębiem na boisko wszedł Kasper Hamalainen. Reprezentant Finlandii dostał niewiele czasu od Stanisława Czerczesowa, aby zaprezentować na boisku swoje umiejętności, lecz trzeba przyznać, że przez kwadrans kilkakrotnie pokazał się z dobrej strony. Hamalainen zastąpił na placu gry Nemanję Nikolicia i zajął pozycję ofensywnego pomocnika ustawionego tuż za plecami Aleksandara Prijovicia. Odpowiadał za środkową część boiska, gdzie dobrze radził sobie z rozgrywaniem piłki.



W 76. minucie zawodnik świetnie wyczekał i podał piłkę do biegnącego na skrzydle Artura Jędrzejczyka. Prawy obrońca Legii wyprzedzał już Luisa Carlosa i gdyby nie jego faul, to byłby o kilka metrów od wpadnięcia w pole karne Zagłębia. Brazylijczyk został za to przewinienie ukarany żółtą kartką. Cztery minut przed końcem regulaminowego czasu gry Hamalainen skopiował swój wyczyn. Tym razem znakomicie uruchomił Ondreja Dudę, który wbiegł w szesnastkę lubinian, gdzie zatrzymał go Luis Carlos. Pomimo niewielkiej ilości minut występ Hamalainena w meczu z Zagłębieniem trzeba ocenić pozytywnie. Nie można było mu odmówić zaangażowania w grę oraz dobrego przeglądu pola, dzięki czemu stwarzał kolegom szanse na bramki. Sam nie miał jednak żadnej dobrej okazji na pokonanie Martina Polacka.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.