Arkadiusz Malarz i Marek Saganowski - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 36. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Liga zmierza ku końcowi i bardzo zresztą dobrze, bo nerwy kibiców także są już na wykończeniu. Miniona kolejka popsuła humory nam wszystkim, ponieważ Stanisław Czerczesow i jego podopieczni w Gdańsku przekroczyli więcej granic niż Syryjczycy. Na szczęście Ekstraklasa pokazuje nam, że w dawaniu ciała absolutnie nie jesteśmy odosobnieni, mało tego – to właśnie jest nasza narodowa duma. Zapraszamy zatem na kolejne podsumowanie najdumniejszej ligi świata.

Górnik Łęczna 5-1 Podbeskidzie Bielsko-Biała
Biorąc pod uwagę fakt, że obydwa zespoły zapowiadały walkę na 200% w meczu o przysłowiowe 6 punktów, to wynik ma prawo budzić zdziwienie. Przynajmniej gospodarze byli konsekwentni w swoich postanowieniach i już po kwadransie gry prowadzili 1-0. Jak można było zauważyć w poprzednich odcinkach, nową modą w Ekstraklasie stało się strzelanie bramek dość nowatorską techniką, w której chodzi nie o to by kopnąć w piłkę, ale w drugiego zawodnika i za jego pomocą zmienić trajektorię lotu futbolówki. Jako pierwszy w meczu skorzystał z tego Grzegorz Piesio, który dzięki uprzejmości głowy Pawła Baranowskiego podwyższył na 2-0. Podobnie postąpił także Tomasz Nowak, bo kopnięciem Bartosza Śpiączkę sprezentował koledze darmowego gola. Następnie Emilijus Zubas chciał poczuć się jak Manuel Neuer, więc spróbował słynnego wyjścia z bramki – nie trzeba być specjalnie inteligentnym by przewidzieć finał tego zagrania. Sądząc po wyniku mogłoby się wydawać, że w zespole łęcznian nastąpił niesamowity wzrost umiejętności piłkarskich, ale to raczej Podbeskidzie miało takie dziury w obronie, że ze 3 bramki wbiłoby mu nawet Coco Jambo Warszawa. Honor gości próbował ratować jeszcze Adam Deja, ale z równym powodzeniem mógłby próbować gasić las pistoletem na wodę. Bielszczanom udało się złamać kolejną ligową barierę. Spaść z grupy mistrzowskiej do 1 ligi potrafią tylko najlepsi.

VIDEO: Zubas Neuerem Ekstraklasy

Górnik Zabrze 0-0 Korona Kielce
Gdyby wszyscy walczyli o swoje cele tak jak Górnik walczy o utrzymanie, to nadal mieszkalibyśmy w lepiankach i z dzidą ganiali za czymś co da się zjeść. Pierwsza połowa była jeszcze nudniejsza niż wskazuje na to wynik, za to drugą w doskonałym stylu otworzył Grzegorz Kasprzik, który otrzymawszy podanie od obrońcy próbował wprowadzić piłkę do gry dalekim wykopem. Ani to nie był wykop, ani tym bardziej daleki, bo futbolówka odbiła się od pęciny bramkarza i trafiła prosto pod nogi Aankoura, a ten od razu uderzył na pustą bramkę, do której rzecz jasna nie trafił. Chwilę później w polu karnym Korony piłkarze przeszli przez ćwiczenia wojskowe, bo na zagraną tam piłkę zareagowali jak na granat i opanowanie sytuacji kosztowało gości sporo nerwów. Zabrzanie mieli jeszcze wymarzoną szansę by objąć prowadzenie dające nadzieję na utrzymanie, ale Jose Martinez Kante jest jak wiemy osobą, która wykończyć może co najwyżej nerwy kibiców, a nie akcje strzelecką. Goście próbowali strzelić coś jeszcze w doliczonym czasie gry, jednak skończyło się na tym, że to kibiców strzeliła pewna część ciała.

VIDEO: Kasprzik i jego gra nogami na europejskim poziomie

Jagiellonia Białystok 0-1 Termalica Bruk-Bet Nieciecza
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem zespołu gości. Chłopaki grają w Ekstraklasie pierwszy raz w życiu, a już nauczyli się rozpoznawać, który mecz jest tak beznadziejny, że nie warto w nim robić absolutnie niczego, bo i tak co ma być to będzie. Jagiellonia za to trochę już się kopie w tych naszych rozgrywkach, ale nadal nie ma takiego zmysłu jak Termalica i cały czas próbowała zagrozić jej bramce, co było równie niebezpieczne jak sankcje Polski w stosunku do Federacji Rosyjskiej. „Słoniki” za to zanuciły beatlesowskie „Let it be”, po czym spokojnie czekały na rozwój wydarzeń. Jak się okazało nie pomylili się, bo w 80 minucie łowca rzeczniczek prasowych był na tyle uprzejmy, że wbił do własnej bramki dośrodkowanie Plizgi. Ani przedtem ani po tym nie wydarzyło się nic ciekawego, poza jednym faktem godnym odnotowania – Termalica Bruk-Bet Nieciecza utrzymała się w Ekstraklasie.

VIDEO: Doskonałe wykończenie Tarasovsa

Wisła Kraków 1-1 Śląsk Wrocław
Obydwa zespoły już jakiś czas temu zapewniły sobie utrzymanie i z chłopaków tak zeszło ciśnienie, że przestali przywiązywać już jakąkolwiek wagę do zdobywania goli. To, że w pierwszej połowie nie padła ani jedna bramka stanowi ewenement na skalę światową, bo mimo czterech sam na sam (i przede wszystkim faktu strzeżenia jednej z bramek przez Mariusza Pawełka) wynik ciągle pozostawał nietknięty. W przerwie natomiast Zdenek Ondrasek nadrobił zaległości Kopała Ekstraklasa i zobaczył, że nie strzelenie bramki Mariuszowi Pawełkowi to jednak spory wstyd, więc po zmianie stron zrehabilitował się za swoją dotychczasową postawę i bardzo ładnym uderzeniem zmył z siebie hańbę przegranych pojedynków z najbardziej paradnym golkiperem ligi. Zasmuciło to piłkarzy Śląska, a że rozgrywano przecież mecz przyjaźni, to wiślacy przekonali gości, iż absolutnie niczym nie muszą się martwić i zaraz coś wspólnie wykombinują. Jak pomyśleli tak zrobili, bo uderzenie Grajciara w środek bramki Wisły nie miałoby prawa do niej wpaść, gdyby nie Maciej Sadlok, który poświęcił własną głowę tylko po to, by przyjaciele z Wrocławia za jej pomocą mogli fetować gola.

VIDEO: Przyjacielski Sadlok pomaga Grajciarowi strzelić bramkę

Lechia Gdańsk 2-0 Legia Warszawa
„Jedziemy do Gdańska po mistrzostwo” - zapowiadali legioniści. Tak się spieszyli z tym wyjazdem, że zapomnieli zabrać drugiej linii, bez której pojechać można co najwyżej na ryby. Widząc skład przed meczem przeżegnałem się nogą i jak można było zauważyć potem, miałem ku temu powody. Naturalne jest, że przeciw Legii największe nawet ogórki potrafią wzbić się na poziom międzynarodowy i strzelić najpiękniejszą bramkę swojego życia. Tak też postąpił Sławomir Peszko, który w 20 minucie wpadł w trans (mogę się tylko domyślać czym wspomagał się przed meczem), by zdobyć najładniejszą bramkę swojego życia. W jego ślady poszedł Milos Krasić, który choć jeszcze nie tak dawno był częstym gościem naszego materiału, to przeciw „Wojskowym” poczuł nagły przypływ fantazji i uderzeniem sprzed pola karnego nie dał szans Malarzowi. Igor Lewczuk doszedł do wniosku, że w takim towarzystwie to pograć może sobie co najwyżej w bilard i pół godziny przed końcem meczu udał się do szatni, pozostawiając kolegów samych sobie. Kolegom szło jak przedstawicielce najstarszego zawodu świata w deszcz i do końca spotkania skupili się na tym, żeby gospodarze ich za mocno nie bili. Czasem mam wrażenie, że wyciągania wniosków z przeszłości łatwiej nauczyć małpę niż piłkarzy Legii Warszawa. Wszystkie znaki na niebie i ziemi budzą skojarzenia z 2012 rokiem, w którym legioniści naprawdę w mistrzowski sposób przepieprzyli mistrzostwo. I tylko znów ten Gdańsk...

VIDEO: Opinia kibiców Legii na temat Gdańska

Pogoń Szczecin 3-2 Cracovia Kraków
Gospodarze ku zaskoczeniu wszystkich bardzo odważnie ruszyli do ataku i mogli prowadzić już po 2 minutach, ale Dawid Kort widząc przed bramką leżącego Grzegorza Sandomierskiego przestraszył się, że być może golkiper Cracovii zasłabł i poczytalność piłkarza postanowił sprawdzić potężnym kopnięciem prosto w niego. Po pół godzinie młody pomocnik zdołał jednak otworzyć wynik, który koledzy mogli zdecydowanie powiększyć, jednak dużo lepiej strzelali na własną bramkę niż przeciwnika i Jarosław Fojut golem samobójczym doprowadził do remisu. Na 2-1 z karnego trafił Frączczak, a po zamieszaniu w polu karnym Pogoni większym niż to wokół Trybunału Konstytucyjnego wyrównał Mateusz Cetnarski. Gości szalenie podnieciła perspektywa gry w Europie i już, już zaczęli witać się z pucharami. Długodystansowcy są z nich średni, bo pocieszyli się całe dwie minuty. Łukasz Zwoliński wiedział z jakim skutkiem strzela ostatnio na bramkę, więc postanowił poczekać aż to piłka trafi jego. Wyszło znakomicie – jedni strzelają z fałsza, inni spadającym liściem, a my w Polsce jako dumni posiadacze Wieliczki propagujemy strzały techniką słupa soli. Jakubowi Słowikowi nie wystarczyło jednak zwycięstwo, bo ten czując gola Cetnarskiego, jeszcze wcześniej postanowił ukarać napastnika w dość nietypowy sposób.

VIDEO: Słowik wyładowuje się na Cetnarskim

Zagłębie Lubin 3-0 Lech Poznań
Bronienie tytułu mistrzowskiego z 17 porażkami na koncie może być raczej trudne. Nie przeszkadza to jednak Lechowi być w górnej połowie tabeli, mając na koncie więcej zebranych oklepów niż lecące z ligi Podbeskidzie czy też Górnik Zabrze, który również jest na najlepszej drodze do zwiedzania Chojnic i Grudziądza. Goście co prawda spróbowali na początku zaatakować, ale nie widząc owoców swojego wysiłku wspólnie zdecydowali, że muszą po prostu pokornie poczekać na rozwój wydarzeń. Rozwój wydarzeń nie był jednak najbardziej pomyślny dla Lecha, bo w Poznaniu pamiętają zapewne lepsze rezultaty z Lubina niż 0-3. Obydwa zespoły zaczęły się jednak czegoś domagać: kibice Zagłębia wywiesili transparent skierowany do zarządu, w którym żądali mistrzostwa Polski, fani z Krainy Kwitnącej Bulwy zaczęli zaś domagać się dymisji Jana Urbana, co jest o tyle ciekawe, że gdyby nie on to dzisiaj mogliby domagać się zniżek biletów na 1 ligę. No cóż, „jak powiedział Łukasz Trałka, każdy z nich to bita pałka”.

VIDEO: Zagłębie przygotowuje puree ziemniaczane

Ruch Chorzów 0-3 Piast Gliwice
W klasycznym systemie rozgrywek Ruch znalazłby się na miejscu spadkowym, ale korzystając z uprzejmości kolegów z Gdańska, dzięki ciepłemu miejscu w grupie mistrzowskiej, „Niebiescy” mogą sobie przegrywać nawet z Drużyną Ofiar Min Lądowych. Trudno było więc liczyć na ich heroiczną walkę przeciwko Piastowi, zwłaszcza, że ostatnie zwycięstwo gospodarze zanotowali 2 miesiące temu. Goście nie spodziewali się zatem większych trudności i bez kłopotów wyszli na prowadzenie. O dziwo w chorzowianach zapalił się wtedy duch walki, więc rozpoczęli oni bohaterski ostrzał bramki Jakuba Szmatuły. Dużo większe korzyści przyniosłoby im strzelanie do niej a nie w bramkarza, jednak podczas 90 minut gospodarze nie wpadli na taki pomysł i po kolejnej nieudanej próbie stwierdzili, że skoro sobie i tak już nie pomogą, to proszę bardzo, niech Piast sobie poużywa, więc w ciągu 5 ostatnich minut przyjezdni ustalili wynik na 0-3. Polskie Leicester polskim Leicester, ale mam nadzieję, że akurat tego lisa w niedzielę ustrzeli pewien wojskowy.

VIDEO: Tu się naprawdę nie ma z czego śmiać

Mem kolejki:

fot. Facebook

Wpis kolejki:

fot. Twitter

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.