Nemanja Nikolić - fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Zrinjskim Mostar

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po doniesieniach ze zgrupowania w Austrii, po pogromie w Superpucharze i po późnych powrotach reprezentantów z Euro 2016 trudno było spodziewać się cudów w Bośni. Wprawdzie lokalni mistrzowie, to żadni wirtuozi, a co najwyżej średni poziom ekstraklasowy, to jednak wynik 1-1 powinniśmy przyjąć z pokorą, jako dobry punkt wyjścia przed rewanżem.

1. Plan minimum. Jakub Rzeźniczak w rozmowie z naszym serwisem przyznał przed tym meczem, że nie jest ważne jak, ale „Wojskowi” muszą przejść do kolejnej fazy rozgrywek. Bramkowy remis na wyjeździe, choć ze znacznie słabszym rywalem, daje bardzo dobrą pozycję wyjściową przed rewanżem i realizacją planu, jakim jest awans. Legioniści, być może nieroztropnie, wcale nie przejmowali się wczoraj rankingiem UEFA. Przy 1-1 nie kwapili się do ataków, szanowali piłkę, a nawet grali na czas. To żaden wstyd, bo...

2. ... na tym etapie rozgrywek nie ma silnych drużyn. Mistrzowie poszczególnych krajów grających w eliminacjach do eliminacji eliminacji Ligi Mistrzów to z reguły nie są futbolowe tuzy. Jest wprawdzie kilka znanych firm, jak np. Celtic, Crvena Zvezda, RB Salzburg, czy Dinamo Zagrzeb. Wszyscy oni mieli problemy w swoich spotkaniach. W klubach tych wiedzą bowiem, że to nie teraz ma przyjść szczyt formy. Właściwie nikt nie gra dobrze i skończyły się czasy pogromów na tym poziomie. Z pewnością na taki stan rzeczy wpływ miały też Mistrzostwa Europy, bo przecież nie tylko Legia wysłała na nie swoich zawodników.

3. Powtórka z rozrywki. Właściwie od zawsze Legia gra słabo na początku lipca. To świadome działanie trenerów, którzy wierzą (jak do tej pory mają ku temu podstawy), że nawet jeszcze nie będący w pełni formy legioniści są w stanie pokonać przeciwników pokroju Zrinjskiego. Wystarczy przypomnieć męki z Botosani rok temu w Warszawie, uratowany w 93 min. remis z St. Patricks z Irlandii, czy problemy w dwumeczu z The New Saints z Walii sprzed 3 lat. Polska liga jest bardzo nisko w rankingu UEFA, dlatego mecze rozgrywamy już teraz. Trzeba to po prostu przejść i tyle. Pora do tego przywyknąć.

4. Wszechobecne cierpienie. Zawodnicy Legii cierpieli w 36-stopniowym upale, ale nie tylko on im przeszkadzał. Największe problemy mieli ze swoją niemocą. Widać było wyraźnie, że nogi ich nie niosą. Do tego bardzo szybko opadli z sił po strzelonej bramce, gdy przecież wydawało się, że właśnie ułożyli mecz po swojej myśli. Gospodarze zaś nabrali animuszu i zwietrzyli szansę na wygraną. Możliwości mieli wprawdzie ograniczone, a i mistrzowie Polski grali dobrze w defensywie, więc męczyli się niemiłosiernie i to bez efektu. Cierpieliśmy wreszcie i my przed telewizorami, bo nie dość, że przyzwyczajeni jesteśmy do lepszej jakości transmisji (nabrało się pańskich nawyków przez parę lat), to jednak, nawet przy chłodnej głowie, trudno ogląda się nieporadne występy swoich zawodników.

5. Stałe fragmenty. Możliwe, że wynika to z braku koncentracji, czy też szczęścia, a może czegoś innego, ale legioniści w dwóch meczach stracili już trzy bramki po zagraniach ze stałych fragmentów. Jeszcze w zeszłym sezonie bardzo dobrze sobie radziliśmy z tego typu zagrożeniem i rywale praktycznie nie strzelali nam w ten sposób goli. Również w ofensywie nasi gracze mają problem ze stałymi fragmentami i jak na razie zagrywają bardzo źle.

6. Debiutanci. W Mostarze w barwach Legii zadebiutowało dwóch piłkarzy – Moulin i Cierzniak. Pierwszy pokazał, że możemy mieć z niego sporo pożytku. Rzeczywiście brał na siebie ciężar wyprowadzania piłki, rozgrywał ją, starał się regulować tempo gry, a co najważniejsze – zaliczył asystę. Zastrzeżenia można mieć natomiast do jego gry w defensywie, bo zdarzały się momenty, w których nie wracał albo spóźniał się z powrotem. Należy też zwrócić uwagę, że bardzo głęboko cofał się po futbolówkę, aż do stoperów, i stamtąd rozpoczynał akcje. Taka gra obarczona jest dużym ryzykiem straty i lepsi przeciwnicy mogą skorzystać z okazji. Zresztą w Moulin w Mostarze raz w ten sposób stracił i musiał ratować się faulem. Nie ma co się jednak nadmiernie czepiać, bo Francuzowi również po prostu brakowało sił. Natomiast Cierzniak przede wszystkim irytował fatalną grą nogami. Większość jego podań lądowała na aucie, a i dwukrotnie rywale byli bliscy przechwytu, gdy zwlekał z wybiciem. Na plus na pewno należy mu jednak zaliczyć interwencję z 56. minuty, gdy popisał się refleksem przy strzale z bliska. Ogólnie jednak pozostawił po sobie nie najlepsze wrażenie.

7. Guliherme z napędem 5x5. Pięć fauli na Brazylijczyku i pięć żółtych kartek dla graczy gospodarzy, to niecodzienne wydarzenie. „Gui” był w Mostarze nie do uchwycenia. Raz po raz ogrywał rywali i dzięki temu starał się stwarzać przewagę liczebną. Rywale nie przebierali więc w środkach. A Guilherme, choć często brakowało mu ostatniego podania, znów był najlepszy w szeregach „Wojskowych”.

Autor: Jakub Majewski "Qbas"
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.