fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Punkty po meczu z Jagiellonią

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

„Z tobą przegrać to jak wygrać” – rzekł Ryszard Ochódzki do swojej byłej żony, po tym, jak wydawało się, że to ona go przechytrzyła. W przypadku sobotniego meczu Legii rzecz wygląda podobnie. Niby tylko remis, niby słaba druga połowa, ale mimo wszystko możemy odetchnąć. Ta drużyna potrafi grać bardzo fajnie w piłkę i są szanse, że będzie grała jeszcze lepiej.

1. Zaskoczenia. Wprawdzie tylko dwa, ale warte odnotowania. Po pierwsze okazało się, że Hasi nie zamierza powtarzać Berga i całkowicie odpuszczać pierwszych kolejek ligowych. Przeciwko Jagiellonii wystawił bowiem silny skład, choć oczywiście ostrożnie zarządzał siłami podopiecznych. Po drugie, zaskoczyła drużyna Legii, która, po serii słabych meczów sparingowych i kiepskim starcie sezonu, udowodniła, że w obecnym stanie osobowym potrafi grać bardzo dobrze w piłkę, a tak przyjemnej dla oka gry w wykonaniu „Wojskowych” nie widzieliśmy w Warszawie od dawna.

2. Obawa i radość. Po pierwszej połowie można było się przestraszyć. Legia prezentowała się znakomicie i goście mogli cieszyć się, że przegrywają tylko jedną bramką. Grali na tyle dobrze, że pojawiła się obawa o formę podopiecznych Hasiego. Wyglądało na to, że ta przyszła za szybko! Na szczęście po przerwie wszystko wróciło do normy. Przygotowania operacji „Awans do LM” idą zgodnie z planem.

3. Pan piłkarz Moulin. Thibault Moulin to dotychczas jedyne letnie wzmocnienie pierwszego składu. Ale za to jakie! Takiego zawodnika Legia potrzebowała od dawna. Oczywiście trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, jak potoczą się jego losy w zespole mistrza Polski, ale od razu widać, że mamy do czynienia za graczem z innego piłkarskiego świata. Lekkość w grze, ułożenie stopy, precyzja podania, wizja gry, a nade wszystko umiejętność szybkiego wyboru najlepszego rozwiązania dla przebiegu akcji – wszystko to robiło duże wrażenie. Całość zaś okrasił piękną asystą (to już jego druga w drugim oficjalnym występie). Gdy dojdzie do tego odpowiednia forma fizyczna, możemy mieć w drużynie najlepszego środkowego pomocnika ligi (choć oczywiście w wyborach nc+ i tak wygra Rafał Murawski), który da zespołowi wiele korzyści.

4. TurboGucio. Ponownie Guilherme zapracował sobie na miejsce w „Punktach”. Spośród wszystkich piłkarzy, którzy zagrali w 3 meczach Legii w tym sezonie, właściwie tylko do Brazylijczyka nie można mieć pretensji. To w dużej mierze na nim opiera się gra ofensywna naszego zespołu, a najbardziej widoczne było to w sobotnim spotkaniu przeciwko Jagiellonii. „Gui” znów był niechwytny, zachwycał efektownymi dryblingami, które, co bardzo ważne, były również efektywne. Wraz z Moulin i Aleksandrowem napędzali ataki całej drużyny. Po pierwszej połowie trener dał mu już odpocząć i momentalnie siadła gra całego zespołu. Oczywiście nie wynikało to tylko z absencji Guilherme, ale nie da się ukryć, że akurat ten piłkarz jest już gotowy do gry o Ligę Mistrzów. Przy rozsądnym gospodarowaniu jego siłami powinien tę dyspozycję utrzymać do najważniejszych meczów tego lata. O ile go Legia w międzyczasie nie sprzeda do Olimpiakosu.

5. Błąd kapitana. Można byłoby napisać, że Jakub Rzeźniczak rozegrał dobre zawody. Grał spokojnie, nieźle się ustawiał, przewidywał rozwój sytuacji. Zdarzały mu się drobne błędy, ale takie, które nie powodowały konsekwencji w postaci zagrożenia pod naszą bramką. Aż w końcu po prostu zawalił nam gola. Najpierw pozwolił wejść piłce w kozioł, potem dał się łatwo przepchnąć rywalowi. Dziwna pomyłka.

6. Sędzia międzynarodowy. W futbolu nie ma już dobrych drużyn i dobrych sędziów. Widać to było po ostatnich Mistrzostwach Europy, a zwłaszcza po finale. Widać też po sobotnim występie pana Marciniaka, powszechnie uznawanego, i słusznie, za najlepszego polskiego sędziego. Pan sędzia ma jednak dość duży problem, bo ostatnio praca mu idzie co najwyżej przeciętnie. Znacząco myli się w każdym meczu. W spotkaniu przeciwko Jagiellonii nie podyktował karnego dla gości, bo nie widział dobrze całego zdarzenia (był źle ustawiony). Potem nawet przepraszał, atakującego go przez cały mecz Probierza. I tylko dziwne, że cała Polska nie zagrzmiała z oburzenia. Nikt się nie zająknął o „Piłkarskim Smoleńsku”. Ale w końcu to Marciniak. Dobro narodowe.

7. Brawo Malarz! Arkadiusz Malarz, 10 dni po tym, jak sprezentował Lechowi dwa gole, uratował nam skórę. W I połowie nasz bramkarz był bezrobotny, ale w II roboty miał za dwóch. Spisał się znakomicie, a bronił również w sytuacjach wydawałoby się beznadziejnych. I to wciąż grając z kontuzją. Tym większy szacunek dla niego. Ukłony!

Autor: Jakub Majewski Qbas
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.