fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Tak grali w Legii Brzyski, Vrdoljak i Lewczuk

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W ostatnich dniach z Legią Warszawa pożegnało się trzech zawodników, którzy byli ważną częścią tego zespołu. Kontrakty rozwiązano z Tomaszem Brzyskim oraz Ivicą Vrdoljakiem, natomiast do Francji został sprzedany Igor Lewczuk. Cała trójka rozegrała dla Legii łącznie 415 meczów. Każdy z nich świętował z klubem przynajmniej raz mistrzostwo i Puchar Polski.

Tomasz Brzyski trafił do Legii 14 stycznia 2013 roku. Tego samego dnia rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt z Polonią i na zasadzie wolnego transferu przeniósł się na Łazienkowską. Jego przyjście zapoczątkowało sprowadzanie do Legii byłych graczy wcześniej wymienionego klubu. W lutym kupiono Wladimera Dwaliszwilego, a potem Tomasza Jodłowca, który miał na koncie jeszcze epizod w Śląsku Wrocław. Brzyski zadebiutował w Legii w wygranym 4-1 spotkaniu Pucharu Polski z Olimpią Grudziądz. Doświadczony piłkarz spędził na boisku pełne 90 minut. W ekstraklasie nadal przegrywał jednak rywalizację z Jakubem Wawrzyniakiem, będącym wówczas w bardzo dobrej dyspozycji, co mogą potwierdzać jego powołania do reprezentacji Polski. W rundzie wiosennej sezonu 2012/13 Brzyski rozegrał łącznie w Legii 15 meczów, w których zdobył jednego gola. Po raz pierwszy na listę strzelców wpisał się 20 kwietnia w starciu 23. kolejki ekstraklasy z Pogonią Szczecin, ustalając wynik starcia na 3-1 dla przyszłych mistrzów kraju. Przenosin do Legii nie mógł żałować, ponieważ trafił tam z klubu, który w tym samym sezonie nie otrzymał licencji na grę w ekstraklasie.

Sezon 2013/14 był przełomowy dla Tomasza Brzyskiego. Obrońca wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, odstawiając na boczny tor Jakuba Wawrzyniaka, który pół roku później odszedł do Amkara Perm. "Brzytwa" spisywał się bardzo dobrze. Po jego asyście bardzo ważnego gola Molde FK strzelił Wladimer Dwaliszwili, dzięki czemu mistrz Polski wywiózł z Norwegii cenny remis. Potem, pomijając dwumecz ze Steauą Bukareszt, grał w każdym kolejnym meczu - zarówno w ekstraklasie, jak i w Lidze Europy. Jego dobre występy zaowocowały powołaniem do kadry narodowej. 15 listopada 2013 roku Brzyski zagrał 23 minuty w przegranym 0-2 pojedynku ze Słowacją. Kilka miesięcy później zdobył gola dla "biało-czerwonych" w starciu z Norwegią. Ostatni raz w reprezentacji Polski zagrał 5 marca w przegranym 0-1 meczu ze Szkotami. Sezon 2013/14 Tomasz Brzyski zakończył z kolejnym mistrzostwem na swoim koncie.

fot. Mishka / Legionisci.com

W następnych rozgrywkach pomocnik był wyjątkowo mocno eksploatowany. W sumie rozegrał 37 meczów - walczył w eliminacjach do Ligi Mistrzów, Lidze Europy, ekstraklasie oraz Pucharze Polski. Był niezwykle ważną postacią w drużynie Henninga Berga. Jego wystawianie było również jednak związane z faktem, że Brzyski nie miał żadnego wartościowego zmiennika. Na ten sezon przypada jego pamiętny gol z Lechem Poznań w 10. ligowej kolejce. Gospodarze przegrywali już 0-2, ale trafienie ich zawodnika z ostrego kąta pozwoliło obudzić nadzieje. Ostatecznie w samej końcówce wyrównującą bramkę zdobył Dossa Junior, któremu asystował... Tomasz Brzyski. Po tym pojedynku zawodnik był na ustach wszystkich, bo to właśnie on pociągnął Legię do walki.



Sezon 2015/16 Brzyski ponownie rozpoczął jako niekwestionowany lider lewej strony bloku defensywnego. Nieprzerwanie grał tam przez pół roku. W listopadzie 2015 roku strzelił dla Legii ostatniego gola w karierze. 34-latek przymierzył z dystansu i świetnym uderzeniem pokonał bramkarza Chojniczanki Chojnice. Na początku 2016 roku do Legii trafił Adam Hlousek, który na stałe wygryzł swojego konkurenta z podstawowego składu. Stanisław Czerczesow zdecydowanie bardziej cenił umiejętności Czecha, który za zaufanie odwdzięczał się bardzo dobrą grą. W okresie od stycznia do czerwca 2016 roku Brzyski zagrał tylko cztery razy. Dwa razy wystąpił w półfinale Pucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz, a potem z w lidze z Cracovią oraz Lechią Gdańsk. W tym sezonie jego sytuacja uległa nieznacznej poprawie. Na boisku pojawił się siedmiokrotnie, ale Legia wygrała tylko dwa razy - z HSK Zrinjski Mostar oraz AS Trencin. Po raz ostatni w barwach Legii zagrał 20 sierpnia z Arką Gdynia. Po tym pojedynku został odsunięty od składu, a wraz z końcem miesiąca za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt z klubem. W ostatnim dniu okna transferowego podpisał umowę z Cracovią.

Tomasz Brzyski w Legii Warszawa
RozgrywkiMeczeGole
Ekstraklasa932
Europuchary283
Puchar Polski161
Superpuchar20



SUMA1396

Debiut w Legii: 26 lutego 2013, Olimpia Grudziądz (4-0).
Pierwszy gol dla Legii: 20 kwietnia 2013, Pogoń Szczecin (3-1).

Ivica Vrdoljak przeszedł do Legii przed startem sezonu 2010/11. Kontrakt podpisał 28 maja 2010 roku, a za jego sprawą klub ze stolicy ustanowił rekord transferowy ekstraklasy, który nadal pozostaje niepobity. Chorwacki pomocnik kosztował stołeczny zespół około miliona euro. Vrdoljak trafił do Warszawy w okresie, kiedy w drużynie trwała spora przebudowa. Razem z nim przyszli Marijan Antolović, Srdja Kneżević, Manu, Bruno Mezenga oraz Alejandro Cabral. Zagraniczny zaciąg miał spowodować, że Legia odjedzie rywalom z ekstraklasy, przyciągnie tłumy kibiców na nowy stadion i rozpocznie walkę o upragnioną Ligę Mistrzów. Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek, na oficjalnej prezentacji drużyny, zostało ogłoszone, że nowym kapitanem drużyny został świeżo pozyskany Ivica Vrdoljak. Ta decyzja wzbudziła niemało kontrowersji, ponieważ niesamowicie odpowiedzialną funkcję powierzono osobie, która miała dopiero rozpocząć naukę języka polskiego. Spekulowało się, że Chorwat otrzymał opaskę ze względu na cenę, za którą trafił do Polski. Jak jednak pokazały kolejne lata, decyzja ta była trafiona, a Vrdoljak stał się kapitanem zespołu w pełnym tego słowa znaczeniu. To właśnie on w 2011 roku stanął ramię w ramię z kolegami naprzeciwko ochroniarzy, którzy nie pozwalali podejść piłkarzom do bramy, aby podziękować kibicom za doping prowadzony z ulicy Łazienkowskiej podczas meczu z Koroną Kielce.



Oficjalny debiut Vrdoljaka w Legii przypadł na derbowy mecz z Polonią. Nie ma co się oszukiwać, że gorszego startu chyba nie mógł sobie wyobrazić, ponieważ legioniści przegrali tamto spotkanie aż 0-3. Niebawem, bo w 6. ligowej kolejce, strzelił swojego pierwszego gola na polskich boiskach, kiedy z rzutu karnego pokonał bramkarza Zagłębia Lubin. Ogółem w swoim pierwszym sezonie zagrał w koszulce z "eLką" na piersi 32 razy i osiem razy pokonał bramkarza rywali. Legii nie udało się zdobyć mistrzostwa, co zostało uznane za spore rozczarowanie, lecz Vrdoljak mógł cieszyć się ze zdobycia Pucharu Polski. Tym bardziej, że finał obfitował w wielkie emocje, a zwycięzcę wyłoniono dopiero po rzutach karnych. Chorwat był wykonawcą jednej z jedenastek, którą pewnie zamienił na bramkę.

W kolejnym sezonie, zapamiętanym przez wielu jako jedną z największych porażek w ostatnim czasie, Vrdoljak znowu pełnił ważną funkcję w drużynie. Był podstawowym zawodnikiem środka pola. Grał zarówno w Lidze Europy, Pucharze Polski, jak i w ekstraklasie. Wystąpił m.in. w już chyba historycznym rewanżu ze Spartakiem Moskwa, kiedy legioniści podnieśli się ze stanu 0-2 i zwycięskiego gola strzelili dosłownie w ostatnich sekundach. Rozgrywki w rozgrywkach 2011/12 Vrdojak ponownie zakończył zaledwie z Pucharem Polski. W finale "Wojskowi" pewnie ograli Ruch Chorzów 3-0. Na zmagania ligowe w tamtym okresie można spuścić zasłonę milczenia. Wystarczy przypomnieć sobie ostatnie kolejki, kiedy Legia rozdawała punkty na prawo i lewo, aby ostatecznie zaprzepaścić szansę na mistrzowski tytuł.

Kolejne dwa sezony były już dla Vrdoljaka, jak i całej Legii, bardzo udane. W sezonie 2012/13 stołeczny zespół sięgnął wreszcie po upragnione mistrzostwo kraju, a Chorwat w dużej mierze się do tego przyczynił. W 27. ligowej kolejce to po jego bramce z rzutu karnego w samej końcówce Legia pokonała na własnym stadionie Lecha Poznań, robiąc wielki krok w kierunku tytułu. Oprócz tego, ponownie podniósł trofeum za zwycięstwo w Pucharze Polski, chociaż chyba wielu pamięta, jak dziwne były to wówczas rozgrywki. W finale rozgrywano bowiem dwumecz, co spowodowało, że legioniści, pomimo słabej gry i porażki u siebie 0-1 ze Śląskiem Wrocław, mogli cieszyć się po ostatnim gwizdku sędziego. Rok później Chorwat znów stoczył nieudaną walkę o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W rewanżowym spotkaniu ze Steauą Bukareszt to po jego błędzie Rumuni zdobyli drugiego gola. Potem przez cały sezon spisywał się bez zarzutu, a swoją dobrą dyspozycję ukoronował strzeleniem gola Lechowi Poznań w ostatniej kolejce ekstraklasy, pieczętując tym samym drugie z rzędu mistrzostwo dla swojego klubu.

fot. Mishka / Legionisci.com

Sezon 2014/15 był ostatnim w wykonaniu Ivicy Vrdoljaka jako czynnego piłkarza Legii. Niestety, wówczas towarzyszyło mu wiele niepowodzeń. Rozpoczęło się od przegranego Superpucharu Polski z Zawiszą Bydgoszcz, który jednak przeszedł bez większego echa, ponieważ legioniści wszystkie siły rzucili na walkę o Ligę Mistrzów. Przymykano nawet oko na bardzo słaby start Legii w ekstraklasie. Spotkania w 3. rundzie eliminacyjnej do LM zostaną zapamiętane przez Chorwata na długo. Dwa niewykorzystane rzuty karne w starciu z Celtikiem oraz walkower po błędzie administracyjnym na pewno odcisnęły piętno na jego psychice. Chociaż Vrdoljak podkreślał, gdyby w pierwszym meczu ze Szkotami legioniści mieli trzecią jedenastkę, to i tak on chciałby ją wykonać. W październiku 2014 roku w meczu z Metalistem Charków ponownie nie wykorzystał rzutu karnego. Po tym wydarzeniu został już na stałe odsunięty od wykonywania jedenastek w Legii Warszawa. Mimo wszystko, końcówka sezonu była dla Chorwata umiarkowanie udana. Kapitan wystąpił w dwóch ważnych starciach z Ajaxem i chociaż nie zakończyły się one po myśli mistrzów Polski, to i tak zostaną zapamiętane na długo. W maju ubiegłego roku sięgnął z Legią po kolejny Puchar Polski, kiedy na Stadionie Narodowym "Wojskowi" pokonali 2-1 Lecha Poznań. Vrdoljak tego dnia biegał po murawie przez pełne 90 minut. Ostatni raz w barwach Legii wystąpił 17 maja 2015 roku w meczu ze Śląskiem Wrocław. Został zmieniony w 61. minucie przez Dominika Furmana.


Potem rozpoczęły się jego problemy z kontuzjami, przez które musiał ostatecznie zawiesić buty na kołku. Początkowo Vrdoljak udanie przeszedł zabiegi i wydawało się, że jego powrót do gry jest kwestią czasu. W styczniu poleciał nawet na zgrupowanie z pierwszą drużyną, które jednak musiał opuścić z powodu powracającego urazu. Kilka miesięcy temu Chorwat usłyszał wyrok. Dalsze profesjonalne uprawianie sportu mogło zakończyć się dla niego nawet kalectwem. Pomocnik jednak się nie poddał i na początku sierpnia ponownie przeszedł operację. 31 sierpnia za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt z Legią Warszawa.

Ivica Vrdoljak w Legii Warszawa
RozgrywkiMeczeGole
Ekstraklasa12820
Europuchary361
Puchar Polski255
Superpuchar20



SUMA19126

Debiut w Legii: 13 sierpnia 2010, Polonia Warszawa (0-3).
Pierwszy gol dla Legii: 18 października 2010, Zagłębie Lubin (1-2).

Igor Lewczuk grał w Legii nieco ponad dwa lata. Kontrakt z mistrzem Polski podpisał 19 czerwca 2014 roku, kiedy odszedł z Zawiszy Bydgoszcz. W poprzednim klubie był wyróżniającą się postacią, a dodatkowo zapisał się w historii. To własnie on oddał decydujący strzał w konkursie rzutów karnych w finale Pucharu Polski w 2014 roku. W tamtym okresie Lewczuk uchodził za solidnego ligowca, więc jego transferowi nie towarzyszyło wielkie poruszenie. Do Warszawy przyszedł zresztą jako prawy obrońca i docelowo właśnie na tej pozycji miał również występować w Legii. Henning Berg przekwalifikował go jednak na stopera, co początkowo wzbudzało wiele kontrowersji. Sam piłkarz nie był chyba do końca zadowolony z pomysłu szkoleniowca, ale nie protestował i robił swoje. W nowych barwach zadebiutował 9 lipca w starciu o Superpuchar Polski ze swoim poprzednim pracodawcą. Wystąpił na środku obrony i tamtego pojedynku na pewno nie może zaliczyć do udanych, ponieważ Legia niespodziewanie przegrała 2-3. Na początku ligowego sezonu również nie zachwycał. Widać było, że brakuje mu ogrania na nowej pozycji - zdarzały się błędy i nieporozumienia. W 3. kolejce po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców, ale niestety skierował pikę nie do tej bramki co trzeba. Winić go jednak wówczas nie można było, ponieważ odbita przez Dusana Kuciaka futbolówka niefortunnie trafiła w nowego defensora zespołu. Po tych wydarzeniach Lewczuk stracił miejsce w składzie. Henning Berg oddelegował go nawet do trzecioligowych rezerw, gdzie miał się odbudować. Wrócił do gry w 6. kolejce, a potem znów pauzował przez kilka ligowych spotkań. Trener wolał stawiać na Jakuba Rzeźniczaka i Dossę Juniora. Lewczuk grał sporadycznie, lecz jego sytuacja znacząco zmieniła się od czasu pierwszego strzelona gola, który dał Legii trzy punkty w meczu z Pogonią Szczecin. 29 kwietnia 2015 roku Lewczuk zdobył premierową bramkę dla "Wojskowych", co zaowocowało wskoczeniem do wyjściowej jedenastki już do końca sezonu. Wówczas zastąpił Dossę Juniora, który zmagał się z kontuzjami.

W pierwszym sezonie w Warszawie udało mu się wywalczyć Puchar Polski, chociaż w finale z Lechem Poznań nie zagrał ani minuty. Wystąpił jednak w obydwu meczach półfinałowych z Podbeskidziem Bielsko-Biała oraz ćwierćfinale ze Śląskiem Wrocław. Jak najbardziej można więc uznać, że po raz drugi z rzędu miał udział przy wywalczeniu przez jego drużynę krajowego pucharu.

fot. Mishka / Legionisci.com

Kiedy wydawało się, że Lewczuk może już na stałe zagościć w wyjściowym składzie Legii, do Warszawy sprowadzono mu nowego konkurenta. I to nie byle kogo, bo Michała Pazdana z Jagiellonii Białystok. Spowodowało to, że początek sezonu 2015/16 ponownie musiał spędzić na ławce rezerwowych. Trenera przekonał do siebie dopiero w 4. ligowej kolejce, kiedy niespodziewanie w odstawkę poszedł wspomniany wcześniej Pazdan. Lewczuk w pełni wykorzystał swoją szansę i stał się kluczowym zawodnikiem środka obrony. Przez pierwsze kilka meczów jego partnerem był jeszcze Jakub Rzeźniczak, ale od listopada 2015 roku zaczął tworzyć solidny monolit z Michałem Pazdanem. Obrońca nabierał coraz więcej pewności, na co wpływ miały m.in. jego występy w Lidze Europy. Doświadczenie zebrane w starciach z zawodnikami chociażby SSC Napoli zaprocentowało w przyszłości. Poprzedni sezon zakończył z pierwszym w swojej karierze mistrzostwem Polski, a ponadto dołożył do tego Puchar Polski. To drugie trofeum może być dla niego cenniejsze niż to zdobyte przed rokiem, ponieważ tym razem wystąpił już w finale przez pełne 90 minut.

W obecnym sezonie Lewczuk rozegrał w Legii 13 meczów. Niestety, po raz trzeci w karierze przegrał na początku w meczu o Superpuchar Polski, co jednak zostało przykryte przez sukcesy w kolejnych miesiącach. Legia z Lewczukiem w składzie przeszła bez porażki przez wszystkie rundy eliminacji Ligi Mistrzów, dzięki czemu wywalczyła upragniony od 21 lat awans do fazy grupowej tych rozgrywek. Ten sukces i dobra dyspozycja piłkarza nie mogły przejść niezauważenie. Obrońca otrzymał powołanie do reprezentacji Polski na mecz z Kazachstanem, a dodatkowo wzbudził zainteresowanie włodarzy Girondins de Bordeaux. Ostatecznie 31 sierpnia na zgrupowaniu kadry parafował z Francuzami dwuletnią umowę. Ostatni mecz w barwach "Wojskowych" Lewczuk rozegrał 28 sierpnia w Chorzowie, na stadionie, na którym w przeszłości grał jako piłkarz tamtejszego Ruchu.

Igor Lewczuk w Legii Warszawa
RozgrywkiMeczeGole
Ekstraklasa563
Europuchary150
Puchar Polski111
Superpuchar30



SUMA854

Debiut w Legii: 9 lipca 2014, Zawisza Bydgoszcz (2-3).
Pierwszy gol dla Legii: 29 kwietnia 2015, Pogoń Szczecin (2-1).

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.