2016-09-18 Legia Warszawa - Zagłębie Lubin, kibice, Żyleta - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Nie ma gry, nie ma wyników, wypier... Albańczyku

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po wysokiej porażce z Borussią można było się spodziewać niezbyt dużej frekwencji na meczu ligowym z Zagłębiem. Kilkanaście tysięcy osób w niedzielny wieczór znalazło ciekawsze zajęcie niż wspieranie ukochanego klubu. Zobaczcie o ile łatwiej przychodzi znajdowanie wymówek, gdy drużynie nie idzie i nie gramy najważniejszych spotkań.

Na niedzielnym meczu z Zagłębiem pojawiło się niewiele ponad 14 tysięcy fanów. O połowę mniej niż na rozgrywanym pięć dni wcześniej spotkaniu z BVB. To jednak w niedzielę atmosfera była zdecydowanie lepsza! Kolejny raz potwierdziło się, że liczy się jakość, nie ilość.

Juniorzy nagrodzeni
Przed rozpoczęciem spotkania na murawie pojawili się juniorzy naszego klubu, którzy kilkanaście tygodni temu zdobyli w Szczecinie mistrzostwo Polski, a niedawno rozpoczęli rozgrywki Ligi Młodzieżowej od nie do końca zasłużonej porażki z BVB 0-2. Zawodnicy zostali nagrodzeni oklaskami, a także kilkoma okrzykami ze strony Żylety. Nie zabrakło również wspólnych śpiewów z piłkarzami, którzy miejmy nadzieję, w niedalekiej przyszłości stanowić będą o sile pierwszego zespołu. Na razie niech wezmą sobie do serca skandowane przez fanów słowa - "Walczyć, trenować, Warszawa musi panować!".



PamiętaMY
Wspomniana uroczystość jakoś rozbudziła zgromadzoną na trybunach publiczność, bowiem wcześniej nie czuć było w ogóle atmosfery meczu. Na Żylecie obok dwóch biało-czerwonych flag ("Wilno Lwów" i "PamiętaMY") zawisło płótno związane z agresją Armii Czerwonej na Polskę - "17.09.1939 - Pamiętamy".

Kibice gości do Warszawy przyjechali autokarami w skromnej, 125-osobowej grupie. Mieli ze sobą dwie flagi. Szybko strzelone dwie bramki przez ich drużynę, rozruszały przyjezdnych.



Nie poddawaj się...
Mimo niekorzystnego wyniku Żyleta, jak i cały stadion, wspierała nasz zespół non stop. Co prawda piłkarzy schodzących na przerwę żegnały gwizdy, ale 15 minut później znów zdzieraliśmy gardła jak źli. Szczególnie w drugiej połowie nasz doping stał na bardzo wysokim poziomie. "Nie poddawaj się, ukochana ma" - w tym momencie i tego dnia pieśń ta pasowała idealnie i miała mega moc. Trudno powiedzieć, czy to nasze zaangażowanie pobudziło piłkarzy, bo w końcu zaczęli zapier..., a to przyniosło efekt bardzo szybko i po 12. minutach II połowy mieliśmy remis. Jak można się domyślić, dwie strzelone bramki jeszcze bardziej nakręciły wszystkich do dopingu.



Wypier... Albańczyku!
Wydawało się, że uda się pójść za ciosem, ale niestety później to przyjezdni strzelili bramkę. Legioniści zaś zmarnowali rzut karny i parę kolejnych okazji. Trzeba jednak przyznać, że tego dnia, szczególnie w II połowie, starali się, walczyli... Zawodnicy zostali więc "oszczędzeni". Po meczu nie było co prawda wspólnych śpiewów, ale nie było też ubliżania - zawodnicy podeszli w stronę Żylety, ale widząc brak "zainteresowania" ze strony młyna, udali się do szatni. Nie oszczędzono natomiast albańskiego trenera, pod wodzą którego Legia notuje najgorsze wyniki w lidze od lat, plasując się tuż nad strefą spadkową. Tuż przed końcowym gwizdkiem Żyleta skandowała "Chcemy trenera, a nie Hasiego frajera", a chwilę po nim - "Nie ma gry, nie ma wyników, wypier... Albańczyku". Na szczęście kilka minut później dowiedzieliśmy się, że Albańczyk faktycznie został pogoniony i w najbliższym czasie będzie mógł wieść życie spokojnego pasterza.

Przed nami natomiast wyjazdowe spotkanie z Wisłą, a po nim wyjazd do Lizbony. Na Łazienkowskiej spotkamy się za dwa tygodnie przy okazji meczu z Lechią.

Frekwencja: 14 216
Kibice gości: 125
Flagi gości: 2

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.