fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Kopała Ekstraklasa - podsumowanie 10. kolejki

Jeleń, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W ośmiu meczach padło aż sześć remisów – co to oznacza? Nie mamy pojęcia, ale życie uczy nas, że w pewne rzeczy bezpieczniej jest po prostu nie wnikać. Do Mickiewicza „czucie i wiara silniej mówią niż mędrca i szkiełka oko” i bardzo dobrze, bo gdyby oczy mogły mówić, to z pewnością błagałyby o zaprzestanie oglądania Ekstraklasy. Pójdźmy więc w kierunku czucia oraz wiary i zagłębmy się wspólnie w podsumowanie 10. kolejki najbardziej tajemniczych rozgrywek w tej części Wszechświata.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0-0 Wisła Płock
Wynik sugerowałby, że to spotkanie oglądało się bardzo słabo. Absolutnie nie mogę się z tym zgodzić – oglądało się je tragicznie. 5 celnych strzałów przez 90 minut może nie jest jeszcze rekordem naszej ligi, ale rezultat mógłby być znacznie lepszy, gdyby tylko jedni i drudzy opanowali trudną sztukę celowania w światło bramki z odległości mniejszej niż 5 metrów. W festiwalu niewykorzystanych szans brylowała Wisła – najpierw strzał głową w dogodnej sytuacji wylądował na słupku, a zaraz potem przypomniał o sobie Jose Kante, który w znakomitym stylu wrócił do dawnej dyspozycji, bo uderzenie w poprzeczkę z 2 metrów jest naprawdę niekiepskim wyczynem. Termalica pozazdrościła niesamowitej skuteczności gościom i w końcówce „Słoniki” także postanowiły wpisać się w annały historii. Płocczanie sami wypuścili Babiarza i Nowaka z kontrą 2 na 1 i… takiego zakończenia akcji nie spodziewałby się nawet Steven Spielberg.

VIDEO: Jak kraść to miliony, jak psuć akcje to 200-procentowe

Wisła Kraków 0-0 Legia Warszawa
Oczywiście nie było co wymagać od „Vuko”, żeby ten w kilka dni poukładał zespół po rządach Albańczyka, które organizacyjnie przypominały pożar w burdelu, ale mimo wszystko miałem szczerą nadzieję, że kiedy piłkarze wejdą do szatni gdzie nie będzie już człowieka, na jakiego nie mogli patrzeć, to cokolwiek się zmieni. Niestety, legioniści naprawdę są aż tak słabi. Niedaleko stadionu Wisły znajduje się Plac Inwalidów i podobno to właśnie tam „Wojskowi” przygotowywali się do meczu. W Krakowie grała Wisła i Arkadiusz Malarz – ten z niedzielnego treningu powinien wyjechać nowym modelem samochodu ze skrzynką stuletniej whiskey na tylnym siedzeniu. Legia miała jakieś przebłyski, jak chociażby przypadkowa, bo przypadkowa, ale zawsze kontra 3 na 1, jednak Prijović biegnąc do piłki zapomniał odpiąć się od wozu z węglem i wyszło jak wyszło. Nie ma co ukrywać – kilka niedociągnięć jest.

VIDEO: Kilka niedociągnięć w grze „Wojskowych”

Pogoń Szczecin 1-1 Górnik Łęczna
Pierwszą połowę przespali wszyscy, ale w ciągu jej ostatniej minuty piłkarze Górnika Łęczna wpadli na pomysł kopnięcia piłki w stronę bramki, a to przyniosło nadspodziewane rezultaty. Adrian Henger nie złapał futbolówki i wypluł ją przed siebie, dobitkę strzału zatrzymał na linii bramkowej Sebastian Rudol, który kopnął piłkę prosto na głowę Bartosza Śpiączki, a zaskoczony napastnik chcąc nie chcąc posłał ją do siatki. Pogoń wyrównała dzięki rykoszetowi po strzale Murawskiego i mieliśmy remis. Oczywiście mogliśmy doczekać się w końcu 3 punktów dla którejś ze stron, ale najpierw Adam Gyourcso akcję kończył tak marnie, że jeśli przekłada się to na jego życie prywatne, to partnerka na pewno nie jest zadowolona, a potem Bartosz Śpiączka zaserwował specjał Ekstraklasy pod tytułem: Przejdź Wszystkich i Nie Traf na Pustą. Kunszt sam w sobie.

VIDEO: Wykończenie Śpiączki znalazło się w śpiączce

Lechia Gdańsk 2-1 Ruch Chorzów
Gdańszczanie podeszli do meczu pragmatycznie i uznali, że skoro da się go załatwić w 13 minut, to należy to zrobić. Najpierw Sławek Peszko w końcu złapał ostrość widzenia i precyzyjnym strzałem sprzed pola karnego dał gospodarzom prowadzenie. Następnie w szesnastkę karne Ruchu została zagrana taka świeca, że w każdej szanującej się lidze zagranie to padłoby łupem obrońców. Tutaj jednak panują inne obyczaje i Flavio Paixao dostał futbolówkę, po czym posłał ją w stronę bramki w stylu identycznym dośrodkowaniu jakie otrzymał. Arek Malarz zdołałby wyjść na papierosa, wrócić i złapać piłkę, ale Kamilowi Lechowi jakimś cudem udało się wpuścić gola. Ruch trafił jeszcze z rzutu karnego, po czym od tej pory piłkarze plątali się już o własne nogi i wynik nie miał nawet szansy by ulec zmianie.

VIDEO: Lech zapomniał skoczyć do piłki

Zagłębie Lubin 1-1 Cracovia Kraków
Cracovia już na początku meczu miała niezłą szansę na bramkę, ale Mateusz Szczepaniak uroki poprzeczki przełożył nad powaby gola i goście byli zmuszeni obejść się smakiem. Nie chcieli tego jednak robić „Miedziowi”, którzy za sprawą Łukasza Janoszki wyszli na prowadzenie. Cracovia przez 7 minut zastanawiała się co tu zrobić z takim obrotem spraw, aż wreszcie Marcin Budziński spytał kolegów, co też powiedzieliby na przypierdzielenie z dystansu. Partnerzy nie mieli żadnych obiekcji, więc pomocnik Cracovii załadował Polackowi w okno taką torpedę, że jest to murowany kandydat do gola sezonu. Chociaż rzadko pochylamy się w tym materiale nad szeroko pojętym pięknem, to z braku kartoflanych sytuacji w tym meczu, pozwólmy sobie na odrobinę polotu i finezji.

VIDEO: Budziński zapomniał w jakiej gra lidze i takie są tego efekty

Korona Kielce 1-2 Jagiellonia Białystok
Podejmując tak dobrze grającą Jagiellonię, Korona Kielce miała pełne prawo nastawić się na bęcki. Nie mając nic do stracenia, Miguel Palanca uznał, że w sumie to można dla beki strzelić głową z zerowego kąta. Marian Kelemen był bardzo zdziwiony próbą Hiszpana i z wrażenia zapomniał złapać piłki, zamiast tego odbijając ją prosto w pomocnika Korony, który ku własnemu zaskoczeniu zdobył gola. Gospodarze ataki przyjezdnych wytrzymywali do 68 minuty, aż wreszcie uznali, że prędzej czy później i tak zbiorą oklep, dzięki czemu goście w 3 minuty załatwili sobie komplet punktów, co pozwoliło im zrównać się punktami z liderującą Lechią. Pocieszający jest w tym tylko fakt, że Drągowski nie będzie miał szans zbytnio zadzierać noska – w końcu mecze „Jagi” (jak i zresztą własnej drużyny) może sobie najwyżej obejrzeć w telewizji.

VIDEO: Kelemen usiłuje grać w siatkówkę

Lech Poznań 0-0 Arka Gdynia
Podobno ten, kto występuje w „Turbokozaku” w następnej kolejce ligi strzela bramkę. Radosław Majewski z Lecha zagościł w programie Bartka Ignacika, ale tutaj potrzebne byłyby chyba zaproszenia dla całego zespołu żeby na boisku zadziało się cokolwiek, bo pojedynek Lecha z Arką przypominał walkę bokserską ludzi pozbawionych rąk. Nie wydarzyło się absolutnie nic godnego uwagi, zero przez wielkie „Z”. Polskich piłkarzy zamiast do „Turbokozaka” należałoby raczej namówić do udziału w programie „Drwale”.

VIDEO: Walka o najnudniejszy mecz sezonu rozpoczęta

Piast Gliwice 1-1 Śląsk Wrocław
Na to co działo się do 90 minuty możemy spuścić zasłonę milczenia, natomiast rzeczy, które miały miejsce od tego momentu, możliwe są jedynie w naszej umiłowanej lidze piłkarskiej. Kamil Biliński został przewrócony przez Heberta i choć Brazylijczyk przewrócił go przed polem karnym, nie przeszkodziło to arbitrowi podyktować „jedenastki”. Goście już witali się z gąską i trzema punktami, ale zapomnieli, że w sumie to wypadałoby bronić wyniku, zwłaszcza jeśli do końca zostały 3 minuty doliczonego czasu gry. Hebertowi zrobiło się głupio, iż to z jego powodu zespół poniesie porażkę, więc w ostatnich sekundach postanowił zrehabilitować się strzałem głową. Ku zdziwieniu kibiców, kolegów, a przede wszystkim swoim trafił i tym samym zakończył 10. kolejkę naszej krajowej paraolimpiady.

VIDEO: Prawdziwi mężczyźni z Gliwic i Wrocławia – kończą znakomicie

Mem kolejki:

fot. Facebook

Wpis kolejki:

fot. Facebook

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.